Faworytem spotkania były oczywiście gdynianki, co wynikało z miejsc zajmowanych przez oba zespoły w ligowej tabeli. A także z tego, że drużyna gości przyjechała do Gdyni pociągiem, w zaledwie dziesięcioosobowym składzie. Tymczasem to, co działo się od początku tego meczu w Gdynia Arena zaprzeczało jakiejkolwiek logice. Sport jednak często jest nielogiczny, nieprzewidywalny i na tym między innymi polega jego urok.

Trener Vistalu, Paweł Tetelewski nie mógł skorzystać z wszystkich zawodniczek, w gdyńskim zespole bowiem nasiliła się plaga kontuzji. Powróciła na boisko Aleksandra Zych, która jeszcze nie jest w pełni formy. Nie może grać Monika Kobylińska, Aneta Łabuda, nie do końca zdrowa jest Katarzyna Janiszewska. W pierwszym składzie wystąpiły więc piłkarki, które dotąd miały rzadsze okazje na pokazanie swoich umiejętności.

Już od pierwszej minuty zaatakowały zawodniczki z Nowego Sącza i zdobyły dwie szybkie bramki. Obrona kompletnie nie radziła sobie z szybkimi atakami nowosądeczanek, nie dawała rady także Weronika Kordowiecka. Znakomite zawody rozgrywała natomiast po drugiej stronie Tamara Smbatian, która po 7 minutach miała już na koncie cztery bramki. Vistal do tego momentu jeszcze odpowiadał na ataki rywalek, ale w pewnym momencie coś się zacięło. Zawodniczki w ataku nie potrafiły pokonać bramkarki przyjezdnych. Znakomicie broniły zarówno Karolina Szczurek, jak Aleksandra Sach. Gdynianki zaś kompletnie nie radziły sobie na kole. Ani Joanna Szarawaga, ani Aleksandra Dorsz nie były w stanie nic zrobić (do przerwy każda z nich miała na koncie tylko po jednym trafieniu). Pomiędzy piątą, a osiemnastą minutą Vistal zdobył zaledwie jedną bramkę, sam tracąc w tym czasie siedem. Nieco wzmocniła grę obronną zmiana bramkarki. Małgorzata Gapska wybroniła kilka ważnych piłek. W ataku natomiast wskutek braku skuteczności kołowych rozwiązaniem stały się uderzenia z dystansu Martyny Borysławskiej. Dzięki temu gdyniankom udało się odrobić kilka goli i na przerwę schodziły tylko z dwubramkową stratą (10:12).

Wydawało się, że najgorsze już minęło i po przerwie Vistal szybko odrobi dystans i obejmie kontrolę nad meczem, tym bardziej, że wynik po po wznowieniu gry tworzyła Szarawaga. Natychmiast jednak Barbara Choromańska i Agnieszka Leśniak ponownie przywróciły przewagę swojego zespołu. Na kolejną bramkę gdyńskiej kołowej dwukrotnie odpowiedziała Karolina Płachta i w 37 minucie sytuacja zaczynała być dramatyczna. Lider tabeli przegrywał z outsiderem 12:17. Na parkiecie pojawiła się Joanna Kozłowska i jej wejście odmieniło grę vistalek. Powoli zaczynały odrabiać straty, choć przyjezdne ani myślały położyć się na parkiecie i co rusz starały się odpowiadać na ciosy gdynianek. Na szczęście gospodyniom udawało się zdobywać po dwie bramki za jedna straconą i tym sposobem kwadrans przed końcem strata oscylowała wokół 2-3 trafień. Akcie skrzydłowych oraz celne rzuty Kozłowskiej z dystansu i z karnych doprowadziły w końcu do remisu, a trzecie trafienie tej ostatniej z siedmiu metrów dało miejscowym wreszcie upragnione prowadzenie. W ostatniej minucie przyjezdne w ataku na gdyńską bramkę zgubiły piłkę, która przechwyciła Patricia Matieli. Potykając się o leżącą zawodniczkę Olimpii, minęła bramkarkę, która wybiegła przed pole bramkowe i mając otwartą drogę do bramki nie zmarnowała okazji do podwyższenia prowadzenia. Na ten cios ambitne nowosądeczanki nie były już w stanie odpowiedzieć i gdynianki, jak to powiedziano w tytule „uciekły grabarzowi spod łopaty”, zachowując pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej.

 

Vistal Gdynia – Olimpia Beskid Nowy Sącz 25:23 (10:12)

 

Vistal: Kordowiecka, Gapska – Kozłowska 6, Szarawaga 5, Borysławska 4, Matieli 3, Gutkowska 2, Stanulewicz 2, Zych 1, Dorsz 1, Urbaniak 1, Lalewicz.

Karne: 3/3

Kary: 2 min.

Trener: Paweł Tetelewski

 

Olimpia Beskid: Szczurek, Sach – Smbatian 7, Płachta 6, Leśniak 5, Pinda 2, Kostuch 1, Luberecka 1, Choromańska 1, Nosal.

Karne: 3/3

Kary: 8 min.

Trener: Lucyna Zygmunt

 

Sędziowie: B. Leszczyński, M. Piechota (Płock)

 

Widzów: 400

 

 

Z Gdynia Arena: Ziemowit BUJKO,

Foto: autor

{gallery}articles/2017/0325V{/gallery}

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *