Wszedł w końcówce pierwszego seta, posłał asa serwisowego. Wszedł w końcówce drugiego seta, wykonał efektowny blok i… znów zapunktował serwisem, doprowadzając do gry na przewagi, niestety zakończonej porażką Trefla. W trzecim secie dostał szansę od początku. I nie zmarnował jej. Mało tego, pociągnął swoją drużynę i poprowadził do zwycięstwa. To samo uczynił w kolejnych partiach. Aleks Nasevich zaliczył rekordowy występ: 26 punktów i 7 asów serwisowych i praktycznie w pojedynkę odwrócił losy meczu! To było prawdziwe „wejście smoka” atakującego rodem z Grodna!

Starcie Trefla Gdańsk z Bogdanką LUK Lublin miało niezwykle wysoką wagę w kontekście walki o play-off . Rywale byli sąsiadami w tabeli PlusLigi, a przewaga piątych w hierarchii gdańszczan wynosiła zaledwie dwa punkty.

Mecz nie zawiódł oczekiwań, to był prawdziwy thriller, początkowo prowadzili goście 2:0 w setach, ale Trefl Gdańsk wygrał trzy kolejne partie i cały mecz 3:2. A to dlatego, że miał rezerwowych: Piotra Orczyka, Karola Urbanowicza, Lukasa Kampę, a zwłaszcza wspomnianego Aleksa Nasevicha.

Już pierwsza wymiana piłek była bardzo długa, jak zażartował spiker Michał Rudnicki każdy z zawodników przebywających na boisku, chciał dotknąć piłki. Ostatecznie zakończyła się skutecznym atakiem Mikołaja Sawickiego. Emocjonujący początek bardzo emocjonującego meczu.

Po przełożeniu rąk przez siatkę, goście po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 7:8. Niestety, nie oddali go do końca seta – przewaga gości rosła, przy stanie 11:14, trener „gdańskich lwów” poprosił o czas, jednak nie przyniosło to pozytywnego efektu. Impuls do pogoni dał Patryk Niemiec, którego blok zmniejszył deficyt gdańszczan do 17:19. Gdy set wszedł w decydującą fazę, na zagrywkę wszedł Aleks Nasevich, który rozpoczął swój pobyt na parkiecie od asa serwisowego, który dał Treflowi bezpośredni kontakt z rywalem – 20:21.

Seta zakończył jednak skutecznym atakiem Damian Schulz, zdobywca aż 10 punktów i prawie nieomylny w ataku w tej partii. To zawodnik, który w latach 2014-18 cieszył oczy bywalców ERGO Areny w barwach Trefla.

W drugim secie rywale szli łeb w łeb, aż do momentu, gdy przewagę gościom dała zagrywka Alexandra Ferreiry która prześlizgnęła się po taśmie, potem dwa kolejne bloki i as serwisowy Patryka Niemca pozwoliły odzyskać „Lwom” prowadzenie. Nie na długo jednak, podobnie jak w pierwszym secie, lublinanie wyszli na prowadzenie 7:8 i to „Lwy” musiały gonić. Ten set przybrał podobny scenariusz niż poprzedni…. po bloku Jana Nowakowskiego zrobiło się 14:16. Czyżby kolejne „deja vu

W końcówce seta przy stanie 18:20 do gry weszli rezerwowi Lukas Kampa i Aleks Nasevich. Było już 18:22. Wszystko stracone? Nic z tych rzeczy! Nasevich efektownie zablokował Tobiasa Branda i było już tylko 20:22. Zaraz młodzieżowy reprezentant Polski rodem z Grodna zaserwował potężnego asa, zaraz kolejnego i był remis 23:23, a publiczność w ERGO Arenie eksplodowała. Grano na przewagi i tu goście byli górą po ataku Ferreiry, Trefl uległ w drugim secie – 24:26. Było już 0:2 w setach i zapowiadało się na pierwszą w historii wygraną lublinian w Gdańsku.

Od początku trzeciego seta, który Trefl zaczął z Kampą i Nasevichem w składzie, prowadzili goście. Wówczas wyższy bieg włączył Mikołaj Sawicki, który skutecznie atakował i wreszcie zaserwował swoje danie firmowe – asa serwisowego. Niebawem Zaleszczyka zastąpił Karol Urbanowicz, którego efektowny blok doprowadził do remisu, po 9. W ślady środkowego poszedł Sawicki, a po asach Urbanowicza i Nasevicha było 15:11 – tak wysoko „Lwy” w tym meczu wcześniej nie prowadziły. Na tym etapie Treflowi wychodziło prawie wszystko, Sawicki ratował piłkę w beznadziejnej wydawałoby się sytuacji, a zaraz punkt zdobył Nasevich, który zakończył tego seta dwoma kolejnymi asami – partia zakończyła się wysokim triumfem gospodarzy, aż 25:17. Już w tym momencie Aleks miał sześć asów serwisowych i pobił swój dotychczasowy rekord, który wynosił do tej pory trzy skuteczne zagrywki.

Czwartego seta lepiej zaczęli goście, którzy wysunęli się na kilkupunktowe prowadzenie, było 4:7. Tobias Brand zaskoczył asem serwisowym, zablokowany został Nasevich – to dało prowadzenie gościom już 7:12. „Lwy” się nigdy nie poddają, do gry wszedł Piotr Orczyk i deficyt zmalał do tylko dwóch punktów. Niestety, wkrótce było już 13:17, rezerwowi Orczyk i Nasevich byli nie do zatrzymania – było już tylko 16:17. Atakujący z Grodna fantastyczną „zawiesinkę” 56 km/h i i był już remis. Ale to nie koniec, zaraz Orczyk dał asem prowadzenie 20:19! Były nerwy w końcówce, ale to Trefl był na fali i miał inicjatywę. Oraz miał Aleksa Nasevicha, którego blok zakończył seta. W tym momencie Polak z białoruskimi korzeniami miał już 25 punktów – to rekord życiowy.

Wreszcie tie-break – w sezonie 2023/24 Trefl Gdańsk przegrał dotychczasowe trzy piąte sety. Wszystkie, które grał. Do czterech razy sztuka? TAK! Patryk Niemiec pojedynczym blokiem dał gospodarzom przewagę, było już 4:1. Zaraz jednak po asie serwisowym Damiana Schulza było już po 4. Kolejne trzy punkty zdobyły „Lwy”, rywale zmienili strony przy prowadzeniu gdańszczan 8:5. W bardzo ważnym momencie udana „kiwką” popisał się kapitan Trefla, Lukas Kampa który dał prowadzenie 12:10, Niemiec poprawił na 14:10. Mecz zakończył skutecznym atakiem Kewin Sasak, „Gdańskie Lwy” wróciły z dalekiej podróży wygrywając 3:2 z Bogdanką LUK Lublin, mimo że przegrywały 0:2. MVP tego meczu nie mógł oczywiście zostać nikt inny, niż Alyaksiey Nasevich.

Galeria zdjęć, foto: plusliga.pl, 058Sport

Po tym spotkaniu Trefl jest piąty w tabeli PlusLigi trzy punkty przed dzisiejszym rywalem, kolejnym rywalem lwów w ERGO Arenie już w niedzielę 11 lutego będzie PGE GiEK Skra Bełchatów. Początek o godz. 17.30

PLUS Liga, kolejka 20:

Trefl Gdańsk – Bogdanka LUK Lublin 3:2 (23:25, 24:26, 25:17, 25:23, 15:10) 

Trefl Gdańsk: Sawicki 13, Niemiec 12, Sasak 9, , Martinez Franchi 9, Zaleszczyk 5, Droszyński 1, Koykka (l.) – Nasevich 26, Orczyk 7, Urbanowicz 5, Kampa 1.

Trener: Igor Juricić

Bogdanka LUK Lublin: Schulz 21, Ferreira 17, Brand 11, Nowakowski 9, Kania 2, Komenda 0, Hoss (l.) – Hudzik 4, Malinowski 2, Wachnik 1, Krysiak 0.

Trener: Massimo Botti

Statystyki