W zaległym meczu 20. kolejki Trefl Sopot przegrał u siebie ze Startem Lublin 84:86. Porażka oznacza koniec szans żółto-czarnych na grę w fazie play-off Energa Basket Ligi.
Sopocianie bardzo dobrze weszli w mecz – po trafieniu Michała Kolendy i trójce Angelo Warnera prowadzili 5:0. W kolejnych akcjach amerykańsko-polski duet radził sobie równie dobrze. Odważne akcje Michała oraz druga celna próba z dystansu rozgrywającego, a także premierowe oczka DeAndre Davisa, dały miejscowym osiem punktów zapasu i o czas poprosił Tane Spasev. Po powrocie na parkiet rywale postawili na rzuty zza łuku i wychodziło im to całkiem nieźle, dzięki czemu zredukowali straty do -2. Start napierał i dopiął swego, gdy Mateusz Dziemba oszukał sopocką defensywę i doprowadził do remisu 21:21. Na szczęście żółto-czarni w końcówce ponownie przejęli inicjatywę – trójki Darrina Dorseya i Kolendy oraz efektowny wsad po przechwycie Josha Sharmy sprawił, że po 10 minutach gry Trefl miał już 33 punkty i jednocześnie osiem oczek więcej niż Start.
Początek drugiej kwarty był wyrównany. W sopockim zespole kolejne trafienia dołożyli DeAndre i Darrin, a swoje konto otworzył Mateusz Szlachetka. Przyjezdni także nie próżnowali i dodatkowo robili to z lepszą częstotliwością, dzięki czemu konsekwentnie zmniejszali różnicę. Taki przebieg meczu sprawił, że swoją przerwę wykorzystał Krzysztof Roszyk. Niestety, to nie zatrzymało Startu – po trafieniu Michaelyna Scotta to goście po raz pierwszy dzisiaj znaleźli się na prowadzeniu (41:42). Sopocianie odpowiedzieli za sprawą akcji „2+1” Michała, ale kolejne dwa trafienia zanotował Cleveland Melvin. Na szczęście ostatnie słowo w kwarcie należało do żółto-czarnych – do remisu doprowadził Angelo, a trójka Darrina pozwoliła ekipie zejść na przerwę z prowadzeniem 49:46.
Choć drugą połowę zainaugurowały punkty Pawła Leończyka, to zaledwie 33 sekundy wystarczyło lublinianom, aby doprowadzić do remisu 51:51. W kolejnych akcjach zawodnicy zdobywali punkty naprzemiennie. W miejscowym zespole za trzy trafił Warner oraz akcją „2+1” popisał się Karol Gruszecki, zaś w ekipie gości dwukrotnie celnie zza łuku przymierzył Dziemba. Żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na więcej niż dwa oczka aż do końca kwarty. Niestety, po 30 minutach to przyjezdni prowadzili 69:67.
Przez pierwsze dwie minuty decydującej części spotkania żaden z zawodników nie znalazł drogi do kosza. Impas przełamał Dorsey, a wtedy przerwę postanowił wykorzystać trener Spasev. Jego wskazówki przyniosły – niestety – dobre skutki. Bardzo dobra gra Scotta i Melvina pozwoliła im wrócić na prowadzenie i zyskać nawet cztery oczka zapasu (75:79). Na szczęście Trefl miał w składzie Sharmę. Trzy celne wolne, skuteczny wjazd pod kosz oraz blok i to sopocianie prowadzili 80:79! Start jednak nie odpuszczał. Zza łuku trafił Dziemba i choć w następnej akcji piłkę w koszu ponownie umieścił Josh, to już po chwili kolejne trzy oczka dołożył Melvin. Przy kolejnym posiadaniu faulowany był nie kto inny, jak Josh. Środkowy nie pomylił się na linii rzutów wolnych, lecz to rywale mieli punkt więcej. Żółto-czarni musieli przerywać grę, lecz Scott wykorzystał tylko jeden z przysługujących mu osobistych. Przy wyniku 84:86 zespołowi gospodarzy zostało 8 sekund na rozegranie akcji. Piłka trafiła do Darrina, jednak jego próba nie zakończyła się sukcesem i to goście mogli cieszyć się ze zwycięstwa w ostatnim meczu Energa Basket Ligi 2021/2022 w ERGO Arenie.
Galeria zdjęć, Foto: Piotr Sukiennicki
Trefl Sopot – Polski Cukier Pszczółka Start Lublin 84:86 (33:25, 16:21, 18:23, 17:17)
Trefl Sopot: Warner 17 (12 as.), Kolenda 15, Davis 11 (9 zb.), Gruszecki 6, Leończyk 4 oraz Sharma 19, Dorsey 10, Szlachetka 2, Ziółkowski 0.
Trener: Krzysztof Roszyk
Polski Cukier Pszczółka Start Lublin: Scott 22, Melvin 14, Kostrzewski 8, Wilson 7, Szymański 5 oraz Dziemba 17, Walker 9, Jeszke 4, Kępka 0.
Trener: Tane Spasev
Sędziowie: Wojciech Liszka, Robert Mordal, Bartosz Puzoń
Z hali ERGO Arena: Piotr SUKIENNICKI,
Foto: autor