W ostatnich meczach poza stadionem w Gdyni to Arka pierwsza traciła bramki, a potem odrabiała straty z nawiązką, odwracając wynik meczu. W Lublinie karta się odmieniła.

53 lata temu Raków Częstochowa zagrał po raz pierwszy w finale Pucharu Polski, jako trzecioligowiec uległ wówczas Wiśle Kraków (0:2 po dogrywce). Po dwunastu latach tę samą Wisłę pokonuje w Lublinie Arka 2:1 i sięga po raz pierwszy po trofeum. 2 maja 2021 koło się zamyka Raków pokonuje 2:1 Arkę i po raz pierwszy w swojej 100-letniej historii zdobywa Puchar Polski.

W Lublinie to piłkarze z Częstochowy byli faworytami, ale pierwsi w zaatakowali arkowcy. Świetną okazję miał już w 3. minucie Mateusz Żebrowski. Dostał bardzo dobre podanie za linię obrony, wyprzedził Kamila Piątkowskiego i wbiegł w pole karne. Uderzył z ostrego kąta w długi róg, ale piłka minimalnie minęła długi słupek.

Z czasem zaczął atakować Raków, który straszył rywali swoimi stałymi fragmentami gry. Powoli zaczynała się zaznaczać ich przewaga, mimo iż wrzutki Marcina Cebuli i Frana Tudora nie przynosiły skutku. Pierwszą naprawdę groźną okazję zespół z Częstochowy stworzył po akcji wspomnianej dwójki około 20 minuty. Chorwat kąśliwie dośrodkował, a polski pomocnik próbował uderzyć piłkę z woleja. Trafił tylko w boczną siatkę.

W pierwszej połowie praktycznie żadna z drużyn nie stworzyła sobie tak naprawdę stuprocentowej sytuacji do zdobycia gola. Akcje częstochowian były dobrze czytane i zatrzymywane przez obronę gdynian, a Arka atakowała dość rzadko i skromną reprezentacją trzech, czasem czterech zawodników, dużą wagą przykładając do tego, by gola nie stracić.

Pierwszą poważną sytuację zawodnicy Dariusza Marca mieli dopiero w 38 minucie. Żebrowski zdecydował się na uderzenie z 18 metrów, ale został zablokowany przez obrońców Rakowa. Trzy minuty później ten sam zawodnik dostał podanie od Luisa Valcarce, wpadł w pole karne, położył na ziemi bramkarza rywali, ale zabrakło mu już boiska, by dograć do kolegów przed bramkę. Piłka toczyła się wolno, a najbliżej stojący Maciej Rosołek obserwował tylko, jak wybijają ją obrońcy Rakowa. Do gwizdka kończącego pierwszą połowę już ciekawego się nie wydarzyło i do szatni zespoły schodziły przy bezbramkowym remisie.

Po przerwie zaatakowali faworyci. Już na początku drugiej połowy Ivi Lopez oddał strzał zza pola karnego, a piłka trafiła w tłum obrońców Arki. Piłkarze Rakowa reklamowali rzut karny, wskazując sędziemu, że Michał Marcjanik zagrał ręką. Paweł Gil uznał jednak, że piłka trafiła kapitana Arki w rękę przy ciele, co nie spowodowało zwiększenia powierzchni ciała i nakazał grać dalej. Chwilę później bramce Arki zagrozili Andrzej Niewulis, który nie trafił z ostrego kąta i Patryk Kun, który nie pokonał Kacpra Krzepisza po świetnym podaniu Cebuli.

Bramka dla piłkarzy spod Jasnej Góry wisiała w powietrzu i wówczas… zdobyli ją gdynianie. Fabian Hiszpański ograł najpierw Kuna, potem Tudora, założył siatkę Marko Poletanoviciovi i pomiędzy dwoma zawodnikami Rakowa podał piłkę Żebrowskiemu. Ten próbował dośrodkować, ale nieczysto uderzył i ku zdumieniu obrońców i bramkarza częstochowian, a chyba i własnemu posłał piłkę fantastycznym lobem w okienko bramki Dominika Holeca.

W tym momencie trener Marzec wycofuje z placu gry dobrze spisujących się dotąd Hiszpańskiego i Valcarce, wprowadzając w ich miejsce Kacpra Skórę i Artura Siemaszko.

Od tego momentu ruszyły frontalne ataki częstochowian. W ciągu kilku minut strzelali Cebula i Lopez, ale za każdym razem dobrze blokowali to gdynianie. Arka sporadycznie próbowała swoich szans. W 65 minucie z 17 metrów Rosołek uderzył, ale tak, że Holec nie dał się zaskoczyć.

 Ale w 74 minucie powinno być 0:2. Marcus da Silva rozprowadził akcję, Siemaszko dograł w pole karne z prawej strony i najpierw płasko uderzył Żebrowski, ten strzał Holec odbił pod nogi Rosołka, który trafił z bliska prosto w twarz bramkarza Rakowa. Kąt był co prawda ostry, ale gdyby napastnik Arki podniósł wyżej piłkę… Kilka minut później Rosołek znów występuje w negatywnej roli. Podaje piłkę do tyłu, do obrońców, ale to podanie przejmuje Tudor, który dośrodkowuje w pole karne. Tam główkuje Jakub Arak, ale trafia w Arkadiusza Kasperkiewicza, a do odbitej piłki dochodzi Ivi Lopez i mimo interweniującego wślizgiem Adama Dei oraz Marcjanika strzela nie do obrony prostym podbiciem. Wyciągnięty jak struna Krzepisz jest bezradny.

Było 1:1 i wydawało się, że chyba nie obędzie się bez dogrywki. Jednak w 89 minucie rozstrzygnęły się losy pucharu. Deja wykonuje rzut wolny. W szesnastce Rakowa sześciu piłkarzy żółto-niebieskich. Przed polem karnym trzech. Piłkę po dośrodkowaniu wybijają obrońcy częstochowian. Z uderzenia odbitej od nich piłki rezygnuje Skóra, nie chcąc faulować. Odpuszcza ją też będący za jego plecami Paweł Sasin, który zamiast zaatakować biegnącego z nią Lopeza oddalił się w przeciwnym kierunku. Tym samym Hiszpan przebiegł ponad 50 metrów, fantastycznie podał do wbiegającego w pole karne Daniela Szelągowskiego. Były piłkarz Korony próbował strzelać, ale piłka nieco mu siadła i zeszła z nogi, myląc Harisa Memicia i Kasperkiewicza. Mimo iż zdążył już wyprzedzić jej tor David Tijanić, udało mu się jeszcze jakimś ekwilibrystycznym uderzeniem skierować futbolówkę do pustej bramki. Raków Częstochowa przeprowadził w tym spotkaniu jedną jedyną kontrę, ale okazała się ona zabójcza.

Sędzia doliczył 5 minut, ale piłkarze z Ekstraklasy, mądrze się bronili, utrzymując piłkę daleko od własnej bramki. W samej końcówce udało się Arce wejść z piłką w pole karne rywali, ale dobrze pilnujący gdynian obrońcy nie pozwolili zrobić sobie krzywdy. Chwilę później sędzia Gil zakończył spotkanie i murawa zalała się falą czerwonych koszulek zdobywców Pucharu Polski.

Galeria zdjęć I, Foto: arka.gdynia.pl

Galeria zdjęć II, Foto: arka.gdynia.pl

Fortuna Puchar Polski, finał: 

Raków Częstochowa – Arka Gdynia 2:1 (0:0)

0:1 Żebrowski 57′

1:1 Lopez 81′,

2:1 Tijanić 89′

Raków Częstochowa: Dominik Holec – Kamil Piątkowski, Andrzej Niewulis, Zoran Arsenić (80. David Tijanić) – Fran Tudor, Igor Sapała (46. Marko Poletanović), Ben Lederman (85. Daniel Szelągowski), Patryk Kun – Ivi Lopez, Marcin Cebula (80. Petr Schwarz) , Vladislavs Gutkovskis (68. Jakub Arak).

Trener: Marek Papszun

Arka Gdynia: Kacper Krzepisz – Arkadiusz Kasperkiewicz, Michał Marcjanik, Haris Memić, Fabian Hiszpański (59. Kacper Skóra), Adam Danch – Adam Deja, Juliusz Letniowski (46. Marcus da Silva) – Luis Valcarce (59. Artur Siemaszko), Mateusz Żebrowski (79. Paweł Sasin) – Maciej Rosołek.

Trener: Dariusz Marzec

Żółta kartka: Kasperkiewicz, da Silva (Arka)

Sędzia: Paweł Gil (Lublin)

Mecz bez udziału publiczności


Z „Areny Lublin”: Ziemowit BUJKO,

Foto: arka.gdynia.pl

8 thoughts on “Nie dla nas Puchar Polski!”
  1. I am currently writing a paper and a bug appeared in the paper. I found what I wanted from your article. Thank you very much. Your article gave me a lot of inspiration. But hope you can explain your point in more detail because I have some questions, thank you. 20bet

  2. Vous pouvez également personnaliser la surveillance de certaines applications, et il commencera immédiatement à capturer régulièrement des instantanés de l’écran du téléphone.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *