Po pierwszych dwóch wygranych spotkaniach w PlusLidze na głowy gdańszczan spadł zimny prysznic, jakim był mecz z Katowicami. Nieobecność w okresie przygotowawczym zagranicznych graczy, szczególnie TJ’a Sandersa, który ma prowadzić grę żółto-czarnych, dała się we znaki w sobotnim starciu z siatkarzami Piotra Gruszki. Trener Andrea Anastasi zapewnia, że zespół robi wszystko, żeby nadrobić braki i z każdym treningiem gra „gdańskich lwów” wygląda lepiej.

Po okresie przygotowawczym mieliśmy drużynę. Między zawodnikami było porozumienie, a teraz, kiedy po zakończeniu turnieju NORCECA do grupy dołączyli Dan McDonnell, Brad Gunter oraz TJ Sanders, musimy na nowo stworzyć zgrany zespół. To niełatwe zadanie, wiem, ale do wykonania! Potrzebujemy tylko trochę czasu, aby zagraniczni siatkarze, szczególnie TJ, który jest naprawdę bardzo dobrym rozgrywającym, dotarli się z resztą – uspokaja Andrea Anastasi.

Jastrzębianie natomiast nie zmienili wiele w swoim składzie w porównaniu z poprzednim sezonem. Na Śląsku pozostały główne filary zespołu, mianowicie Maciej Muzaj, Lukas Kampa oraz Salvador Hidalgo Oliva, najlepszy punktujący zawodnik rozgrywek 2016/2017 (598 punktów). Ten ostatni stał się rewelacją minionego sezonu – był praktycznie nie do zatrzymania. Wiele jego ataków nieraz wprawiało polskich kibiców w zdumienie, a ręce same składały się do oklasków. Teraz również przyjmujący jastrzębian nie spuszcza z tonu – w trzech meczach zdobył 51 punktów, w tym 5 zagrywką. „Gdańskie lwy” czeka zatem ciężki bój, jednak nie zamierzają składać broni.

Chcielibyśmy wrócić z Jastrzębia przynajmniej z punktem i na pewno damy z siebie wszystko, aby tak się stało. To będzie ważne dla chłopaków, żeby odbudować swoją pewność siebie. Oczywiście nie będzie to łatwe zadanie, ale jedziemy tam z podniesioną głową. Na pewno zrobimy w tym spotkaniu duży krok w kierunku lepszego zgrania zespołu.

Ostatni raz Treflowi udało się pokonać pomarańczowych w listopadzie 2015, w spotkaniu wyjazdowym. Blisko sukcesu był także w minionych rozgrywkach, gdy po gładkim prowadzeniu 2:0, w końcówce 3. seta jastrzębianie się pogubili i oddali rywalom kolejne dwa. Zdołali jednak wygrać zacięty tie break. Pięć setów i równie niebanalną dramaturgię widzieliśmy także w środę.

Goście świetnie rozpoczęli spotkanie, bo mimo słabszego od rywali przyjęcia, grali bardzo skutecznie w ataku. Do tego niemal bezbłędnie czytali wszystkie intencje Kampy. Gospodarze z kolei zachorowali na podobną niemoc, jak kilka dni temu w Kędzierzynie-Koźlu, bo na inaugurację popełnili aż 12 błędów własnych (Trefl tylko 4). Zupełnie nie razili też gdańszczan zagrywką.

Drugą część meczu pomarańczowi zaczęli znacznie lepiej, bo od prowadzenia 4:0, ale wystarczyło kilka chwil nieuwagi na siatce oraz as serwisowy Piotra Nowakowskiego, by wynik się wyrównał (5:5) i jastrzębski czar prysnął. W zamian zaczęły pojawiać się błędy i niedokładności – w przyjęciu oraz rozegraniu i właściwie tylko Muzaj trzymał zadowalający poziom. Zawodził za to drugi lider Jastrzębia -Oliva i w połowie partii trener Mark Lebedew zastąpił go Jasonem DeRocco. W drużynę wstąpił nowy duch, a niedociągnięcia pojawiły się po drugiej stronie siatki.

Kolejny fragment rywalizacji przyniósł dużo twardej gry, ale stroną przeważającą byli siatkarze Trefla, którzy grali spokojniej, dokładniej i skuteczniej w ataku (7:13). DeRocco, który nieźle wprowadził się w drugiej partii, w trzeciej już na początku, po błędzie w przyjęciu, wylądował w kwadracie. Jego miejsce zajął Marcin Ernastowicz, ale także on w sposób znaczący nie wpłynął na poprawę jakości gry jastrzębian i na końcówkę wrócił Kanadyjczyk. Gospodarze zbliżyli się do przeciwników na 21:22, ale potem zdobyli już tylko jedno oczko.

Dopiero w czwartej odsłonie na boisku ponownie pojawił się Oliva i od razu został złapany zagrywką przez Nowakowskiego (1:3), ale potem grał już coraz lepiej. Tyle tylko, że gdańszczanie też spisywali się świetnie, a do tego mieli znacznie lepsze pomysły na kontrataki i piłki sytuacyjne (11:15). Popełniali też mniej błędów niż rywale, u których atak wciąż opierał się głównie na Muzaju. Gdy na dobre przebudził się Oliva, a Muzaj zaserwował asa (18:16), pomarańczowi wskoczyli na falę entuzjazmu i po niezwykle emocjonującej końcówce na przewagi, w której wymiana ciosów mogła zachwycić nawet najwybredniejszych koneserów, doprowadzili do tie breaka.

Cios za cios zespoły biły się także w „secie prawdy”, a z każdą kolejną akcją emocje sięgały zenitu. Gdy goście zablokowali sytuacyjny atak Muzaja na 10:13, jastrzębska hala ucichła, a chwilę później Trefl cieszył się ze zwycięstwa. MVP meczu został Artur Szalpuk.

Galeria zdjęć z meczu

 

PLUS Liga, 5 kolejka:

Jastrzębski Węgiel Jastrzębie Zdrój – Trefl Gdańsk 2:3 (20:25, 25:23, 22:25, 29:27, 10:15)

 

Jastrzębski Węgiel: Quiroga 12, Sobala 5, Muzaj 32, Oliva 13, Kosok 9, Kampa 2, Popiwczak (L), Lushtaku, Strzeżek, DeRocco 3, Ernastowicz 1.

Trener: Mark Lebedew

 

Trefl: Grzyb 6, Sanders 2, Mika 13, Nowakowski 4, Schulz 15, Szalpuk 27, Olenderek (L), Jakubiszak, Niemiec.

Trener: Andrea Anastasi

 

Sędziowie: S. Pindral, M. Herbik

 

MVP: Artur Szalpuk (Trefl)

 

Widzów: 2116

 

 

—————————————–

Źródło: plusliga.pl, tekst Ilona Kobus

Foto: plusliga.pl

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *