Po słabej pierwszej połowie Arka wróciła na właściwy kurs, udało jej się również odwrócić wynik Niestety radość była krótka…

Świetne wyniki w 2022 roku pozwoliły Arce szybko awansować w ligowej tabeli i zacząć znów realnie myśleć o zajęciu miejsca premiującego bezpośrednim awansem do ekstraklasy. Rezultaty, które osiągały w tej kolejce drużyny bezpośrednio rywalizujące z gdynianami o to miejsce, były na tyle korzystne, że zwycięstwo nad GKS-em oznaczało zaledwie dwupunktowy debet to osiągnięcia wspomnianego celu.

Trener Ryszard Tarasiewicz przy ustalaniu składu mógł już liczyć na Michała Marcjanika, ale dla odmiany wypadł Gordan Bunoza, który urazu nabawił się przed tygodniem w Opolu. Optymistycznym był fakt, że na ławce rezerwowych pojawił się ostatnio kontuzjowany Olaf Kobacki. W składzie przyjezdnych na uwagę zasługiwała obecność byłego zawodnika Arki Adriana Błąda, który należy do liderów swojego zespołu. Obecny był także Oskar Repka, również mający za sobą epizod w żółto-niebieskich barwach.

W piątej minucie dobrą akcję przeprowadzili goście. Celnym strzałem z 18 metrów popisał się Rafał Figiel, ale piłka wpadła wprost w ręce Kacpra Krzepisza. Ta akcja miała jednak inne złe konsekwencje dla gdynian, bo kontuzję złapał Martin Dobrotka i już na początku spotkania musiał go zastąpić Piotr Zmorzyński. Na pierwszą groźniejszą akcję Arki czekaliśmy do 13 minuty, gdy z dośrodkowania Christiana Alemana skorzystał Karol Czubak,  piłka uderzona głową przeszła ponad poprzeczką bramki strzeżonej przez Dawida Kudłę. Chwilę później niecelnie z dystansu kopnął Marcjanik.

W 20 minucie zrobiło się groźniej pod bramką gospodarzy, bo stratę na środku boiska zanotował Adam Deja, a z piłką zabrał się Filip Szymczak. Na szczęście pognał za nim Marcjanik, który w polu karnym skuteczną interwencją uniemożliwił młodemu napastnikowi z Katowic oddanie strzału. Dobra gra gości od początku meczu została jednak wynagrodzona. W 25 minucie wykonywali rzut rożny, po którym strzał przy bliższym słupku oddał Repka. Krzepisz zdołał piłkę odbić, ale przy dobitce Szymczaka był już bezradny.

W 31 minucie goście mogli podwyższyć prowadzenie. Najpierw do podania w pole karne doszedł Grzegorz Rogala i bez namysłu kropnął na bramkę, a dobrze ustawiony Krzepisz odbił piłkę. Po chwili jednak ta wróciła pod gdyńską bramkę, a Patryk Szwedzik z kilku metrów nie zdołał skierować jej między słupki. Arka przycisnęła 5 minut później. Najpierw goście seryjnie blokowali uderzenia arkowców, w tym raz w taki sposób, który mógł przynieść rzut karny. Chwilę później po dośrodkowaniu Alemana z rzutu rożnego Czubak uderzył głową pod poprzeczkę, ale Kudła popisał się skuteczną interwencją. Podobnie było kilkadziesiąt sekund później po mocnym strzale Mateusza Stępnia z 15 metrów. Niestety ten zryw nie wystarczył, aby na przerwę zejść chociaż z remisem. Szybka i odważna gra zespołu z Katowic dała im prowadzenie, a piłkarzom Arki sporo powodów do przemyśleń przed drugą częścią spotkania. 

Drugie trzy kwadranse miejscowi rozpoczęli z Kobackim w składzie, który zastąpił Alemana. Olaf od razu zasygnalizował swoją obecność na boisku, przeprowadzając kilka indywidualnych akcji i siejąc sporo zamieszania w uporządkowanych do tej pory szeregach obronnych GKS-u. W 48 minucie swoją akcję zakończył niecelnym strzałem. 

Jego wejście jednak odmieniło grę Arki. Piłkarze Tarasiewicza odważniej zaatakowali. W 60 minucie po rzucie rożnym pod poprzeczkę przymierzył głową Czubak i ale z interwencją zdążył Kudła. Po kolejnym kornerze było jeszcze groźniej, bo Harris Memić trafił w poprzeczkę! Nie upłynęło pół minuty, a kibice i piłkarze znów chwycili się za głowy, bo kapitalny wolej Huberta Adamczyka z 17 metrów o centymetry minął spojenie słupka z poprzeczką. Gol jednak nie padał…

Napór Arki przyniósł upragniony skutek w 74 minucie. Kolejny rzut rożny Dei został przedłużony przez Czubaka przy bliższym słupku, a z drugiej strony bramki znalazł się Marcjanik i po strzale głową kapitana żółto-niebieskich piłka wylądowała wreszcie w bramce GKS-u! Zdobyta bramka jeszcze bardziej napędziła gospodarzy, którzy chcieli pójść za ciosem. Dwukrotnie bliski szczęścia był Czubak, ale jego strzały wybronił Kudła. 

W 89 minucie stało się! Spod linii końcowej kapitalnym dośrodkowaniem popisał się Deja, a przed bramką znalazł się niezawodny w takich sytuacjach Czubak (zdjęcie górne)! Gol w końcówce spowodował, że nic do stracenia nie mieli już goście. W doliczonym czasie gry rzucili się do ataku i niestety w ostatniej minucie z pięciu doliczonych dopięli swego. Doprowadzili do zamieszania w polu karnym miejscowych, co skończyło się faulem Pawła Sasina, który od ponad pół roku nie powąchał nawet piłki w poważnym meczu. Piłkę na 11 metrze ustawił Arkadiusz Jędrych i pewnym strzałem pokonał Krzepisza. 

Nie udało się Arce wykorzystać szansy na awans na trzecie miejsce w Fortuna 1 Lidze. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry dwa punkty odebrał jej kapitan GKS-u, pewnie egzekwując rzut karny. Wcześniej żółto-niebiescy pokazali wielką ambicję, skutecznie odrabiając jednobramkową stratę z pierwszej połowy, w której lepszym zespołem byli przyjezdni. Ten mecz pokazał, że nikt punktów na srebrnej tacy nie ofiaruje i o awans trzeba będzie walczyć w każdym meczu, od pierwszej do ostatniej minuty.

Fortuna 1 liga, kolejka 24: 

Arka Gdynia – GKS Katowice 2:2 (0:1)

0:1 Szymczak 25′,

1:1  Marcjanik 74′,

2:1 Czubak 89′

2:2 Jędrych k. 90+6′

Arka: Krzepisz – Dobrotka (8′ Zmorzyński), Marcjanik, Memić, Stępień, Deja, Milewski, Hiszpański (84′ Sasin), Adamczyk (90′ Bednarski), Aleman (46′ Kobacki), Czubak.

Trener: Ryszard Tarasiewicz 

GKS: Kudła – Wojciechowski, Janiszewski, Jędrych, Sadowski, Rogala, Błąd (80′ Stromecki), Repka (80′ Urynowicz), Figiel, Szwedzik (86′ Karbownik), Szymczak (86′ Kozłowski).

Trener: Rafał Górak

Żółta kartka: Repka (GKS)

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin)

Widzów: 4974


Ze Stadionu Miejskiego: Ziemowit BUJKO

Foto: autor