Po minimalnej porażce w Gdańsku, tym razem z Sochaczewa nadciągnął Orkan, który mocno zatrząsł gdyńską drużyną. Bukmacherzy w roli faworytów widzieli drużynę znad morza, jednak Orkan zawiał w Gdyni z taką siłą, że teraz to sochaczewska drużyna jest na trzecim miejscu w tabeli.

Dodajmy – całkowicie zasłużenie. Podopieczni Macieja Brażuka wygrali 32:12, zaliczając w Gdyni aż pięć przyłożeń, co oznacza, że do Sochaczewa zabrali dodatkowy, bonusowy punkt.

To było świetne, taktyczne widowisko – komentuje były trener reprezentacji, obecnie ekspert Polsatu Sport, były szkoleniowiec wielu klubowych drużyn (m.in. sochaczewskiego Orkana) Andrzej Kopyt. – W pierwszej połowie obie ekipy skryły się za podwójną gardą. Było widać, że trenerzy odrobili lekcje, a razem z nimi ich drużyny. Arka starała się niwelować atuty Orkana, goście doskonale wiedzieli, gdzie są najsilniejsze punkty Arki – a te to oczywiście Litwin Tamoliunas, Anglik Hampson, Ukrainiec Szaszero oraz lider gdyńskiej ekipy Szymon Sirocki. Cała czwórka gra w formacji ataku. Orkan skupił się na obronie tych zawodników. I to dało efekty – ocenia Kopyt.

Bardzo dobrze zagrał nasz młyn, zdominowaliśmy rywali w drugiej połowie – to z kolei opinia argentyńskiego gracza trzeciej linii młyna RC Orkan, Nahuela Dovolo i trudno nie przyznać mu racji.

O ile w pierwszej połowie Orkan dominował w młynie, ale tylko nieznacznie, to w drugiej połowie przednia formacja gości dzieliła i rządziła na boisku. Do tego młodzież z ataku, kierowana przez zaledwie 18-letniego Kacpra Wróbla zaczęła poczynać sobie coraz śmielej. Warto dodać, że Kacper to syn Bogdana Wróbla, przez lata łącznika ataku Orkana, wielokrotnego reprezentanta Polski, a potem trenera sochaczewskiej drużyny.

– Orkan to najmłodsza drużyna w lidze ze średnią wieku nie przekraczającą 22 lat, a ten mecz zagrali dojrzale, jakby większość z nich spędziła w Ekstralidze kilka już sezonów, a to debiutanci – chwali ekipę z Sochaczewa Kopyt.

– Orkan rzeczywiście zagrał świetne zawody. My popełniliśmy zbyt wiele błędów. Nawet jeśli już piłka trafiała do naszych liderów, to zbyt często wypadała im z rąk. Cóż, to chyba przypadłość młodych drużyn, a taką jest też moja ekipa, że grają w kratkę. Po trzech zwycięstwach z rzędu i minimalnej, zaledwie jednopunktowej porażce w derbach z Lechią (tydzień temu w Gdańsku 15:16 – przyp. red), moi zawodnicy wierzyli, że wygramy i tym razem. Trudno. Walczymy dalej. Za tydzień jedziemy do Lublina, może tam uda nam się znów sprawić niespodziankę – mówi trener Arki, Dariusz Komisarczuk.

To wcale nie był łatwy mecz dla mojej drużyny. Arka grała mądrze i twardo, zwłaszcza w pierwszej połowie – to już trener Orkana, Maciej Brażuk. – Dziękuję moim chłopakom za konsekwentną realizację taktyki. Dziękuję za wiarę w to, że jesteśmy lepszą drużyną. Nie złamało ich nawet to, że jeden z liderów młyna, MVP ostatniego, wygranego z Lublinem meczu w Sochaczewie – Jakub Budnik – nie mógł zagrać z powodu zęba, wokół którego w nocy pojawiła się gigantyczna opuchlizna. Nie złamały ich straty, jakie ponosiliśmy w trakcie spotkania (z urazami plac gry opuszczali Młyńczak i Pawłowski, a kapitan Sadowski do końca meczu grał „z jedną ręką” – przyp. red). Cały czas robimy postęp, gramy coraz lepiej, ale to jeszcze nie jest wszystko na co nas stać – dodaje Brażuk.

Ekstraliga Rugby Jesień’2020, kolejka VI:

RC Arka Gdynia – RC Orkan Sochaczew 12:32 (7:12)

Punkty Arka: Oskar Cichosz 5 (P), Szymon Sirocki 5 (P), Anton Shashero 2 (pd).

Punkty Orkan: Nahuel Dovalo 10 (2P), Michał Gadomski 8 (P, K), Mateusz Pawłowski 5 (P), Artur Fursenko 5 (P), Kacper Wróbel 4 (2pd).

Sędziowie: Mirosław Szczepański, Łukasz Jasiński, Dariusz Reks


Źródło: pzrugby.pl,

Foto: Wojciech Szymański

By kkorpas

5 thoughts on “Orkan zakołysał Arką!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *