Siatkarze Trefla Gdańsk rozpoczęli zapowiadany przez nas maraton. Pierwszym z czterech rywali, z którymi gdańszczanie mają się zmierzyć w przeciągu ośmiu dni byli wicemistrzowie Polski ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Forma zaprezentowana przez podopiecznych Andrei Anastasiego w ostatniej potyczce w Łodzi przeciwko ONICO Warszawa nie nastrajała zbyt optymistycznie. Tymczasem lider tabeli w minioną niedzielę wicemistrzowie Polski grał w Zawierciu i pokazał się z bardzo dobrej strony.
– Postaramy się napsuć rywalom krwi i zrobimy wszystko, by postawić im twarde warunki gry. Jeżeli drużyna z Kędzierzyna-Koźla ma wygrać, to wygra, ale chcemy im to maksymalnie utrudnić. A może to będzie to drogą do tego, by sprawić w ERGO Arenie jakąś niespodziankę. Wynik jest sprawą otwartą, przede wszystkim musimy dać więcej od siebie – mówił przed meczem Wojciech Grzyb, kapitan Trefla.
Jak się okazało, miał rację, wiedział co mówi. Trefl nie tylko napsuł przybyszom krwi, ale wręcz zdeklasował najlepszy obecnie polski zespół. Tak grający siatkarze Andrei Anastasiego nie musieliby się bać nie tylko ZAKSy, ale także PGE Skry Bełchatów, czy… Zenita Kazań.
Początek jednak był trudny. Miejscowi mieli bowiem problem z dokładnym odbiorem zagrywki i wyprowadzaniem skutecznych akcji w ataku, co pozwoliło ZAKS-ie odjechać na 5 punktów. Szybko jednak dwie kontry skończył Maciej Muzaj, a po drugiej stronie siatki pomylili się w ataku Rafał Szymura i Łukasz Kaczmarek, co pozwoliło siatkarzom Trefla całkowicie zniwelować straty (14:14), walczyć punkt za punkt. Pierwsza odsłona trzymała w napięciu do samego końca, ale dwie ostatni piłki należały do gospodarzy (26:24)
W drugiej partii zarysowała się przewaga miejscowych, choć początkowo sporo było falowania poziomu. Zawodnicy Trefla świetnie bronili zbicia przeciwników i wyprowadzali skuteczne kontrataki. Efektywność ZAKSY w ataku spadła z 45% w 1. secie do 33% w drugim. W szeregach gdańszczan rozkręcał się Maciej Muzaj, który potężnym atakiem zakończył tę część meczu (25:20).
Trzeci akt świetnie rozpoczęli goście z Opolszczyzny (0:4), ale gdańszczanie błyskawicznie odrobili straty i przejęli kontrolę nad przebiegiem zdarzeń. Znów błyszczeli w defensywie, byli także lepsi od kędzierzynian w ataku i w polu serwisowym. Pewnie zakończyliby bez straty seta, ale w samej końcówce najpierw przegrali sporną sytuację (zresztą słusznie), a chwilę później, jeszcze zdekoncentrowani tym faktem zostali złapani pojedynczym blokiem na środku siatki (23:25).
W czwartym secie gospodarze nie pozostawili jednak wątpliwości, która z drużyn jest dziś lepsza. Od początku zdominowali rywali. Na dobre rozstrzelał się Muzaj, a jego koledzy uwijali się w defensywie, co zostało nagrodzone wyraźnym prowadzeniem. Od stanu 22:17 mecz w zasadzie był już rozstrzygnięty. Goście wygrali jeszcze tylko dwie piłki, a miejscowi chcieli zamknąć spotkanie wyraźnym akcentem. Zrobił to ostatecznie Nikola Mijailović, zdobywając swój 19 punkt. 28 oczek na koncie zgromadził Maciej Muzaj, ale za architekta sukcesu gdańszczan uznano Michała Kozłowskiego i to właśnie rozgrywający Trefla uhonorowany został statuetką MVP.
Trefl Gdańsk – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (26:24, 25:20, 23:21, 25:21)
Trefl: Niemiec 11, Kozłowski 1, Schott 15, Nowakowski 8, Muzaj 28, Mijailović 19, Majcherski (L), Jakubiszak, Hebda, Sasak.
Trener: Andrea Anastasi
ZAKSA: Wiśniewski 3, Kaczmarek 21, R. Szymura 14, Bieniek 12, Toniutti 2, Śliwka 12, Zatorski (L), Stępień, Shaw 2, Kalembka, Sacharewicz, Koppers.
Trener: Andrea Gardini
Sędziowie: A. Michlic – J. Makowski
MVP meczu: Michał Kozłowski (Trefl)
Widzów: 2500
Z hali ERGO Arena: Ziemowit BUJKO,
Foto: autor