Piłkę 11 metrów od bramki pieczołowicie ustawił Marcus da Silva. Presja nieco mniejsza, niż zwykle w meczu, bo Kacper Krzepisz obronił jedną jedenastkę. Marcus wziął rozbieg, popatrzył… Strzeli – jedziemy do Lublina, nie strzeli… – gramy dalej.

Emocje w pierwszym półfinałowym meczu Pucharu Polski zaczęły się tak na dobre… wraz z końcowym gwizdkiem arbitra Bartosza Frankowskiego. Ani 90 minut podstawowego czasu, ani dogrywka nie przyniosły żadnej drużynie bramki, a zatem o wszystkim, o być, albo nie być w finale miały rozstrzygnąć rzuty karne.

Rozpoczął pewnym uderzeniem Hugo Badia, 1:0 dla Piasta. Presję wytrzymał kapitan żółto-niebieskich Michał Marcjanik i było 1:1. W drugiej serii nie pomyił się Patryk Lipski, ale Adam Deja odpowiedział tym samym. Jako trzeci ze strony gliwiczan do piłki podszedł Bartosz Rymaniak. Strzelił mocno, pewnie, ale Krzepisz fantastycznie wyczuł jego intencje i obronił uderzenie w swój lewy róg. Koło ratunkowe rywalom rzuca jednak po chwili Maciej Rosołek, który posyła piłkę nad bramką. A zatem znów remis. W kierunku pola karnego zmierza Michał Chrapek. Grając w Śląsku i w Lechii Gdańsk często pokonywał bramkarzy z 11 metrów. Ale tym razem zachował się, jakby chciał wygrać kolejną edycję „Turbokozaka”, trafił w poprzeczkę. Odpowiedzialność na utrzymanie prowadzenia wziął na siebie Haris Memić i… z zadania wywiązał się celująco. Ostatnia kolejka, ze strony Piasta trafia Michał Żyro i daje swoim kolegom nadzieję. Ale po chwili Marcus da Silva oddaje jeden z najważniejszych strzałów w życiu i Frantisek Plach jest bezradny. Arka wygrywa 4:3 i melduje się w finale Pucharu Polski, a uszczęśliwiony strzelec, do którego dołącza nie mniej szczęśliwy bramkarz giną w ramionach uszczęśliwionych kolegów. Paradoksalnie jeden z najważniejszych goli w życiu nie zostanie polskiemu Brazylijczykowi zapisany w żadnych statystykach i nie pomoże mu wyrównać, ani tym bardziej pobić rekordu strzelonych w żółto-niebieskich barwach bramek. Na to musi jeszcze poczekać..

Historia zatoczyła koło. Arka po raz czwarty w historii zagra w finale Fortuna Pucharu Polski! Po 42 latach areną gry będzie Lublin, a rywalem – być może znów zespół z Krakowa. Na wyłonienie przeciwnika trzeba poczekać do 14 kwietnia, kiedy w drugim półfinale spotkają się Cracovia Kraków i Raków Częstochowa.

Niewielu dawało szanse Arce na pokonanie czołowego zespołu PKO Ekstraklasy, zwłaszcza po ostatnich meczach ligowych.gdynianie jednak tego dokonali! Czy zasłużenie?

Piłka, podobnie jak cały sport nie jest sprawiedliwy, dlatego jest tak piękny. Przez 120 minut swoje szane mieli i jedni i drudzy. Mecz był wyrównany, aczkolwiek raz przeważała jedna drużyna, raz druga. Bohaterem meczu mógł zostać zarówno zawodnik w czerwonej koszulce, jak też i w żółtej. oba zespoły stwarzały sytuacje, po których krew tężała w żyłach. Brakowało jednak dokładności, koncentracji, może szczęścia. Znakomicie też dysponowani byli obaj bramkarze. Pod koniec podstawowej cześci meczu zadrżały serca kibicom Arki, gdy niewiele brakowało, by gola dla gości, praktycznie kończącego mecz zdobył Memić, który w ostatniej chwili cofnął nogę. Chwilę później tez sam piłkarz wyprzedził o włos Czerwińskiego, który składał się, by zadać Arce śmiertelny cios.

W dodatkowym czasie gry znów oba zespoły były bliskie szczęścia. Chyba nawet bardziej Arka, gdy tuż przed końcowym gwizdkiem mógł wszystko zakończyć Marcus da Silva. Najpierw ograł obrońcę, wszedł w pole karne, a chwilę później oddał strzał, który ofiarnie zablokowali obrońcy. Brazylijczyka ostro potraktował jeszcze Czerwiński, ale sędzia Frankowski wspomagany przez VAR nie podyktował karnego. Chwilę później mecz się zakończył, a to oznaczało rzuty karne!

Pewnym zgrzytem było zgromadzenie przed stadionem sporej grupy kibiców, którzy eksponowali transparent z napisem „J…ć wasze obostrzenia”. Mimo wezwań policji nie przestrzegali dystansu, nie nosili maseczek i palili race. Miejmy nadzieję, że zajście to, jako że miało miejsce poza stadionem, nie pociągnie za sobą kar finansowych dla klubu.

Galeria zdjęć I, Foto: arka.gdynia.pl

Galeria zdjęć II, Foto: arka.gdynia.pl, Tomasz Duc

Fortuna Puchar Polski, półfinał: 

Arka Gdynia – Piast Gliwice 0:0, k. 4:3 (0:0, 0:0)

Arka: Krzepisz – Kasperkiewicz, Marcjanik, Memić, Danch, Hiszpański (106′ Stępień), Deja, Ł. Wolsztyński (87′ Sasin), Żebrowski (65′ Skóra), Aleman (75′ da Silva), Rosołek.

Trener: Dariusz Marzec

Piast: Plach – Rymaniak, Huk, Czerwiński, Holubek, Sokołowski (88′ Badia), Jodłowiec (46′ Lipski), Pyrka (78′ Winiciersz), Chrapek, Steczyk, Świerczok (106′ Żyro).

Trener: Waldemar Fornalik

Żółta kartka: Hiszpański, Kasperkiewicz (Arka) – Czerwiński, Świerczok (Piast)

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)

Mecz bez udziału publiczności 

3 thoughts on “Zdecydowały karne. Finał jest nasz!!!”
  1. Monitoruj telefon z dowolnego miejsca i zobacz, co dzieje się na telefonie docelowym. Będziesz mógł monitorować i przechowywać dzienniki połączeń, wiadomości, działania społecznościowe, obrazy, filmy, WhatsApp i więcej. Monitorowanie w czasie rzeczywistym telefonów, nie jest wymagana wiedza techniczna, nie jest wymagane rootowanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *