Jeszcze gorzej wyglądają statystyki spotkań rozegranych w 2019 roku: 6 porażek i 1 remis. Z drużyny walczącej jesienią o miejsce w górnej „ósemce” tabeli stała się zagrożona spadkiem. Tylko 2 punkty dzielą żółto-niebieskich od 15 miejsca.

W minioną sobotę Arka przegrała „mecz o sześć punktów” ze Śląskiem Wrocław. Za 3dni w meczu derbowym podejmie Lechię Gdańsk, która walczy o pierwsze w historii mistrzostwo Polski i trudno w tej sytuacji o jakikolwiek optymizm.

Dodatkowo „kibice” zafundowali swojemu klubowi kolejną karę finansową za odpalenie rac podczas spotkania ze Śląskiem. W ten sposób postanowiono uczcić pamięć kibica Mariusza Bartnickiego ps. Mari, który zginął w bójce kibiców 30 marca 2003 we Wrocławiu. Niestety, używanie rac na stadionach jest zakazane i karane finansowo.

Seria 11 spotkań bez zwycięstwa nie wygląda wystarczająco tragicznie? Aż chce się ironicznie napisać, że podopieczni Zbigniewa Smółki dokonali niemożliwego. Nawet, gdyby sobotni mecz był pojedynczą porażką, to nie da się obronić postawy większości piłkarzy z Gdyni. 

Pierwsza połowa jednym słowem? Chaos. Składały się na niego wieczna kopanina, przepychanki, dużo przerw w grze – po prostu „mało piłki w piłce”. Najciekawsza sytuacja przydarzyła się już w czwartej minucie meczu. Arbiter nie zauważył zagrania ręką zawodnika Śląska, puścił grę, a z akcji wyniknął rzut karny. Wideoweryfikacja sytuacji trwała dobre kilka minut. Tyle czasu najwyraźniej wystarczyło piłkarzom do zapadnięcia w sen, bo reszta pierwszej części spotkania nie dostarczyła większych emocji. Najważniejszą informacją po zejściu zawodników do szatni był bezbramkowy remis podtrzymujący nadzieję na zdobycie upragnionych trzech punktów. W 60 minucie nadszedł jednak moment, który podciął skrzydła arkowcom. Jakub Labojko kopnął piłkę, być może mając na myśli dośrodkowanie. Wyszedł mu centrostrzał, który totalnie zaskoczył Pavelsa Steinborsa, a chwilę później Łotysz wyciągał już piłkę z siatki. Drugie trafienie dołożył po rzucie wolnym Igors Tarasovs w 88 minucie. Mało brakowało, a Arkę trzecim golem dobiłby Lubambo Musonda. Od ostatecznego upokorzenia żółto-niebieskich uchronił spalony. 

Arka już na pewno zatonęła w dolnej ósemce – teraz może tylko walczyć, by nie osiąść na jej dnie. Wielkimi krokami zbliżają się derby Trójmiasta, a taką grą gdynianie co najwyżej zwiększą pewność siebie rywali zza miedzy. Potrzebne są przynajmniej zmiany mentalne, by cokolwiek ugrać we wtorek – w kluczowym meczu sezonu.

 

LOTTO Ekstraklasa, 27. kolejka: 

Arka Gdynia – Śląsk Wrocław 0:2 (0:0)

 

0:1 Łabojko 60′,

0:2 Tarasovs 88′

 

Arka: Steinbors – Olczyk (67′ Zbozień), Maghoma, Marić, Marciniak, Deja (67′ Siemaszko), Vejinović, Janota, Nalepa, Jankowski, Kolev.

Trener: Zbigniew Smółka

 

Śląsk: Słowik – Celeban, Golla, Cotra, Hołownia, Gąska (78′ Musonda), Chrapek (86′ Tarasovs), Mączyński, Łabojko, Pich, Robak (90′ Piech).

Trener: Vitezslav Lavicka

 

Żółte kartki: Robak, Pich (Śląsk)

 

Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź)

 

Widzów: 9021

 

 

Ze Stadionu Miejskiego: Ziemowit BUJKO, Radosław KARWACKI-BASISTA

Foto: Andrzej Basista

By kkorpas

563 thoughts on “Dziękujemy Panu, Panie Smółka!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *