Niedawni zdobywcy Pucharu Polski zmierzyli się z zespołem, który pod wodzą nowego trenera Ferdinando De Giorgiego, jak dotąd zanotował dwa zwycięstwa. Zawodnicy Andrei Anastasiego natomiast zapowiadali, że postarają się przerwać tę serię. Który z Włochów okaże się lepszy – Anastasi czy De Giorgi? To pytanie zadawali sobie przed meczem kibice.

Pierwsze dwie partie bezapelacyjnie należały do ekipy prowadzonej przez „Fefe”, która konsekwentnie punktowała rywali, nie dając im najmniejszych szans na nawiązanie walki. Dobra gra w ofensywie jastrzębian i ich skuteczne bloki, cały czas trzymały gospodarzy na dystans, zapisując na koncie Ślązaków najpierw pierwszego a potem drugiego seta. Zanosiło na przykrą, szybką porażkę miejscowych.

Trenujący gdańszczan, włoski mag niejednokrotnie jednak pokazał, że potrafi odmienić losy meczu w takiej sytuacji. Zdecydowanym problemem zwycięzców Pucharu Polski był brak walki i pozostawanie w cieniu naprawdę dobrze grających przyjezdnych, co musiało się zmienić jeszcze przed rozpoczęciem trzeciej części tego spotkania. Pewne niemal było, że w ciągu dziesięciominutowej przerwy posypią się w szatni gdańszczan ostre słowa, które zmobilizują graczy Trefla do lepszej gry. Na szczęście dla gospodarzy mistrz motywacji, Anastasi był w stanie wpłynąć na swoich graczy i odmienić obraz spotkania.

Trzeci set bez wątpienia był najbardziej wyrównany i dramatyczny. Emocje, jakich dostarczył wystarczyłyby za niejeden mecz. Gdańszczanie przebudzili się z letargu i choć nie wystrzegali się własnych błędów, starali się dotrzymać kroku ekipie gości. Od początku tej części meczu za słabo spisującego się Daniela McDonnella grał Wojciech Grzyb. Gra punkt za punkt trwała aż do samej końcówki (23:23), która przerodziła się w emocjonującą grę na przewagi. Gospodarze obronili trzy piłki meczowe, a następnie wykorzystali swojego setbola przedłużając tym samym mecz przynajmniej o kolejną partię. 

Czwartą odsłonę podopieczni Anastasiego zagrali na fali zwycięstwa i dominowali na parkiecie. Goście chyba nieco podłamani końcówką poprzedniego seta dość łatwo pogodzili z utratą przynajmniej jednego punktu w tym meczu. Rozpędzona drużyna gdańszczan pewnie sunęła do tie-breaka, potwierdzając, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Ostatni akt tego spektaklu gospodarze zaczęli rewelacyjnie (8:3), jednak z każdą następną akcją widać było, że dążą do jak najszybszego zakończenia spotkania, co tylko przynosiło odwrotny efekt. Nieprzemyślane akcje i pospieszne ataki, stojące w ofensywie do poukładanej i konsekwentnej gry jastrzębian, musiały skutkować łatwymi stratami punktów gdańszczan, a co za tym idzie – szybkiego trwonienia zbudowanej przewagi. W pewnym momencie obie drużyny zrównały się punktami, a w groźba gry na przewagi, stała się zupełnie realna. Ostatecznie sprawy we własne ręce wzięli Damian Schulz i Artur Szalpuk, którzy stanowili praktycznie całą ofensywną stronę swojej drużyny i przesądzili o wyniku. Młody przyjmujący Trefla, który w całym spotkaniu zdobył 16 punktów, notując w ataku 56-procentową skuteczność i 46-procentową skuteczność w przyjęciu otrzymał statuetkę MVP.

Galeria zdjęć z meczu, fot: Piotr Sukiennicki

{gallery}articles/2018/0207T{/gallery} 

Trefl Gdańsk – Jastrzębski Węgiel 3:2 (20:25, 18:25, 28:26, 25:19, 15:13)

 

Trefl: Sanders 1, Mika 8, McDonnell 1, Schulz 23, Szalpuk 19, Nowakowski 13, Majcherski (L), Grzyb 8, Ferens 2, Jakubiszak, Gunter 4, Olenderek (L), Niemiec, Kozłowski.

Trener: Andrea Anastasi

 

Jastrzębski Węgiel: Muzaj 25, Oliva 21, Sobala 12, Kampa 2, Derocco 4, Boruch 9, Popiwczak (L), Gdowski (L), Quiroga 12, Ernastowicz 1.

Trener: Ferdinando De Giorgi

 

Sędziowie: J. Broński, S. Gołąbek

 

MVP meczu: Artur Szalpuk (Trefl Gdańsk)

 

Widzów: 3700

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *