Dnia 8 maja br. doszło do zawarcia transakcji, w ramach której Michał Kołakowski został właścicielem większościowego pakietu akcji Arki Gdynia SSA. 

 – Arka to Klub z piękną tradycją i olbrzymim potencjałem. Gdynia i tutejsi Kibice zasługują na kolejne wspaniałe karty w żółto-niebieskiej historii. Wierzę, że napiszemy je wspólnie – mówi Michał Kołakowski. – Nie ukrywam, że będę korzystał z doświadczenia Jarosława Kołakowskiego – prywatnie mojego ojca, a zawodowo menedżera od lat związanego z piłką. Mamy długoterminowe i ambitne plany wobec Arki, jednak zacząć musimy od małych kroków. Deklaruję, że w najbliższych tygodniach dokapitalizujemy spółkę oraz zrobimy wszystko, aby wyjść z obecnego kryzysu i utrzymać się w Ekstraklasie. Zapewniam również pełną gotowość do współpracy z Kibicami, Miastem oraz wszystkimi, którym zależy na Arce. 

Michał Kołakowski odkupił pakiet 300 tys. akcji od Dominika Midaka. Strony transakcji uzgodniły, że nie będą upubliczniać jej wartości i warunków.

Foto: arka.gdynia.pl, Michał Puszczewicz

Nowy właściciel większościowy Arki ukończył studia o kierunku prawo na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego oraz studia podyplomowe International Sports Law w szkole prawa i biznesu ISDE w Madrycie. Przez 5 lat pracował jako pośrednik transakcyjny uczestnicząc w negocjacjach z zawodnikami oraz klubami piłkarskimi. Doświadczenie zawodowe w zakresie zarządzania i obsługi prawnej klubów piłkarskich zdobywał m.in. podczas stażu w angielskim Queens Park Rangers. 

W grze o Arkę rywalem Michała Kołakowskiego był 48-krotny reprezentant Polski, w latach 2000-2004 zawodnik żółto-niebieskich Rafał Murawski, który jest już właścicielem 20 proc. akcji gdyńskiego klubu. Ejsmond Club posiada z kolei 5 proc.

Akcjonariat spółki Arka Gdynia SSA przedstawia się obecnie następująco: 

  • Michał Kołakowski – 300 tys. akcji (75 proc. udziałów);

  • Football Club Sp. z o.o. – 80 tys. akcji (20 proc. udziałów);

  • Ejsmond Club Sp. z o.o. – 20 tys. akcji (5 proc. udziałów).

Ojciec nowego włodarza Arki jest agentem piłkarskim o ugruntowanej pozycji na rynku. Z jego „stajnią” KFM umowy mają podpisane m.in. Kamil Glik, Szymon Żurkowski, Jakub Świerczok i Przemysław Płacheta.

Nowy właściciel postawił przed sobą poważne zadania. Po pierwsze i najważniejsze uzdrowić finanse klubu. Kasa jest pusta, piłkarze otwarcie przyznają, że się im nie płaci, trudno zatem wymagać od nich pełnego zaangażowania gdy sezon zostanie wznowiony. A przecież Arkę czekają mecze o życie, o być albo nie być w Ekstraklasie. W sytuacji, gdy jeden z potencjalnych konkurentów do bezpiecznego miejsca (obecnie sześć punktów przed Arką) Wisła Kraków właśnie podnosi się z kolan. – Nie wyobrażam sobie, że jeśli do 29 maja nic się nie zmieni i nie dostaniemy żadnych pieniędzy, że wszyscy będą chętni do gry. Czysto z ludzkiego względu każdy może zadać sobie to pytanie i odpowiedzieć, jak to może wyglądać – mówił kilka dni temu Michał Nalepa.

Tymczasem nowy właściciel przejmuje naprawdę duże zobowiązanie. To około ośmiu milionów złotych kwota, jak na polskie warunki niemała. A dotyczy to tylko obecnego sezonu. A gdzie tu myśleć o kolejnym, o utrzymaniu zaciągu niderlandzkiego (a przynajmniej Marko Vejinovicia wraz z jego ogromną jak na gdyńskie realia pensją).

Poprzedni właściciele obiecywali inwestycje w klub i na obietnicach się skończyło, a bez inwestycji nie da się osiągać sukcesów. Nowy włodarz będzie zatem musiał jeszcze sięgnąć do portfela.

Sytuację w klubie monitorowało miasto. Pieniądze, które wstrzymał prezydent Wojciech Szczurek (a właściwie ich brak) okazały się gwoździem do trumny gdyńskiego klubu. Dotacja z miasta była zawsze istotnym elementem budżetu klubowego i jej wstrzymanie przez prezydenta było bardzo poważnym ciosem w finanse Arki.

–  Pod koniec sierpnia ubiegłego roku wyraziłem oczekiwanie, że większościowy udziałowiec spółki realizować będzie strategię długofalowego rozwoju naszej Arki. Minęły cztery miesiące, tymczasem w działaniach właściciela trudno dostrzec konsekwencję – brak jakiegokolwiek planu, mającego na celu ustabilizowanie sytuacji. Szczególnie alarmujące są informacje dotyczące stanu klubowych finansów. Złożone publicznie obietnice, nie zostały dotrzymane. Dopóki sytuacja nie zostanie unormowana, Miasto nie będzie wspierać finansowo Klubu. Oczekuję podjęcia natychmiastowych działań zmierzających do zbilansowania budżetu spółki.

Powrót miasta do klubu stał się obecnie rzeczą konieczną. Reakcja prezydenta Szczurka po przejęciu większości akcji Arki przez Michała Kołakowskiego daje podstawy do optymizmu.

Kolejnym zadaniem jest odpowiednie poukładanie kadry zespołu. Na niektórych pozycjach jest przesyt, a na innych brakuje klasowych graczy. Trzeba także zasypać podział pomiędzy zawodnikami polskimi i zagranicznymi, a temu na pewno nie służą kominy płacowe.

Nowy właściciel musi też odzyskać zaufanie kibiców. Kibice na pewno będą uważnie patrzeć na ręce kolejnemu w ich klubie duetowi „ojciec i syn”. Pamiętają bowiem, jak dramatycznie skończył się taki eksperyment za pierwszym razem. A relacja z kibicami Gdyni jest bardzo ważna. Fani, którzy przychodzą na Olimpijską, są bardzo oddani klubowi. Czasem aż do przesady, o czym przekonali się poprzedni właściciele.

To zasadnicze zadania, które stoją przed nowym większościowym akcjonariuszem, który w piątek maja dopełnił transakcji, a już podjął pierwsze poważne kroki. Mówi się, że Arkę przejmie nowy szkoleniowiec. Tym razem ma to być Ireneusz Mamrot, twórca potęgi białostockiej Jagiellonii. Oficjalne decyzje ogłoszone zostaną w poniedziałek, 11 maja. Pierwszym spotkaniem nowego trenera będą… derby Trójmiasta. Tradycji zatem stanie się zadość. Ruchy, które podjął nowy właściciel wskazują, że bardzo poważnie zabrał się do pracy, miejmy zatem nadzieję, że nie potraktuje Arki, jak zabawki, którą sprawił mu tata. 

 

Jarosław Kołakowski udzielił wywiadu portalowi weszlo.com, który można przeczytać TUTAJ

 

By kkorpas

2 thoughts on “Dzień Zwycięstwa to dla Arki?!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *