W sobotni wieczór nastroje w Gdyni zdecydowanie poprawiły wieści napływające z Łodzi, gdzie Apklan Resovia, niedawny pogromca Arki, dobijała Widzew czwartą bramką. Po porażce w Rzeszowie i straconej szansie na drugie miejsce w tabeli, ta przegrana łodzian sprawiał, że Arka mogła po kolejnym meczu znów zając fotel wicelidera, dający bezpośredni awans. Wystarczyło tylko w niedzielę pokonać na swoim stadionie lidera, który już awansował.

Wydawało się, że nie grający już o nic legniczanie nie będą w Gdyni „gryźli trawy”, być może nawet wystawią rezerwowy skład i już przed meczem niektórzy dopisywali gospodarzom trzy punkty do dorobku.

Tymczasem czekało ich srogie rozczarowanie. Miedź zagrała jak najbardziej poważnie. Doskonale spisywała się defensywa gości, która nie pękała pod naporem żółto-niebieskich. Legniczanie bronili dostępu do własnej bramki często sześcioma, siedmioma, a nawet ośmioma zawodnikami we własnym polu karnym, a kiedy któremuś z piłkarzy Arki udało się w jakiś sposób ich oszukać i oddać strzał wówczas fantastycznie spisywał się w bramce Mateusz Abramowicz, który miał w Gdyni prawdziwy „dzień konia”.

Przyjezdni, jak na liderów przystało, nie ograniczali się tylko do obrony. Gdy tylko udało się im odzyskać piłkę, bardzo groźnie kontratakowali. Dwukrotnie boleśnie skaleczyli gdynian. Pierwszy raz już w 10 minucie, gdy błąd Djibrila Diawa wykorzystał Patryk Makuch, który będąc sam na sam z Kacprem Krzepiszem posłał mu piłkę pomiędzy nogami, otwierając wynik tego meczu. Diaw wystąpił w wyjściowym składzie pod nieobecność Gordana Bunozy, który w Rzeszowie obejrzał czerwony kartonik. Wyraźnie widać było jego brak zgrania z formacją.

Gdynianie bili głową w mur, tymczasem goście mogli już przed przerwa podwyższyć prowadzenie, ale Na posterunku był Krzepisz.

Po zmianie stron wydawało się, że Arka zabierze się do odrabiania strat, ale to przyjezdni rozpoczęli drugie 45 minut od ataków. Po udanych interwencjach Krzepisza arkowcy odzyskali rezon i rozpoczęli oblężenie pola karnego przyjezdnych. Niestety ich ataki załamywały się na skraju pola karnego, a kiedy już udało się oddać strzał na drodze piłki stawał Abramowicz.

Im bliżej było do końca spotkania tym większe siły angażowała Arka do działań ofensywnych. Niestety, zapominała przy tym o obronie. Ukarana za to została w 74 minucie, gdy z lewej strony naszego karnego gdynian do końcowej linii przedarł się Jurich Carolina i zagrał na piąty metr. Tam pozbawiony jakiejkolwiek opieki Makuch, leżąc już na ziemi, jakimś cudem trącił piłkę, a ta wturłała się do bramki.

Po utracie drugiej bramki, widząc jak fotel wicelidera się oddala, zawodnicy trenera Tarasiewicz nie załamywali się, tylko jeszcze bardziej wzmogli napór na bramkę lidera. Niestety, skutki tych ataków były takie, jak wcześniej. Mało tego niewiele zabrakło, a goście podwyższyliby wynik, ale na posterunku był Krzepisz.

Sędzia doliczył do podstawowego czasu 5 minut, ale wynik już się nie zmienił.

Arce nie udało się wykorzystać szansy na zdobycie drugiego miejsca w tabeli. Lider z Legnicy, który chyba ma już za sobą krótkotrwałą zadyszkę znów pokazał swoją mistrzowską formę i upokorzył Arkę przed jej publicznością po dwóch trafieniach Makucha. Na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego Arka zajmuje zatem miejsce barażowe, za plecami Widzewa i swojego dzisiejszego rywala, który już jest ekstraklasowcem. W najbliższej kolejce gdynianie udadzą się pod Klimczok, gdzie będą szukać punktów w starciu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a ich dzisiejszy pogromca podejmie u siebie Widzew. Czy Arka po raz kolejny otrzyma prezent od losu i czy ewentualnie go wykorzysta przekonamy się już w najbliższy weekend

Galeria zdjęć, Foto: Andrzej Basista

Fortuna 1 liga, kolejka 32:

Arka Gdynia – Miedź Legnica 0:2 (0:1)

0:1 Makuch 10′,

0:2 Makuch 74′

Arka: Krzepisz – Marcjanik, Diaw, Dobrotka, Stępień (77′ Kuzimski), Milewski (61′ Bednarski), Deja, Kobacki, Adamczyk, Czubak, Aleman.

Trener: Ryszard Tarasiewicz

Miedź: Abramowicz – Martinez, Mijusković, Carolina, Aurtenetxe, Dominquez (74′ Lewandowski), Matuszek (86′ Bahaid), Chuca (67′ Lehaire), Śliwa (74′ Drzazga), Zapolnik (67′ Garcia), Makuch.

Trener: Wojciech Łobodziński

Żółta kartka: Deja, Diaw (Arka)

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)

Widzów: 7556


Ze Stadionu Miejskiego: Ziemowit BUJKO

Foto: Andrzej BASISTA