Mocno rozpoczęła Skra, która szybko objęła trzypunktowe prowadzenie (4:1). Gdańszczanie jednak równie szybko odrobili dystans i sami wyszli na prowadzenie (13:11). Trener PGE Skry, były asystent Stephane’a Antigi w kadrze narodowej, Philippe Blain był zmuszony dokonać zmiany Michała Winiarskiego, który doznał kontuzji. Jego miejsce zajął Artur Szalpuk. Przybysze próbowali odrabiać straty, ale odrobić straty, ale gdańszczanie kontrolowali grę, a znakomicie grał w tej partii Miłosz Hebda (25:21)
W drugiej części gry prowadzenie zmieniało się w początkowej fazie. Rozpoczęli bełchatowianie, ale miejscowi dotrzymywali im kroku. Francuski szkoleniowiec gości wprowadził na pozycję przyjmującego Bartosza Kurka. To posunięcie zaskoczyło graczy z Gdańska, bo po jego ataku z lewego skrzydła PGE Skra wreszcie wyszła na prowadzenie. Obie drużyny rozpoczęły wymianę mocnych uderzeń, szczególnie z zagrywki. Potężnie też atakowali Mateusz Mika i Srećko Lisinac. Po ataku Serba PGE Skra prowadziła 19:16. Ekipie Andrei Anastasiego udało się co prawda zbliżyć na jedno oczko, ale piorunująca końcówka w wykonaniu gości dała im cztery kolejne piłki i w efekcie seta (20:25). Dwa ostanie punkty były asami serwisowymi Kurka.
W początkowych chwilach trzeciej partii przybysze poszli za ciosem i do stanu 5:5, to gdańszczanie gonili wynik. Szybko jednak się otrząsnęli i po błędzie ustawienia bełchatowian i przekroczonej przez ich zawodnika linii w ataku objęli prowadzenie 8:5. Trener Blain poprosił o przerwę, ale niewiele ona przyniosła. Wręcz przeciwnie to miejscowi zaczynali systematycznie powiększać przewagę. Po błędzie w przyjęciu Kurka prowadzenie ekipy prowadzonej przez Włocha wyniosło już 19:12. Na parkiet wrócił Szalpuk, za Lisinaca wszedł Jurij Gladyr, ale te zmiany nie odmieniły oblicza zespołu Skry. Po gdańskiej stronie siatki szaleli Damian Schulz, Hebda i Mika, którzy rozbili rywali w tej partii 25:16.
Wydawało się, że kolejna część gry będzie kontynuacją poprzedniej i rozpędzeni gospodarze pokuszą się o wygraną za trzy punkty, ale do stanu 10:10 oba zespoły szły „łeb w łeb”. Po chwili jednak dzięki punktowym blokom Karola Kłosa i atakom Kurka zawodnicy Blaina zyskali trzy punkty przewagi. Po zagrywce Nicolasa Uriarte, gdy piłka „zatańczyła” na siatce i spadła na gdańską stronę i po ataku Nikolaya Pencheva przewaga przyjezdnych wzrosła do czterech oczek, a po kolejnej serii bełchatowian – do sześciu. Powoli stawało się jasne, że o wszystkim rozstrzygnie tie break i obie drużyny w końcówce seta popełniały błąd za błędem, chcąc jak gdyby jak najszybciej do niego doprowadzić. Ostatnią piłkę zepsuł w ataku Szymon Romać (19:25).
Zapewne nie takiego otwarcia ostatniego aktu spodziewali się siatkarze LOTOSu Trefla. Zdobyli pierwszą piłkę, ale kolejne… dziewięć padło łupem gości. Aż pięć z nich było dziełem Kurka, który swoja postawą w tej części gry zdecydowanie potwierdził, że to jemu należy się nagroda MVP tego meczu. Ekipa z Gdańska poderwała się jeszcze, gdy po dwóch błędach przyjezdnych, asa serwisowego posłał Michał Masny, ale na odrobienie strat nie mieli najmniejszych szans. Stać ich było jedynie na wygranie czterech piłek, do czego wydatnie przyczynili się rywale, popełniając błędy własne. Pomimo tego jednak w końcówce duet Mariusz Wlazły – Kłos skutecznie doprowadzili swój zespół do wygranej w tej odsłonie 15:10 i w konsekwencji całego meczu 3:2.
LOTOS Trefl Gdańsk – PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:21, 20:25, 25:16, 18:25, 10:15)
LOTOS Trefl Gdańsk: Pashytskyy 8, Schulz 22, Hebda 16, Grzyb 9, Masny 3, Mika 15, Gacek (L), Stępień, Pietruczuk, Romać.
Trener: Andrea Anastasi.
PGE Skra Bełchatów: Kłos 10, Uriarte 5, Penchev 10, Lisinac 8, Wlazły 15, Winiarski, Piechocki (L), Kurek 19, Szalpuk 2, Gladyr 4.
Trener: Philippe Blain
Sędziowie: S. Pindral, M. Niewiarowska
MVP meczu: Bartosz Kurek (PGE Skra)
Widzów: 6850
Z hali ERGO Arena: Ziemowit BUJKO,
Foto: autor
{gallery}articles/2017/0211L{/gallery}