Tymczasem już na przerwę przyjezdne schodziły prowadząc czterema trafieniami, a były momenty, gdy ich przewaga wynosiła już nawet 7 bramek (7:14, 8:15).
Ostrzeżenia wysyłane od początku tego roku przez ekipę Edyty Majdzińskiej nie zrobiły żadnego wrażenia na gdyniankach i te… boleśnie odczuły to bardzo szybko na własnej skórze.
Przyjezdne od samego początku mocno nacisnęły na mistrzynie i objęły po golu Marty Dąbrowskiej prowadzenie. Zawodniczka KPR jeszcze sześciokrotne tego dnia dała się we znaki bramkarkom GTPR-u. Miejscowym udawało się gonić wynik do stanu 3:3, ale potem przybyszki z Dolnego Śląska odjechały i osiągnęły dwukrotną przewagę (4:8) po z górą 10 minutach gry. Gdynianki były wręcz zaszokowane, nie wiedziały chwilami co się dzieje na boisku, a kobierzycanki punktowały. Żadnej przeszkody nie stanowiła dla nich Oliwia Kamińska w bramce rywalek, która nie miała najlepszego dnia i tylko trener Marcin Markuszewski wie, dlaczego tak długo pozwalał jej stać między słupkami. Odwrotnie jej vis a vis Monika Ciesiółka, która wyprowadzała z równowagi gdyńskie snajperki swoimi interwencjami. Podobnie jak jej zmienniczka przy rzutach karnych Magdalena Słota. W całym spotkaniu miejscowe zmarnowały cztery karne na 6 prób. Jak się okazało tych właśnie nie strzelonych czterech karnych zabrakło do remisu. Tymczasem w drugą stronę bezbłędna z siedmiu metrów była Anna Mączka. Dobra gra zespołu z Kobierzyc deprymowała, bądź co bądź, mistrzynie Polski, które chwilami były wręcz bezradne. Przewaga gościń rosła i osiągnęła w 21 minucie, po kolejnym wykorzystanym karnym przez Mączkę, wspomniane 7 bramek (7:14). Tuż przed przerwą do zrywu pociągnęła swój zespół Alicja Pękala, trafiając dwukrotnie, Jedno trafienie dodała Jagoda Błaszkowska i na przerwę zespoły schodziły przy czterobramkowej stracie GTPR-u.
Nie wiemy, co działo się w szatni gospodyń w czasie przerwy, dość powiedzieć, że drugą połowę rozpoczęły z impetem i w krótkim czasie odrobiły straty, a nawet objęły prowadzenie w 39 minucie po rzucie Pauliny Uścinowicz. Wydawało się, że teraz już sytuacja wróciła do normy i mecz zakończy się zgodnie z oczekiwaniami miejscowych.
Niestety, nie wiedzieć dlaczego zamiast szanować piłkę, długo rozgrywać akcje, rzucać z pewnych pozycji zawodniczki trenera Markuszewskiego grały szybko, gubiły iłkę traciły ja w prosty sposób i rzucały niecelnie i z nieprzygotowanych pozycji. To jak się okazało było wodą na młyn rywalek z Dolnego Śląska. Szybkie kontry przeprowadzały Dąbrowska z Mariolą Wiertelak i nawet dobrze broniąca Weronika Kordowiecka była przy nich bezradna, a gdy już udało się jej wybronić w sytuacji jeden na jeden, to jej koleżanki pozwalały przeciwniczkom zebrać piłkę i skutecznie dobić. W ciągu trzech minut, pomiędzy 52, a 55 przyjezdnym udało się odbudować trzybramkową przewagę, której nie oddały już do końca spotkania. Zdenerwowane mistrzynie w końcówce dwukrotnie pomyliły się z karnych i blamaż, bo tak trzeba nazwać tę porażkę, stał się faktem.
GTPR Gdynia – KPR Gminy Kobierzyce 22:26 (11:15)
GTPR: Kamińska, Kordowiecka – Machado Matieli 4, Uścinowicz 3, Kozłowska 3, Janiszewska 3, Pękala 3, Błaszkowska 2, Szarawaga 2, Zych 2, Łabuda 1, Gutkowska, Śliwińska.
Karne: 6/2
Kary: 6 min.
Trener: Marcin Markuszewski
KPR: Ciesiółka, Słota – Dąbrowska 7, Wiertelak 5, Mączka 5, Michalak 3, Jakubowska 3, Skalska 2, Charzyńska 1, Walczak, Wesołowska, Janczak.
Karne: 5/5
Kary: 8 min.
Trener: Edyta Majdzińska
Sędziowie: M. Orzech, R. Orzech (Brodnica)