Kiedy po pierwszej kwarcie meczu 10 kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Asseco Arki prowadzili 23:7 z niepokonanymi w październiku Wilkami Szczecin w hali Gdynia Arena zapachniało sensacją. Gdy jednak goście wygrali drugie 10 minut 28:17 wydawało się, że odzyskują kontrolę nad meczem. To jednak, co wydarzyło się w trzeciej, a zwłaszcza w czwartej kwarcie przerosło najśmielsze oczekiwania kibiców gdyńskiego zespołu. W trzeciej – siedem, a w czwartej – dwanaście oczek dorzucone do uzyskanej przed przerwą przewagi sprawiły, że po 40 minutach zawodnicy Milosa Mitrovicia schodzili do szatni z wygraną różnicą 24 punktów!

Gospodarze świetnie weszli w to spotkanie – dzięki trafieniom Dominika Wilczka i Jacobi Boykinsa było już 7:2. Po późniejszych trójkach Bartłomieja Wołoszyna i Filipa Dylewicza przewaga wzrosła do 10 punktów. Po chwili kolejny rzut z dystansu dołożył Anthony Durham! King miał ogromny problem ze swoją ofensywą, a Asseco Arka po 10 minutach prowadziła aż 23:7.

Akcje Filipa Matczaka, a zwłaszcza Stacy Davisa pozwalały przyjezdnym na odrabianie strat – po kolejnym rzucie potężnie zbudowanego Amerykanina różnica wynosiła już tylko sześć punktów. Po chwili znakomicie pokazał się Novak Musić (zdjęcie górne), sam zdobył sześć punktów, co pozwoliło miejscowym ponownie powiększyć dystans, ale Davis zanotował kolejny zryw, co pozwalało ekipie trenera Arkadiusza Miłoszewskiego na utrzymanie się w grze. Pierwsza połowa zakończyła się zatem wynikiem 40:35, a na koncie amerykańskiego olbrzyma figurowało już 15 oczek.

Od początku trzeciej kwarty obie drużyny nie prezentowały się najlepiej w ataku, a trójka Matczaka zmniejszyła stratę Wilków do 2 punktów. Goście cały czas utrzymywali kontakt. Sytuację tę zmienił, jak na kapitana przystało, Wołoszyn, a w sukurs przyszli mu obaj Amerykanie z Gdyni. Dzięki trafieniu Boykinsa różnica punktowa znów osiągnęła 10 punktów (53:43). Trójki Wilczka natomiast sprawiły, że po 30 minutach było 59:47. Szalał Musić, który trafiał, asystował i notował przechwyty, czym mocno psuł krew zwłaszcza Jakubowi Schenkowi

W finałowej części spotkania ponowne trafienia Wilczka i Boguckiego jeszcze bardziej powiększyły różnicę. W pewnym momencie po dobitce Durhama wzrosła ona do 21 punktów. Tego King nie był już w stanie odrobić. Mimo, że w końcówce trener Mitrović dał pograć młodzieży gdynianie wciąż śrubowali wynik. Ostatecznie Asseco Arka zwyciężyła 89:65.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Dominik Wilczek, który rzucił 20 punktów. Trafił m.in. 4 trójki. Jak prezyznał po meczu mobilizująco wpłynęło na niego powołanie do szerokiej kadry narodowej na mecz z Niemcami. Bliscy double double byli Adam Hrycaniuk (9 pkt, 9 zb.), Jacobi Boykins (13 pkt., 8 zb.) oraz Novak Musić, który do 12 punktów dodał 8 asyst i 3 przechwyty. W ekipie gości wyróżniał się Filip Matczak z 17 punktami, 5 zbiórkami i 2 asystami. Tylko punkt dodał po przerwie do swego stanu posiadania z pierwszej połowy Stacy Davis.

Asseco Arka Gdynia odniosła pierwsze zwycięstwo we własnej hali. Kolejny mecz gdyńska ekipa, która po dwóch zwycięstwach z rzędu opuściła mało chwalebne ostatnie miejsce w tabeli rozegra w Toruniu z liderem – Twardymi Piernikami.

Galeria zdjęć z meczu, Foto: Ziemowit BUJKO

Energa Basket Liga, etap I, kolejka 10:

Asseco Arka Gdynia – King Szczecin 89:65 (23:7, 17:28, 19:12, 30:18)

Asseco Arka: Wilczek 20, Boykins 13, Durham II 12, Musić 12, Hrycaniuk 9, Wołoszyn 7, Bogucki 6, Dylewicz 3, Misković 3, Perzanowski 2, Lis 2, Tomaszewski 0.

Trener: Milos Mitrović

King: Marczak 17, Davis 16, Dorsey-Walker 11, Kikowski 8, Borowski 6, Schenk 5, Salić 2, Marek 0, Kroczak 0, Bartosz 0.

Trener: Arkadiusz Miłoszewski

Sędziowie: Dariusz Zapolski, Marcin Bieńkowski, Maciej Krupiński


Z hali Gdynia Arena: Ziemowit BUJKO,

Foto: autor

9 thoughts on “Pierwsze domowe zwycięstwo…, ale jakie?!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *