Gospodynie twardo postawiły się faworytkom i niewiele brakowało, żeby doszło do tie breaka. Zespół gości wygrał jednak za trzy punkty i sprawił swojemu trenerowi Lorenzo Micellemu prezent urodzinowy. „Sportowa Gdynia” życzy w tym dniu szkoleniowcowi z Włoch powtórzenia z Atomem przynajmniej takich sukcesów, jakie świętował w Turcji.

Wydawało się, że pierwszy set będzie jednostronny, ale myliłby się ten, kto by tak sądził. Od początku spotkania wprawdzie siatkarki zespołu gości kontrolowały przebieg spotkania, a w sopockiej drużynie błyszczały Brittnee Cooper, Katarzyna Zaroślińska i Maret Balkestein, jednak kilka błędów własnych nie pozwoliło im na osiągnięcie wyraźnej przewagi. Było m.in. 8:3 i 13:8. W końcowej części seta  gra zawiązała się, skuteczne ataki bydgoszczanek sprawiły, że sopocianki prowadziły już tylko jednym punktem. Po stronie gospodyń rozhulały się zwłaszcza Natalia Krawulska i Joanna Kuligowska. Ostatecznie zespół gości wykorzystał drugą piłkę setową, wygrywając szczęśliwie 25:23. Gdyby jednak nie błędy własne gospodyń w początkowej fazie seta, to zwycięstwo wcale nie byłoby takie oczywiste.

Drugą partię siatkarki z Sopotu zaczęły nieco agresywniej, jednak skuteczna gra Pałacu dała zespołowi z Bydgoszczy pierwsze prowadzenie w meczu, 4:3. Gra toczyła się punkt za punkt aż do połowy seta, kiedy podopieczne włoskiego szkoleniowca wypracowały sobie czteropunktową przewagę, którą utrzymywały, mimo wielu błędów własnych. Od samego początku z dobrej strony pokazywała się Klaudia Kaczorowska, ale słabszy moment miała z kolei Balkestein. Holenderce brakowało kończącego ataku, a na tę samą „przypadłość” cierpiała także powracająca do zdrowia Zaroślińska. Bydgoszczanki z kolei dobrze radziły sobie w bloku. Lorenzo Micelli wziął czas przy wciąż korzystnym stanie 18:17, ale siatkarki Pałacu nie odpuszczały. W efekcie w nagrodę za ich zdyscyplinowaną grę blok Pauliny Bałdygi dał remis 21:21, zaś w kolejnej akcji rozgrywająca atakowała ze skrzydła co dało jej drużynie prowadzenie 22:21, które zostało już dowiezione do samego końca (26:24). Tę wygraną bydgoszczankom dało także poprawienie jakości ataku – z nieco ponad 20% osiągnęły one poziom blisko 50%.

Miejscowe przeważały także na początku partii trzeciej. Wyraźnie „nakręcone” gospodynie grały jak w transie, psując skutecznie urodzinowy nastrój Micellemu. Początek trzeciej odsłony zapowiadał kolejną zaciętą partię. Na pierwszą przerwę techniczną z jednopunktową przewagą schodziły siatkarki Pałacu. Z dobrej strony w zespole PGE Atomu w pierwszej połowie seta pokazywała się Justyna Łukasik, która zagościła na boisku w miejsce Zuzanny Efimienko. Włoski szkoleniowiec nawoływał, aby jego zawodniczki wykrzesały z siebie więcej boiskowej agresji. Tak też się stało w połowie seta i wtedy to sopocianki wreszcie uzyskały prowadzenie 16:13. To był dobry okres gry Magdaleny Damaske, która wraz z Zaroślińską trzymała grę PGE Atomu w ofensywie i zmusiła trenera Adama Grabowskiego do wzięcia czasu przy stanie 14:19. Młoda przyjmująca była nie do przecenienia dla Atomówek i „ożywiając” jedno skrzydło drużyny poprowadziła ją do wygranej 25:20.

Gospodynie walecznie rozpoczęły także partię czwartą. Od początku udowadniały, że tanio skóry nie sprzedadzą. Na szczęście mocną bronią sopocianek pozostawał blok – tym elementem po 3. secie Atomówki zagarnęły aż 17 punktów i tę samą skuteczną grę kontynuowały także w tej odsłonie meczu. To jednak Pałac utrzymywał bardzo skromną, jednopunktową przewagę. Na pierwszej przerwie technicznej gospodynie prowadziły dwoma oczkami. Dopiero w okolicy kolejnej przerwy technicznej ekipie trenera Micelliego udało się złamać opór siatkarek Pałacu. Sytuacja zmieniła się po autowej zagrywce dobrze dysponowanej tego dnia Eweliny Krzywickiej. Wtedy w pole serwisowe po stronie sopocianek weszła Zaroślińska i po chwili jej zespół odskoczył na 14:12. Zawodniczki Pałacu odrobiły jednak straty na 14:14, na drugą przerwę techniczną zawodniczki schodziły jednak przy prowadzeniu wicemistrzyń Polski. Dobrze radziła sobie na boisku nadal Damaske, która udanie zastąpiła Kaczorowską w poprzedniej partii. Przy stanie 19:19 Micelli poprosił jednak o czas, bo jego zawodniczki roztrwoniły sięgającą już nawet 3 punktów przewagę i „zapachniało” tie breakiem. Nie do zatrzymania była wciąż Krawulska. A jednak to PGE Atom Trefl ostatecznie zwyciężył 25:22. Co ciekawe, praktycznie całego jednego seta tego meczu Atomówki mogłyby wygrać dzięki… blokowi. Tym elementem sopocianki zdobyły w całym meczu aż 24 punkty, a najwięcej z nich wywalczyła Cooper (6) i Danica Radenković (4). Tytuł MVP niespodziewanie otrzymała Magdalena Damaske.

Po meczu powiedziały:

Magdalena Damaske (PGE Atom Trefl): – Zespół z Bydgoszczy zawiesił dziś wysoko poprzeczkę, szczególnie należałoby wyróżnić ich grę w obronie. Cieszę się, że otrzymałam statuetkę MVP, to duże wyróżnienie i muszę przyznać, że się go nie spodziewałam.

Paulina Bałdyga (KS Pałac Bydgoszcz): – Wydaje mi się, że dziś zabrakło nam przede wszystkim chłodnej głowy. Szczególnie w czwartym secie rzucało się to w oczy, można powiedzieć, że podałyśmy im rękę w końcówce tamtej partii.

KS Pałac Bydgoszcz – PGE Atom Trefl Sopot 1:3 (23:25, 26:24, 20:25, 22:25)

KS Pałac Bydgoszcz: Misiuna (3), Krawulska (23), Krzywicka (12), Kuligowska (9), Śmieszek (14), Bałdyga (4), Nowakowska (L) oraz Ziółkowska, Pleśnierowicz, Fojucik.

PGE Atom Trefl Sopot: Balkestein (15), Efimienko (4), Radenković (8), Cooper (14), Kaczorowska (5), Zaroślińska (17), Durajczyk (L) oraz Tokarska, Sawenczuk (1), Miros (1), Damaske (10 – MVP), Kaczmar, Łukasik (5).

 

Sędziowie: B. Kijowska, M. Maciejewski

 

Widzów: 1100

 

 

———————————————-

Źródło: materiał prasowy PGE Atom Trefl, www.orlenliga.pl

Foto: www.orlenliga.pl 

{gallery}articles/20151024A{/gallery}

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *