Podobnie jak przed rokiem jednak drużyna gdyńskich Jastrzębi postawiła białostoczanom warunki, którym sprostać nie byli w stanie. W rozegranym w sobotę 10 czerwca półfinałowym meczu Topligi drużyna Primacol Lowlanders Białystok na własnym boisku przegrała z Seahawks Gdynia 26:49. Jastrzębie awansowały do XII SuperFinału, w którym 25 czerwca w Łodzi zmierzą się z Panthers Wrocław. Tym samym skład finalistów walczących o najwyższy laur w polskim futbolu amerykańskim po raz trzeci z rzędu będzie taki sam.

Mecz półfinałowy rozpoczęli goście, którzy zdecydowali się na krótki wykop, a niezły powrót zanotował Damian Kołpak, dzięki czemu gospodarze zaczynali serię akcji ofensywnych z połowy boiska. Po chwili Ludzie z nizin mogliby się cieszyć z przyłożenia Eryka Mąkowskiego, ale sędziowie dopatrzyli się jednak przewinienia i akcja została cofnięta. To był dopiero początek problemów białostoczan, bo chwilę później zostali przesunięci daleko do tyłu przez kolejne błędy i dobrą defensywę Jastrzębi. W efekcie gospodarze musieli odkopnąć piłkę. Seahawks radzili sobie w ataku zdecydowanie lepiej kończąc serię przyłożeniem po podaniu Josepha Bradleya do Pawła Fabicha. W defensywie także byli mocni, bo szybko zmusili Lowlanders do drugiego odkopnięcia. Rozgrywający ekipy z Gdyni wykonał jednak zbyt czytelne podanie, które przechwycił Tomasz Żukowski około 35 jardów od pola punktowego przyjezdnych. To otworzyło miejscowym drogę, by zdobyć punkty i wykorzystali oni tę sytuację. Z dwóch jardów przebił się Aaron Knight. Nie udało się zaś podwyższenie za dwa oczka, które powtarzano po ofsajdzie gdynian. Seahawks też nie wystrzegali się błędów. Przy przekazaniu zawodnicy zgubili piłkę, zakotłowało się wokół i ostatecznie futbolówkę chwycił Maciej Maksimowicz, co oznaczało powrót białostockiej ofensywy na boisko. 

W trakcie kolejnej serii ofensywnej gospodarzy zakończyła się pierwsza kwarta. Ludziom z nizin nie udało się jednak zdobyć punktów, ponieważ nie weszli w pole punktowe rywali, a kopnięcie z pola Damiana Wesołowskiego trafiło w mur. Jastrzębie znów miały sporo problemów przy wprowadzeniach piłki do gry, a mimo to Bradley świetnie wykonywał swoją robotę. Goście skrupulatnie przechodzili całe boisko i ostatecznie sam rozgrywający zdobył przyłożenie, podwyższając przewagę swojego zespołu. Odpowiedź białostoczan była skuteczna. Po długim podaniu do Bartłomieja Trubaja i kilku biegach Mikołaja Pawlaczyka w pole końcowe gdynian wpadł Knight, który otrzymał podanie od Kołpaka. Lowlanders zdecydowali się na podwyższenie za dwa punkty i rozgrywający doskonale dojrzał niepilnowanego Tomasza Zubryckiego, który łapiąc piłkę doprowadził do remisu. Jastrzębie na swoją serię miały niespełna dwie minuty i na 20 sekund przed końcem pierwszej połowy były bardzo blisko pola punktowego przeciwnika. To był dobry fragment pojedynku dla Pawła Henicza i to właśnie ten zawodnik zdobył przyłożenie ustalając wynik na 14:21 do przerwy. 

Na początku trzeciej kwarty defensywie białostoczan nie udało się zatrzymać ataku gości, który przyłożeniem zakończył Jan Domagała, dając Jastrzębiom 14 punktów przewagi. To oczywiście nie oznaczało, że miejscowi się poddadzą, bowiem do końca meczu pozostawało jeszcze dużo czasu. Seria ofensywna gospodarzy wypadła naprawdę pomyślnie za sprawą dobrych podań Knighta, które skutecznie łapali Trubaj czy młody Tomasz Muśko, a nawet biegacz Damian Kołpak. Obrona gdynian ostatecznie skapitulowała, gdy w polu punktowym znakomicie odnalazł się ten ostatni. Zabrakło jednak dodatkowego oczka za podwyższenie. Nieźle ze swoich zadań wywiązała się obrona ekipy z Białegostoku, choć zabrakło kropki nad „i”, a tym samym zatrzymania ataku i przejścia w posiadanie piłki w końcówce tej części meczu. 

Co się nie udało kilka chwil wcześniej, doszło do skutku w czwartej partii i Lowlanders stanęli przed szansą wyrównania, ale Pawlaczyk w jednej z prób wypuścił futbolówkę, którą przejęli gdynianie. Te kilkanaście minut pokazało jednak dobitnie, jak istotna jest defensywa. Miejscowym zabrakło odrobiny zimnej krwi w kluczowym momencie i na swoje nieszczęście dopuścili do kolejnego przyłożenia Jana Domagały na cztery minuty przed końcem rywalizacji. Potem w poczynania Ludzi z nizin wdarły się nerwy i nie tylko nie udało się odrobić 15-punktowej straty, ale na domiar złego rywale za sprawą znakomitego, 39-jardowego zagrania do Jakuba Mazana zdobyli kolejne punkty. Białostoczanie jeszcze się odgryźli, bo przyłożenie zdobył Aaron Knight, a przy wykopie udało się wejść w posiadanie piłki. Zaraz potem jednak doszło do przejęcia przez Michała Garbowskiego, po którym w kolejnej akcji Jastrzębie zanotowały jeszcze jedno przyłożenie, dobijając przeciwnika i ustalając wynik pojedynku na 49:26 na swoją korzyść. Na nic zdały się rozpaczliwe próby gospodarzy, gdyż jedno z podań wylądowało w rękach Macieja Siemaszko. Primacol Lowlanders Białystok po raz trzeci ulegli gdyńskiej drużynie w półfinale. 

– Początek meczu był bardzo nerwowy z obu stron. Pojawiły się błędy, kary i straty. To nam się udało wyjść na prowadzenie, na czym bardzo nam zależało, bo w drugiej połowie dostawaliśmy piłkę. Straciliśmy dwa razy piłkę, z czego jedna z tych strat zakończyła się przyłożeniem. Nasza defensywa została postawiona w trudnej sytuacji. Graliśmy trochę nerwowo i gdyby nie to, to wynik mógłby być troszeczkę wyższy. Lowlanders walczyli do końca i za to można ich pochwalić. Dopiero w czwartej kwarcie odjechaliśmy, a to dlatego, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani fizycznie. Mamy trenera Mirka Babiarza, który przygotował nas i odjeżdżamy przeciwnym drużynom w końcówce. Bardzo skutecznie zagraliśmy w ataku, szczególnie w drugiej połowie. Z kolei defensywa zatrzymała atak białostoczan wtedy, kiedy musieli zdobywać punkty. Kilka razy defensorzy mogli zagrać lepiej, ale wygrywamy i czwarty raz z rzędu jesteśmy w finale. Większość formacji specjalnych tworzy nasza obrona i oni zrobili bardzo dobrą robotę. Wspierani są przez Jakuba Krysteckiego, który jest zawodnikiem ofensywnym i udało się zablokować kopnięcia. Zdziwiłem się w pierwszej połowie, kiedy atak Lowlanders był w gazie, a zdecydowali się na kopnięcie z pola, wiedząc że już jedno zablokowaliśmy. Nie nudzi mi się granie z dobrymi drużynami i granie w finale. Celem zawsze jest gra o wyższe cele. Zapomnieliśmy już, jak to jest skończyć sezon wcześniej. Z Panthers w finale będzie trudno – skomentował Maciej Cetnerowski, trener Seahawks Gdynia. 

– Zabrakło przede wszystkim motywacji w późniejszym etapie meczu. Wydaje mi się, że większość zawodników odpuściła, mając wizję nieuniknionej porażki. Nie znaleźliśmy recepty na to, żeby się jeszcze poderwać. Może ten mecz przebiegłby inaczej, gdyby został uznany nasz pierwszy touchdown w pierwszych sekundach spotkania. Można jednak gdybać. To nie byli ci sami Seahawks, z którymi zmierzyliśmy się w sezonie zasadniczym. Wszystkie zagrywki egzekwowali perfekcyjnie. Szacunek dla nich, bo zagrali fantastyczny mecz. To doświadczona drużyna i zasłużyli na zwycięstwo. U nas ewidentnie zawiodła obrona i jestem nią zawiedziony. Szkoda, że wizja finału ponownie nam się nie zrealizowała. Bartek Trubaj miał naciągnięty mięsień i woleliśmy go oszczędzać na kopnięciach, żeby tej kontuzji nie pogłębiać. Szukaliśmy innych środków, aby go zastąpić, ale nieskutecznie, dlatego te podwyższenia nieudane. Mieliśmy przerzedzony skład w tym sezonie, masę kontuzji i nie wszystkich udało się w pełni zregenerować. Niektórzy musieli grać w dwie strony. Trzeci rok z rzędu jesteśmy w Toplidze i trzeci raz w półfinale. Widać postęp, bo w sezonie zasadniczym ograliśmy Seahawks i Eagles, czyli czołowe polskie drużyny. Zobaczymy, co będzie w przyszłym roku. Wolę przegrywać 20 punktami, bo widać, kto jest lepszy. Jak się przegrywa jednym punktem, to serce się łamie – powiedział po meczu Rafał Bierć, prezes Primacol Lowlanders Białystok. 

W ekipie z Gdyni piłki mądrze rozdzielał Joseph Bradley, świetnie współpracujący ze skrzydłowymi, z których każdy zanotował przynajmniej jeden odbiór. Z dobrej strony pokazali się też Paweł Henicz, Paweł Fabich, Jakub Mazan oraz Michał Jarocki.. Ten ostatni zagrał najlepszy mecz w sezonie, łapiąc wiele kluczowych podań, w tym jedno, po którym doszło do przyłożenia. Końcówka należała natomiast do znakomitego biegacza, Jana Domagały. – Na pewno zagrał lepszy mecz niż tak chwalony Mikołaj Pawlaczyk. Wszyscy mówią o Pawlaczyku i o Wróblewskim, a nikt o Janku Domagale, który ma chyba najlepsze po amerykańskim running backu Warsaw Eagles statystyki w lidze – zauważył Cetnerowski. 

Na wyróżnienie w zespole białostockim zasłużył na pewno Bartłomiej Trubaj. Gra z urazem nie należy do łatwych, ale podjął się tego zadania i był jedną z kluczowych postaci swojej drużyny. W akcjach punktowych duży udział mieli też Tomasz Zubrycki i Damian Kołpak. W defensywie z dobrej strony pokazali się Tomasz Żukowski i Michael Kagafas. Nie do końca spisał się rozgrywający Aaron Knight, który momentami rzucał zbyt nerwowo. Pograć nie dano zbytnio Mikołajowi Pawlaczykowi, który był skutecznie zatrzymywany, ale także grał z kontuzją. 

Znamy więc finalistów. XII SuperFinał Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego zaplanowano na 25 czerwca. Kolejny pojedynek o mistrzostwo pomiędzy Seahawks Gdynia a Panthers Wrocław rozpocznie się o godzinie 17:30 na Stadionie Miejskim przy al. Piłsudskiego 138 w Łodzi. 

 

Primacol Lowlanders Białystok – Seahawks Gdynia 26:42 (6:7, 8:14, 6:7, 6:21) 

 

I kwarta:
0:7 przyłożenie Paweł Fabich po 13-jardowej akcji po podaniu Josepha Bradleya (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski)
6:7 przyłożenie Aaron Knight po 2-jardowej akcji biegowej 

II kwarta:
6:14 przyłożenie Joseph Bradley po 6-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski)
14:14 przyłożenie Aaron Knight po 11-jardowej akcji po podaniu Damiana Kołpaka (podwyższenie za dwa punkty Tomasz Zubrycki)
14:21 przyłożenie Paweł Henicz po 3-jardowej akcji po podaniu  Josepha Bradleya (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski) 

III kwarta:
14:28 przyłożenie Jan Domagała po 27-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski)
20:28 przyłożenie Damian Kołpak po 3-jardowej akcji po podaniu Aarona Knighta 

IV kwarta:
20:35 przyłożenie Jan Domagała po 17-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski)
20:42 przyłożenie Jakub Mazan po 39-jardowej akcji po podaniu Josepha Bradleya (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski)
26:42 przyłożenie Tomasz Zubrycki po 38-jardowej akcji po podaniu Aarona Knighta
26:49 przyłożenie Jan Domagała po 12-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski)

 

MVP meczu: Joseph Bradley (rozgrywający Seahawks Gdynia)
 

Widzów: 550. 

 

 

—————————————- 

Źródło: www.seahawks.topliga.pl, tekst: Marcin Malinowski

Biuro Prasowe PLFA

Foto: Maciej Żarnowski

{gallery}articles/2017/0610S{/gallery}

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *