Takimi słowami podsumował grę swojego zespołu na konferencji prasowej trener Dariusz Marzec.

Z całym szacunkiem Panie Trenerze, ale ktoś tę drużynę przygotował, zastawił i wysłał na boisko. A dodatkowo w czasie gry nią kierował? Czy nie Pan przypadkiem?

Mecz poprzedziła miła ceremonia wręczenia Marcusowi da Silvie koszulki z nr 63 za pobicie rekordu strzelonych w barwach Arki bramek. Po czym Marcus… usiadł na ławie rezerwowych. Na bisku zobaczyliśmy natomiast Fabiana Hiszpańskiego, który niczym szczególnym się nie wyróżnił.

Co przez 45 minut na placu gry robił bezbarwny Mateusz Żebrowski Paradoksalnie dopiero po jego zejściu za sprawą zmieniającego go Mateusza Stępnia prawe skrzydło ożyło i na tej stronie coś się wreszcie działo, zwłaszcza gdy dołączył Marcus, ale to była już 65 minuta gry. Olaf Kobacki, który przed meczem zapowiadał hat-trick próbował przebijać się się mur obronny częstochowian, ale jego próby kończyły się na linii pola karnego. Jak zresztą większość akcji Arki. A jeśli już udało się strzelić, to piłka zdecydowanie omijała bramkę rywali.

Atakująca „bez głowy” Arka zapominała niestety o obronie. Dwa razy w pierwszej połowie uratował swój zespół od straty gola Kacper Krzepisz. Za trzecim razem, po stałym fragmencie gry był już bezradny. Ale gdzie byli obrońcy?

Druga bramka dla gości padła po klasycznej kontrze. Nie pierwszej niestety i nie ostatniej w tym spotkaniu. Co nie udało się w 35 minucie częstochowianie sfinalizowali w 77 minucie. Wzorowo rozprowadzoną akcję przez Piotra Noconia, celnym strzałem zakończył Kamil Wojtyra.

Arka trafiła do siatki pięć minut później. Z prawej strony pod bramkę zagrał Hubert Adamczyk, a Karol Czubak z najbliższej odległości umieścił futbolówkę w bramce.

To jednak było za mało. Rywale ustawili autobus i ataki arkowców kończyły się przed polem karnym, albo kończone były strzałami panu Bogu w okno. W końcówce Skra miała jeszcze jedną szansę na podwyższenie wyniku, ale biegnący prawym skrzydłem zawodnik nie dostrzegł że jego kolega z lewej strony ma kilka (!) metrów wokół siebie wolnego pola i bramkę Krzepisza przed sobą i nie posłał w to miejsce piłki.

W końcówce niewiele zabrakło do szczęścia Czubakowi, który przejął piłkę od da Silvy i mimo niełatwej pozycji oddał strzał, lecz nieznacznie chybiony. Jeszcze bliżej bramki był strzał Kasperkiewicza, ale i on nie trafił w bramkę.

Arkaw tym meczu oddała (wg statystyk) aż 18 strzałów, z których tylko 5 adresowane były w światło bramki. To jedna z przyczyn porażki.

Galeria zdjęć, Foto: Andrzej BASISTA

Mecz zaległy Fortuna 1 liga kolejka 7: 

Skra Częstochowa – Arka Gdynia 2:1 (1:0)

1:0 Szymański 20′,

2:0 Wojtyra 77′

2:1 Czubak 82′

Skra: Kos – Winiarczyk, Mesjasz, Krzyżak, Brusiło, Stromecki, Szymański, Napora, Kwietniewski (61′ Niedbała), Nocoń, Mas (71′ K. Wojtyra)

Trener: Jakub Dziółka

Arka: Krzepisz – Hiszpański (65′ da Silva), Marcjanik, Dobrotka, Kasperkiewicz, Żebrowski (46′ Stepień), Adamczyk, Aleman, Deja, Kobacki, Rosołek (65′ Czubak).

Trener: Dariusz Marzec

Żółta kartka: Napora (Skra) – Kasperkiewicz (Arka)

Czerwona kartka: Bednarczyk (na ławce rez., druga żółta)

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź)

Widzów: 3181


Ze Stadionu Miejskiego: Ziemowit BUJKO

Foto: Andrzej BASISTA

7 thoughts on “„Jesteśmy frajerami…””
  1. I am currently writing a paper that is very related to your content. I read your article and I have some questions. I would like to ask you. Can you answer me? I’ll keep an eye out for your reply. 20bet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *