Piłkarze Puszczy Niepołomice pokazali w Gdyni, że zasłużenie zostali w ubiegłym sezonie najlepszym zespołem I ligi w spotkaniach wyjazdowych. Postawili Arce twarde warunki, którym jednak gdynianie sprostali. Po utracie prowadzenia i czerwonej kartce potrafili się zmobilizować i wygrać.

Pierwsza połowa zapewne nie tak miała wyglądać. Puszcza zaatakowała, czym wprawiła podopiecznych Ireneusza Mamrota w niemałe zakłopotanie. Po jednej z akcji gości w 11 minucie Jakub Bartosz znalazł się sam przed Danielem Kajzerem, ale bramkarz Arki do końca wytrzymał nerwowo i zatrzymał napastnika gości. Widząc, że to nie przelewki, Arka wreszcie przejęła inicjatywę, jej akcje zaczęły się coraz lepiej układać i wydawało się, że za chwilę musi paść pierwszy gol dla miejscowych. Trzeba było jednak na niego poczekać do 45 minuty Po rzucie rożnym powalony w polu karnym został Adam Danch i sędzia bez wahania wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Juliusz Letniowski i… było 1:0. Zaraz potem sędzia zaprosił obie drużyny do szatni. 

Gol zdobyty przed przerwą przez Arkę uśpił gospodarzy, a przyjezdnych rozsierdził. Podobnie, jak w pierwszej połowie zaatakowali i już po 11. minutach mogli się ciszyć z wyrównania. Po indywidualnej akcji strzał zza pola karnego oddał Hubert Tomalski i… Kajzer musiał wyjąć piłkę z siatki. Dwie minuty później znów strzela Tomalski, ale tym razem jest zablokowany. Do głosu znów dochodzą żółto-niebiescy. W 63 minucie Letniowski oddaje strzał z 16 metrów, który blokują obrońcy Puszczy. Pomocnik Arki jednak nie daje za wygraną, idzie za ciosem, piłka wraca pod jego nogi. Piłkarz Arki podbiega kilka metrów, wymienia podanie z Adamem Deją, po czym widząc nadbiegającego Macieja Jankowskiego posyła piłkę wzdłuż linii bramkowej, a „Jankes” z najbliższej odległości wjeżdża z nią do siatki!

Kilka minut później do protokołu meczowego znów wpisuje się Letniowski. W odstępie czterech minut ogląda dwukrotnie żółtą kartkę i kończy swój udział w meczu. Osłabienie miejscowych niemal natychmiast wykorzystują niepołomiczanie. W 77. minucie do centry Tomalskiego wyskakuje Jewhen Radionow i efektowną „główką” pokonuje Kajzera. Na boisku pojawia się Rafał Wolsztyński, który w 79 minucie pięknie wymienia podanie z kapitanem zespołu Adamem Marciniakiem. Ten z kolei podaje do Mateusza Młyńskiego, który „pasówką” uderza z bocznej linii pola karnego. Bramkarz Puszczy, Mateusz Górski wyciąga się jak struna, ale nie sięga piłki, która trzepocze w siatce. Arka znów na prowadzeniu.

Goście wściekle atakują, arkowcy jednak mądrze się bronią. Nie angażują się nawet zbytnio w akcje ofensywne. Sędzia dolicza cztery minuty. Jeszcze próbuje Tomalski. Jeszcze Kajzer ogląda żółty kartonik za opóźnianie gry… Wreszcie grzmi upragniony kończący mecz gwizdek sędziego.

Arka po ciężkim spotkaniu zdobywa kolejne trzy punkty, zachowując po dwóch kolejkach ich komplet. Za tydzień w Łęcznej spróbuje ten dorobek powiększyć.

 

Powiedzieli po meczu:

Tomasz Tułacz (trener Puszcza Niepołomice): – To był dobry mecz do oglądania dla kibiców. My zaprezentowaliśmy się dobrze zwłaszcza w drugiej części gry. Bardzo żałuję, że nie udało nam się zdobyć choćby punktu dzisiaj. Było ciężko, zawodnicy mocno pracowali. Niestety znów tracimy 3 bramki przy zbyt małej agresji w defensywie. Był moment, w którym wykorzystywaliśmy to, że Arka grała jednego zawodnika mniej. Gdyby nie szybko stracona bramka, to mogliśmy pokusić się dziś o niespodziankę. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy klubem małym i graliśmy z Arką, ale brakuje elementu szczęścia, o którym mówię. Postrzegam to też, jeśli chodzi o decyzje sędziowskie. Komentuję ostatnio pewne rzeczy, ale naprawdę tego szczęścia nam brakuje. Nie uznaje się nam prawidłowej bramki w Bełchatowie, to samo w Olsztynie. Ten zespół mógł grać w barażach. W ostatnim spotkaniu ze sobą nie gwiżdże się ewidentnego rzutu karnego. Dziś żółta kartka i ręka ewidentne. 

Uważam, że sędziowie w pierwszej lidze powinni lobbować za tym, żeby jak najszybciej był tu VAR. Będzie im wtedy łatwiej. Myślę, że oni chcą być sprawiedliwi, ale pewnych rzeczy nie widzą albo interpretują w sposób burzący rzeczywisty obraz meczu. Trenerzy, którzy chcą VAR-u, chcą wygrywać fair play. Nawet jeśli przegrywasz z uwagi na VAR, masz poczucie, że wynik odzwierciedla sytuację na boisku. 

Dzisiejszej porażki nie chcę jednak tym tłumaczyć. Przegraliśmy, bo za słabo zagraliśmy w defensywie. Arka miała za dużo miejsca i możliwości oddawania strzałów. Rzut karny to była dzisiaj katastrofa. Przestrzegałem przed tym piłkarzy, powielamy te same błędy. To boli. Z postawy z drugiej połowy możemy być jednak zadowoleni. Zagraliśmy dobrze i niewiele brakowało, żebyśmy osiągnęli korzystny wynik. 

Wracamy teraz do Niepołomic i przygotowujemy się do kolejnych meczów. Pozytyw jest taki, że będzie tych spotkań dużo. Możemy to wszystko jeszcze odrobić, choć ciężko jest zaczynać sezon, kiedy przegrywasz dwa mecze i tracisz sześć bramek. Mieliśmy jednak dziś zalążek tego, że ten zespół może grać dobrze, a nawet bardzo dobrze.

Ireneusz Mamrot (trener Arka Gdynia): – Myślę, że wszyscy widzieli, że był to bardzo trudny mecz dla nas. Długo wchodziliśmy w swój rytm. Lepsze było bez wątpienia ostatnie 15-20 min. pierwszej części gry, wcześniej grało nam się niełatwo. Stworzyliśmy sobie dwie sytuacje, lecz naszemu przeciwnikowi również się to udało. Kluczowym momentem była bramka do szatni. 

Druga połowa wcale nie była łatwiejsza. Widać było, ile trzeba było zostawić na boisku zdrowia i zaangażowania. Sprawę dodatkowo utrudniła nam czerwona kartka, choć chciałbym podkreślić, była ona zasłużona – była wcześniej żółta, potem doszedł faul. Trudno, żebym miał pretensje do sędziego. Mogliśmy uniknąć tej kartki. Ważne było to, że odpowiadaliśmy rywalowi po straconych golach. Uważam, że dziś mój zespół wygrał charakterem. Nie zawsze będziemy mogli w pełni kontrolować przebieg spotkania. 

Nasz dzisiejszy przeciwnik pokazał dziś na boisku, czemu wcześniej przegrał tylko jedno spotkanie na wyjeździe. Zaprezentował w Gdyni dużą determinację oraz pokazał dobrą organizację gry. Taki mecz, wygrany w trudny sposób, był nam potrzebny. Wiemy, że popełniamy błędy, i wiemy, co czeka nas w kolejnych meczach. Dzisiaj spotkaliśmy się z zespołem, który jest zaprawiony w pierwszoligowych bojach. To było widać. Musieliśmy zostawić na boisku dużo zdrowia. Duży szacunek dla zespołu, ponieważ potrafił strzelić zwycięskiego gola, grając jednego zawodnika mniej. 

Nie jest łatwo, kiedy tracisz zawodnika i po chwili jeszcze tracisz gola. To bardzo trudny moment dla drużyny. Dziś potrafiliśmy na to odpowiedzieć. To dodatkowo buduje zespół. Trzeba zawsze pamiętać, że można wygrać w trudnej sytuacji, zwłaszcza że tego typu momentów na pewno nie będzie brakowało. One zdarzają się często. 

Po czerwonej kartce nie ma czasu na szczegółowe analizowanie. Muszę od razu korygować ustawienie zespołu. Zareagować na kartkę taktycznie. To jest moja rola. Tu była o tyle „lepsza” sytuacja, że chodziło o ofensywnego pomocnika. Gdy chodzi o zawodnika z innych pozycji, trzeba robić zmiany, aby korygować ustawienie. Tu musieliśmy zagęścić defensywę i nieco się cofnąć. Dodatkowo później wprowadziliśmy zmienników. W końcówce mogliśmy dać odpocząć „Młynkowi”, bo bardzo się dziś napracował. Nie chciałem jednak wpuszczać Patryka Soboczyńskiego w tak trudnym momencie. Mogliśmy zrobić jeszcze jedną lub dwie zmiany, wpuścić na bok wysokiego pomocnika. Liczyły się warunki fizyczne, co było widać przy dośrodkowaniach. Miałem to z tyłu głowy, że trzeba tam mocno napracować się fizycznie.

 

Galeria zdjęć z meczu I, Foto: arka.gdynia.pl, Tomasz Duc 

Fortuna 1. Liga, kolejka 2:

Arka Gdynia – Puszcza Niepołomice 3:2 (1:0)

1:0 Letniowski 45+1′,

1:1 Tomalski 56′,

2:1 Jankowski 63′,

2:2 Radionow 77′

3:2 Młyński 79′

Arka: Kajzer – Kasperkiewicz, Kwiecień, Danch, Marciniak, Deja, Drewniak, Mazek (61′ Siemaszko), Letniowski, Młyński, Jankowski (78′ Wolsztyński).

Trener: Ireneusz Mamrot

Puszcza: Górski – Cikos, Czarny (46′ Mikołajczyk), Stefanik, Bartków, Bartosz (46′ Żurek), Serafin, Klec (76′ Spławski), Żytek, Tomalski, Radionow.

Trener: Tomasz Tułacz

Żółta kartka: Kasperkiewicz, Letniowski (dwie), Kwiecień, Kajzer (Arka) – Stefanik, Serafin (Puszcza)

Czerwona kartka: Juliusz Letniowski (74′ druga żółta)

Sędzia: Konrad Kiełczewski (Białystok).

Widzów: 3691

Ze Stadionu Miejskiego: Ziemowit BUJKO,

Foto: arka.gdynia.pl

By kkorpas

2 thoughts on “Karny, czerwona kartka i pięć bramek! Wielkie emocje na inaugurację ligi w Gdyni”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *