Niemniej jednak początek był udany dla Jastrzębi, które odskoczyły rywalom na dwa przyłożenia. Łatwo jednak nie było i goście także mieli swoje okazje. Jedną z nich wykorzystali w drugiej kwarcie, gdy Mateusz Dubicki złapał podanie, mimo interwencji kryjącego go obrońcy. Potem już jednak żadnej z drużyn nie udało się dołożyć kolejnych punktów i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 14:6 na korzyść gospodarzy. 

W trzeciej kwarcie szybki cios wyprowadziły Jastrzębie, choć to szczecinianie rozpoczynali od serii ofensywnej. Gra Husarii zakończyła się jednak przejęciem piłki przez Michała Garbowskiego, który pognał w kierunku pola punktowego rywali. Został jednak zatrzymany trzy jardy przed nim. Gaweł Pilachowski znalazł lukę i zdobył przyłożenie. Gdy po raz kolejny przyjezdni znaleźli się w posiadaniu piłki, to najpierw zdobywali trochę jardów, ale potem byli cofani przez skuteczną defensywę Seahawks. W pewnym momencie jednak byli blisko przyłożenia, ale wówczas kolejne nieudane podanie nie pozwoliło na wykonanie akcji sześciopunktowej. 

Następne punkty wpadły w czwartej kwarcie, choć się na to nie zapowiadało. Ekipa Piotra Krakowskiego była blisko pola punktowego. Martay Mattox-Hall nie miał jednak zbyt wiele miejsca i nie zdążył podać. Zdecydował się na bieg i sobie tylko znanym sposobem przemknął obok kilku przeciwników, wybiegł na prawą stronę i wpadł w pole punktowej w ostatniej chwili, gdyż interweniował już Dawid Czarnecki. To przyłożenie spowodowało, że zwycięstwo Seahawks nie było jeszcze przesądzone. Podrażnieni gospodarze wyprowadzili jednak dwa ciosy, dzięki swoim skrzydłowym. Szczególnie mogła podobać się akcja Jakuba Mazana. Joseph Bradley podał na ponad 50 jardów, a Mazan opanował piłkę po tym, jak ta wypadła z rąk obrońcy. Punkty Dubickiego były już tylko otarciem łez dla szczecinian. Przyjezdni mogą być jednak dumni ze swojej postawy, bo postawili faworyzowanym Jastrzębiom trudne warunki. 

 Z jednej strony cieszę się, że wygraliśmy, ale z drugiej strony cieszy mnie też postawa Husarii. Mieli bardzo słaby sezon, ale potrzebujemy tego, by drużyny dobrze grały w tej lidze i walczyły do końca. Szczecinianie wyszli na boisko z bardzo dobrym nastawianiem. Dla nas był to kubeł zimnej wody. Wiemy, że musimy wychodzić skoncentrowani do każdego rywala, inaczej nie osiągniemy tego, co chcemy. Tak było w tym spotkaniu. Bardzo dobry mecz Husarii, a trochę słabszy nasz, mimo że wygrany. Goście motywowali nas swoją dobrą grą. Dopiero wtedy gdy zbliżali się do nas, potrafiliśmy grać na lepszym poziomie. W półfinale zmierzymy się z Lowlanders. Trzeba wygrać z każdą drużyną, żeby zdobyć mistrzostwo Polski. Na pewno jest to łatwiejszy przeciwnik niż Panthers. Przegraliśmy pierwszy mecz z nimi, więc będzie szansa się zrewanżować – powiedział Maciej Cetnerowski, główny trener Seahawks Gdynia. 

– To było najlepsze spotkanie w tym sezonie w naszym wykonaniu. Fajnie, że ta forma przyszła na play-offy. Jedyne, czego zabrakło, to doświadczenie. Seahawks swoim stażem boiskowym potrafili przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Aczkolwiek widziałem, że zawodnicy z Gdyni nie byli zadowoleni z tego meczu. Gdyby ktoś spojrzał z boku, to pomyślałby, że wygrała Husaria. Schodziliśmy z boiska z podniesionymi głowami. Od początku poczuliśmy krew, bo poza końcówką, to nie uciekli nam na tyle, byśmy spuścili głowy i czekali na koniec pojedynku. Chcieliśmy zagrać dobrze i to zrobiliśmy. Wynik na korzyść Jastrzębi, ale z przebiegu rywalizacji możemy być bardzo zadowoleni. Jest to dla nas ważne, że tak udało się zakończyć ten sezon. Mamy na czym budować zespół w przyszłym roku i mamy nadzieję, że uda się wyeliminować te błędy, które popełniliśmy, a drużyna zacznie grać tak, jak się od niej oczekuje – ocenił Piotr Krakowski, główny trener Husarii Szczecin. 

Rotowany skład gdyńskiej obrony grał najlepiej gdy na boisku był Michał Garbowski. Zawodnik ten zanotował bowiem przechwyt, który dał później gospodarzom przyłożenie. Ofensywa nie spisywała się tego dnia najlepiej, ale w decydującym momencie świetnym złapaniem piłki popisał się Jakub Mazan, który przez cały sezon prezentuje wysoki poziom. 

Po stronie przyjezdnych koncertowo zagrał Marcin Kaim, prawdziwy filar obrony. W ofensywie natomiast ze znakomitej strony pokazywał się Martay Mattax-Hall, który biegał i rzucał. Gdyby grał tak cały sezon, to kto wie, gdzie znaleźliby się szczecinianie. Jednym z odbiorców jego podań był Mateusz Dubicki, który łapał piłkę w naprawdę trudnych sytuacjach. 

Szczecinianie zakończyli sezon miłym akcentem. Seahawks Gdynia czeka dalsza walka. Już 10 czerwca Jastrzębie zagrają na wyjeździe z Primacol Lowlanders Białystok w półfinale Topligi.
 

Seahawks Gdynia – Husaria Szczecin 35:19 (7:0, 7:6, 7:0, 14:13) 

I kwarta:
7:0 przyłożenie Jan Domagała po 13-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski

II kwarta:
14:0 przyłożenie Paweł Henicz po 12-jardowej akcji po podaniu Josepha Bradleya (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski)
14:6 przyłożenie Mateusz Dubicki po 16-jardowej akcji po podaniu Martaya Mattaxa-Halla 

III kwarta:
21:6 przyłożenie Gaweł Pilachowski po 3-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski) 

IV kwarta:
21:13 przyłożenie Martay Mattax-Hall po 20-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Maciej Adamiak)
28:13 przyłożenie Jakub Mazan po 79-jardowej akcji po podaniu Josepha Bradleya (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski)
35:13 przyłożenie Jan Domagała po 5-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Przemysław Portalski)
35:19 przyłożenie Mateusz Dubicki po 17-jardowej akcji po podaniu Martaya Mattaxa-Halla 

 

MVP meczu: Jan Domagała (biegacz Seahawks Gdynia)

 

Widzów: 500

 

—————————————————–
Źródło: Biuro Prasowe PLFA, tekst: Marcin Malinowski

Foto: Ziemowit BUJKO

{gallery}articles/2017/0527S{/gallery}

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *