Trefl Gdańsk przegrał 2:3 po tie-breaku z Barkomem Każany Lwów i nie zdołał pójść za ciosem po znakomitym i zwycięskim spotkaniu z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. To był już szósty w tym sezonie tie-break „lwów” w dziesiątym meczu ligowym.

Do meczu w Tarnowie Trefl Gdańsk przystąpił osłabiony brakiem dwóch podstawowych zawodników. Rozgrywający Kamil Droszyński i środkowy Moustapha M’Baye przegrali z drobnymi urazami i mecz oglądali z trybun.

Pierwszy set tego spotkania należał zdecydowanie do Barkomu Każany Lwów, który był górą w każdym elemencie gry. Dobrze funkcjonował blok ukraińskiej drużyny, bardzo skuteczny w ataku był MVP tego spotkania, Ilia Kovalov. Przy czterech punktach przewagi lwowian trener Mariusz Sordyl poprosił o czas, a następnie wprowadził do gry rezerwowych – Aliakseia Nasevicha i Gijsa Jornę. Niewiele to dało, a nasz młody atakujący został dwukrotnie zablokowany przez Australijczyka, Lorenzo Pope’a. Pierwszy punktowy blok Trefla miał miejsce dopiero przy stanie 21:15 dla Barkomu, który wkrótce rozstrzygnął pierwszego seta na swoją korzyść.

W drugiej partii rywale totalnie zamienili się rolami. Bezbłędny wcześniej Kovalov nie skończył w drugim secie ani jednego ataku, a najlepszy na parkiecie był MVP meczu z Zawierciem – Jakub Czerwiński. Jego dwa kolejne asy (oba po taśmie!) dały prowadzenie gdańszczan 10:6. W ataku nie mylił się Jakub Jarosz, a zagrywką lwowian kaleczył kapitan „gdańskich lwów” Lukas Kampa, który dopiero drugi raz w tym sezonie wyszedł w wyjściowym składzie. Gdy w pole serwisu wszedł Czerwiński, partia zmierzała do nieuchronnego końca. Jego kolejny as dał Treflowi prowadzenie 23:13, a zaraz był już remis 1:1 w setach.

Trzecia partia zaczęła się od dwóch asów Kampy, ale wkrótce to gospodarze przejęli inicjatywę – znów, jak w pierwszym secie nie mylił się Kovalov, niestety dwukrotnie przestrzelił Czerwiński. Utrzymywała się minimalna przewaga Lwowa, a najlepszy fragment gry Trefla miał miejsce gdy w pole zagrywki wszedł Paweł Pietraszko, który odrzucił gospodarzy od siatki. Deficyt gdańszczan zmalał do jednego zaledwie punktu – było tylko 13:14, ale to wszystko na co było stać naszą drużynę w tym secie. Wasyl Tupczi popisał się asem, na co odpowiedział rezerwowy Rafał Sobański, ale to jedynie zmniejszyło prowadzenie Barkomu to czterech punktów, który rozstrzygnął trzecią partię na swoją korzyść.

Czwarty set to początkowe prowadzenie Lwowa aż 5:1. Trener Sordyl dokonał zmiany w linii przyjęcia – Piotra Orczyka zmienił Rafał Sobański i była to słuszna decyzja. Trefl zdobył aż pięć kolejnych punktów. Mylił się Lorenzo Pope, za to bezbłędny był Jakub Jarosz, który zdecydowanie wziął w swe ręce lejce w tej partii. Gdańszczanie utrzymywali kilkupunktowe prowadzenie, które zmalało do dwóch oczek, gdy Barkom Każany wygrał trzy kolejne akcje. Ostatecznie to Trefl Gdańsk był w tej partii górą i w dziesiątym spotkaniu w tym sezonie już po raz szósty o wyniku meczu „lwów” miał zadecydować tie-break.

Piąty set był początkowo wyrównany. Przy stanie 8:6 dla Lwowa rywale zmienili strony. Inicjatywę mieli gospodarze, którzy wygrali tie-break i zanotowali dopiero drugą wygraną w sezonie.

MVP meczu: Ilia Kovalov (Barkom)

Galeria zdjęć, Foto: plusliga.pl, Tomasz Serwiak

Do ERGO Areny wrócimy 10 listopada, o 14:45 Trefl Gdańsk zagra z Asseco Resovią Rzeszów. Bilety na www.gdanskielwy.pl

PLUS Liga, kolejka 10:

Barkom Każany Lwów – Trefl Gdańsk 3:2 (25:19, 13:25, 25:20, 22:25, 15:10)

Statystyki