Gospodarze w spotkanie weszli wyjątkowo zmotywowani. Szybko wyszli na prowadzenie 3:1. W dwóch kolejnych próbach Michała Adamuszka i Marka Daćko popisał się Mateusz Zimakowski, łapiąc trudne rzuty przy parkiecie. Jedyne dwa pierwsze trafienia dla gości zdobył z karnych rodowity zabrzanin, Rafał Rychlewski. Goście mylili się w ataku, Pierwsze trafienie z akcji zaliczyli dopiero w 15. minucie po rzucie Pawła Ćwiklińskiego. W tym czasie Górnik regularnie kontrował i wyprowadził przewagę sześciu trafień. Kolejny karny w wykonaniu Rychlewskiego rozsierdził zabrzan, którzy doprowadzili do wyniku 12:5. Przed szansą powiększenia przewagi stanął Patryk Gluch, ale niestety trzy razy się pomylił – raz nie złapał pewnie piłki, za drugim razem trafił wychodzącego Zimakowskiego, za trzecim – posłał piłkę obok bramki. Świetnie za to spisał się Maciej Marszałek. 21-latek zaimponował doskonałymi rzutami z 11 metrów w okienko bramki! Co gorsza, zabrzanie musieli grać w podwójnym osłabieniu. Najpierw dwie minuty kary otrzymał Jurij Gromyko, a po minucie – Michał Adamuszek. Kontra Jana Czuwary i akcja Saszy Buszkowa ustaliła jednak wynik na poziomie 16:8 po 30 minutach gry.

W drugiej połowie trzy razy pomylił się Iso Sluijters, dając okazję do wykazania się Marcinowi Głębockiemu, w bramce gości. W szeregi zabrzan wkradł się chaos i proste błędy. Impas strzelecki przełamał Bartłomiej Tomczak, który spokojnie przymierzył z pozycji obrotowego i zdobył siedemnastą bramkę dla trójkolorowych. Ciężar gry Spójni wziął na siebie Oleksandr Kyrylenko, który zaczął mocniej wchodzić w pierwszą linię i ostrzeliwać bramkę Martina Galii. W odpowiedzi dwa pewne rzuty wykonał Gromyko, ale po chwili został też ukarany dwiema minutami za faul w obronie. Spójnia jakby dostosowała się do wydarzeń boiskowych i zaczęła agresywniej i wyżej grać w obronie. Kyrylenko starał się wyłączyć rozegranie zabrzan, więc dla uporządkowania formacji trener Rastislav Trtik poprosił o czas. Zdecydował się na grę dwoma obrotowymi. Taktyka przyniosła skutek, bo po podaniu Łukasza Gogoli bramkę zanotował Gromyko (22:13). Rywale wzięli się za odrabianie strat. Dwa karne wykorzystał Ćwikliński, a po trafieniu zaliczyli Adam Lisiewicz i Kamil Pedryc. Odpowiedzieli jednak Gogola i Daćko, co pozwoliło górnikom utrzymywać bezpieczną przewagę 7 trafień (26:19).

W 52. minucie kibice byli świadkami wyjątkowo bolesnego urazu Mariusza Czai. Wymagał pilnej interwencji lekarskiej. Podyktowanego karnego obronił jednak Przemysław Witkowski, a kolejne dwa trafienia dla zabrzan zaliczył Gluch. W minimalizowaniu strat gdynianom przeszkadzał wyjątkowo Galia, który odbił rzut i dwie dobitki! Jak natchniony zaczął grać również Gromyko, autor kolejnych dwóch trafień.   Gościom w tym momencie zabrakło już chyba chęci do walki. Zabrzanie dominowali w obronie i ataku. Kolejne dwa trafienia zaliczył Buszkow, a wynik 34:20 ustalił Sluijters.

Galeria zdjęć z meczu, Foto: handballzabrze.pl, Krzysztof Kuroń (www.mufon.pl)  

 

NMC Górnik Zabrze – Spójnia Gdynia 34:20 (16:8)

 

NMC Górnik: Witkowski, Kornecki, Galia – Gluch 2, Daćko 4, Tomczak 3, Gromyko 6, Sluijters 4, Czuwara 2, Buszkow 5, Gliński, Gogola 2, Bąk 3, Adamuszek 3.

Trener: Rastislav Trtik

Kary: 14 minut

Karne: 1/0

 

Spójnia: Głębocki, Zimakowski – Lisiewicz 2, Ćwikliński 4, Kyrylenko 2, Pedryc K. 2, Czaja, Luberecki, Jamioł, Krawczenko 1, Brukwicki 1, Rychlewski 5, Pedryc P.,  Marszałek 3.

Trener: Adam Lisiewicz, Dawid Nilsson

Kary: 6 minut

Karne: 8/6

 

Sędziowie: M. Stonobga, J. Gnyszka (Ozimek)

 

Widzów: 500

 

 

—————————————

Źródło: handballzabrze.pl, tekst  Paweł Franzke

Foto: Krzysztof Kuroń

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *