29 lipca w Białymstoku odbyło się spotkanie 3 kolejki Lotto Ekstraklasy pomiędzy Jagiellonią a Arką Gdynia. W kontekście Arki wystarczy tylko powiedzieć, że mecz się odbył, bo to, czy zawodnicy z Gdyni w ogóle wyszli w szatni, można podać w wątpliwość. Rzadko, naprawdę rzadko zdarza się oglądać tak jednostronne widowisko. a starcie Jagiellonii Białystok z Arką Gdynia było meczem z kategorii tych, w których jedni grają, a drudzy stoją i szukają piłki wzrokiem. Arka grała niemrawo, w obronie praktycznie nie istniała, z taką grą mogłaby mieć problem by nie stracić bramki z drużyną z trzeciego poziomu ligowego. Pochwalić wypada jedynie Mateusza Szwocha, który grał dobrze, ale koledzy w ogóle za nim nie nadążali. Oddał przepiękny strzał z rzutu wolnego, który w jeszcze lepszym stylu obronił Marian Kelemen. Ale koniec końców nawet on zaczął wpasowywać się w szarzyznę prezentowaną przez arkowców. Szybko zaczęło się w piątek strzelanie na Podlasiu, bo niektórzy kibice nie zdążyli jeszcze napocząć słonecznika, a Konstantin Vassiljev już dał drużynie prowadzenie. Jagiellonia szybko zorientowała się, że gdy Arka ma piłkę, to nie ma zupełnie pomysłu na to, co z tym fantem zrobić. Podopieczni Michała Probierza oddali więc futbolówkę przeciwnikom, stanęli na własnej połowie i przesuwali się od lewa do prawa i z powrotem. A żółto-niebiescy, poza rozgrywaniem wszerz boiska, nie potrafili wykombinować jakby tu gospodarzy nadgryźć…

Wszystko ma jednak swoje granice. Białostoczanie jeszcze w pierwszej połowie stwierdzili, że takiej gry nie zdzierżą i żal im było tych ponad 18 tysięcy kibiców na trybunach – jak jest okazja, to trzeba rywala punktować ile wlezie. Przed przerwą walnął Fedor Cernych, po przerwie znów Litwin, a dzieła zniszczenia dopełnił oczywiście Vassiljev. Na uwagę na pewno zasługuje gol numer trzy, który jest w zasadzie perfekcyjną puentą gry defensywnej Arki. Kabaret. W zasadzie nawet nie wiadomo, kto tutaj najbardziej zawalił. Czy Tadeusz Socha, czy Konrad Jałocha, ale ta bramka nie powinna paść na poziome Ekstraklasy.

Honorowo trafił z główki Dawid Sołdecki, ale nawet i to trafienie nie zmazało plamy po fatalnym występie żółto-niebieskich. Dużo, naprawdę dużo pracy przed Grzegorzem Nicińskim w kwestii gry defensywnej.

Już wkrótce mecz ze Śląskiem – oby u siebie Arka znowu dała popis skutecznej gry, bo w takim stylu jak z „Jagą” można tylko sromotnie przegrać. I liga się skończyła.

 

IV kolejka Lotto Ekstraklasy: 

Jagiellonia Białystok – Arka Gdynia  4:1 (2:0)

1:0 Vassiljev 4′,

2:0 Cernych 44′,

3:0 Vassiljev 50′

4:0 Cernych 59′(k),

4:1 Sołdecki 72′

 

Jagiellonia: Kelemen – Burliga, Guti, Wasiluk, Tomasik (68′ Straus, Grzyb, Romanczuk, Frankowski, Vassiljev (90′ Górski), Mackiewicz (69′ Świderski), Cernych

 

Arka: Jałocha – Socha, Marcjanik, Sołdecki, Warcholak, da Silva (77′ Yussuff), Łukasiewicz, Sambea (46′ Marciniak), Bożok, Szwoch, Zjawiński (61′ Siemaszko) 

 

Żółte kartki: Vassiljev (Jagiellonia) – Socha, Marciniak (Arka) 

 

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

 

Widzów: 14500

 

 

Aleksander PISAREK,

Foto: www.arka.gdynia.pl, Łukasz Zieliński

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *