Dwa karne, dwa gole, trzy punkty, tak urodziny swojego szkoleniowca uczcili piłkarze Arki Gdynia. W minioną środę uczynili kolejny krok na drodze do awansu, pokonali walczący o miejsce barażowe ŁKS. Mecz miał mały podtekst, bowiem w ubiegłym roku to właśnie łodzianie w pierwszym barażu zamknęli gdynianom drogę do Ekstraklasy.

Kiedy we wtorkowy wieczór w Łodzi spotkanie z Widzewem wygrała kielecka Korona, stało się jasne, że trzy punkty zdobyte dzień później w meczu z drugą z łódzkich drużyn dadzą Arce drugie miejsce w tabeli, premiowane bezpośrednim awansem. 

Arka rozpoczęła to spotkanie w składzie m.in. z Hubertem Adamczykiem oraz z powracającymi po pauzie za nadmiar żółtych kartek Michałem Bednarskim i Michałem Marcjanikiem. W wyjściowym składzie zabrakło Christiana Alemana, który za sprawą kartki otrzymanej w Kielcach tym razem musiał usiąść na trybunach. 

Gospodarze rozpoczęli bojowo, od ataku wyprowadzonego lewą stroną przez Bednarskiego. Piłka przez Sebastiana Milewskiego dotarła do Mateusza Stępnia, który dośrodkował w kierunku Karola Czubaka. Jego strzał głową minął światło bramki, ale w 10 minucie Czubak spisał się już lepiej. W walce o piłkę w polu karnym dał się przewrócić Maciejowi Dąbrowskiemu, a że o niezgodne z przepisami, decyzja arbitra mogła być tylko jedna. Krzysztof Jakubik wskazał na wapno, a na jedenastym metrze piłkę ustawił Adamczyk, który w o0statnim okresie nie myli się. Tak było i tym razem i na tablicy pokazała się jedynka. 

W 19 minucie Bednarski tym razem środkiem wyprowadził szybki atak, ale zbyt długo zwlekał z podaniem do któregoś z partnerów i 20 metrów przed bramką po czystym wślizgu obrońcy stracił piłkę. Kilka chwil później sprytnym podaniem z lewej strony popisał się świeżo wykupiony z Atalanty Bergamo Olaf Kobacki, ale tym razem będącego adresatem tego zagrania Czubaka wyprzedził Marek Kozioł. Bramkarz ŁKS-u zachował czujność także w 23 minucie po uderzeniu Adamczyka z ostrego kąta.

Arka oddała inicjatywę gościom, którzy skwapliwie z tego zaczęli korzystać. Konstruowali coraz składniejsze akcje , ale defensywa miejscowych stawała na wysokości zadania. Nie ustrzegła się jednak błędu, który mógł być w skutkach katastrofalny. Antonio Dominquez dostrzegł, że wysoko wyszedł z bramki Kacper Krzepisz i zdecydował się na strzał z ponad 40 metrów, po którym piłka niechybnie zmierzała pod poprzeczkę! Bramkarz jednak zdążył w ostatniej chwili wrócić i przenieść piłkę ponad bramką.

Druga połowa rozpoczęła się od strzału Adamczyka oddanego zza pola karnego, lecz spokojnie obronionego przez Kozioła. Potem jednak znów na jakiś czas inicjatywę przejęli łodzianie. Nie potrafili jednak udokumentować swojej przewagi. W 60 minucie w pole karne gości wszedł z piłką przy nodze Bednarski. Piłka dotarła do Adamczyka, który oszukał kilku rywali, ale jego strzał został zablokowany. Kilkanaście sekund później jednak kapitalną akcję Kobackiego w polu karnym faulem zatrzymał znów Dąbrowski. Arbiter ponownie podyktował „jedenastkę”, którą znów skutecznie (aczkolwiek tym razem po ręce bramkarza) wykonał Adamczyk, zdobywając swojego 14 gola w sezonie.

Goście próbowali stworzyć zagrożenie pod bramką Krzepisza. Ale brakowało im wykończenia. Jedna z groźniejszych sytuacji miała miejsce w 80 minucie, gdy po rzucie rożnym Dominqueza główkował największy pechowiec tego meczu – Dąbrowski, który pomylił się o ok. metr.

Arkowcy bardzo mądrze rozgrywali końcowy kwadrans. Utrzymywali się długo przy piłce, dokładnie podawali, a gdy rywal wchodził w jej posiadanie, szybko jego akcje były przerywane. 

Do ostatnich minut nie wydarzyło się nic, co mogłoby zmienić losy spotkania. Arka odniosła kolejne zwycięstwo, tym razem zachowując czyste konto po stronie strat, czym sprawiła wspaniały prezent swojemu trenerowi, który świętował 60 urodziny.

Galeria zdjęć, Foto: Andrzej Basista

Zwycięska seria żółto-niebieskich doprowadziła ich do pozycji wicelidera, dającej bezpośredni awans do Ekstraklasy. A zatem już wszystko mają w swoich rękach, a raczej nogach. Wystarczy – bagatela – wygrać cztery pozostałe do rozegrania mecze i nie trzeba będzie już patrzeć za plecy.

Fortuna 1 liga, kolejka 30: 

Arka Gdynia – ŁKS Łódź 2:0 (1:0)

1:0 Adamczyk 11′(k),

2:0 Adamczyk 62′(k)

Arka: Krzepisz – Marcjanik, Bunoza, Dobrotka, Stępień (66′ Żebrowski), Milewski (59′ Kuzimski), Deja, Kobacki, Adamczyk (79′ Hiszpańśki), Czubak, Bednarski.

Trener: Ryszard Tarasiewicz

ŁKS: Kozioł – Szeliga, Dąbrowski, Nacho, Marciniak, Tosik (6′ Kuźma, 83′ Kelechukwu), Pirulo (68′ Ricardinho), Dominquez, Trąbka, Kowalczyk (46′ Moreno), Jurić (46′ Corral).

Trener: Marcin Pogorzała

Żółta kartka: Marcjanik, Milewski, Bunoza, Hiszpański (Arka) – Dąbrowski, Kuźma, Jurić, Moreno (ŁKS)

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)

Widzów: 5268


Ze Stadionu Miejskiego: Ziemowit BUJKO

Foto: Andrzej BASISTA