Bardzo dobrze w bramce spisywali się obaj kieleccy bramkarze, Filip Ivić i Sławomir Szmal. W zespole gości wystąpił Oleksandr Kyrylenko, który wcześniej rozwiązał kontrakt ze Spójnią, ale w obliczu kontuzji Roberta Kamyszka postanowił wesprzeć drużynę. W drużynie PGE Vive pauzowali: Krzysztof Lijewski, Marko Mamić, Mateusz Jachlewski, Mariusz Jurkiewicz oraz zawieszony na jedno spotkanie Michał Jurecki. W trakcie meczu kontuzji kolana doznał Bartłomiej Bis.

Początkowo mecz toczył się raczej w leniwym tempie. Zawodnicy nie prześcigali się w zdobywaniu bramek, nie było też zbyt wielu okazji do kontrataków. Dopiero po kilkunastu minutach coś się ruszyło, gospodarze grali szczelniej i uważniej w obronie, dzięki czemu mogli trochę pobiegać do kontr. W tym elemencie dobrze spisywali się przede wszystkim Darko Djukić i Bis. Niestety, po jednej z bramek zdobytych w taki sposób młody obrotowy gospodarzy upadł na parkiet, trzymając się za kolano i z pomocą kolegów musiał opuścić boisko.

Żółto-biało-niebiescy powoli zaczęli odjeżdżać rywalom, od stanu 9:7 w dwunastej minucie zrobiło się 19:13 w dwudziestej piątej. Na boisku pojawili się Blaz Janc, Uros Zorman i Julen Aguinagalde. Ten ostatni ze względu na uraz Bisa i czerwoną kartkę zarobioną przez Mateusza Kusa pod koniec pierwszej połowy osamotniony musiał stawiać czoło zarówno grze w ataku jak i w obronie, ale jak na jednego z najlepszych obrotowych na świecie przystało, przyzwoicie dawał sobie radę. W zdobywaniu bramek, poza nim, w końcówce brali udział przede wszystkim skrzydłowi, Manuel Strlek, Djukić i Janc, a na przerwę zespoły schodziły przy stanie 22:14.

W drugiej połowie bardzo dobrze zaczął spisywać się Ivić. Jeśli gdynianie sami nie popełnili błędu w ataku, to celowali piłką w idealnie ustawionego między słupkami Chorwata. W kontrataku natomiast brylował jego reprezentacyjny kolega, Strlek, który uparł się, by katować gości kolejnymi bramkami z kontry. Na nieco ponad dziesięć minut Ivicia zastąpił Sławomir Szmal, który podobnie, jak Ficio, wyłapywał większość piłek rzucanych w światło bramki przez zawodników Dawida Nilssona. W tym meczu już nic więcej się nie wydarzyło. Gospodarze z łatwością zdobywali kolejne bramki, ostatecznie wygrywając 46:27.

Galeria zdjęć z meczu, Foto: FB PGE Vive Kielce

 

PGNiG Superliga Mężczyzn, 24. kolejka:

PGE Vive Kielce – Spójnia Gdynia 46:27 (22:14)

 

PGE Vive Kielce: Szmal, Ivić, Wałach – Bis 3, Dujshebaev 8, Kus, Aginagalde 5, Bielecki 7, Strlek 9, Janc 7, Zorman 2, Bombac 1, Djukić 4.

Karne: 2/2
Kary: 6 min.

Trener: Talant Dujshebaev

 

Spójnia Gdynia: Michalczuk, Zimakowski, Głębocki – Męczykowski, Lisiewicz 1, Ćwikliński 4, Kyrylenko, K. Pedryc 3, Czaja 4, Luberecki 5, Jamioł 4, Kravchenko 2, Brukwicki 1, Rychlewski 3, P. Pedryc, Wolski.

Karne: 2/2
Kary: 4 min.

Trener: Dawid Nilsson

 

Czerwona kartka: Mateusz Kus – 25 min. 

————————————————

Źródło: kielcehandball.pl, tekst: Magda Pluszewska

Foto: FB Vive Kielce

 

 

By kkorpas

One thought on “W Kielcach pięćdziesiątki nie było…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *