Blisko 2000 kibiców na trybunach lubelskiej hali „Globus” zgromadziła sobotnia, szlagierowa potyczka PGNiG Superligi Kobiet. Wagę spotkania czuć było nie tylko na trybunach, ale przede wszystkim w obu ekipach. Już na rozgrzewce w miejsce uśmiechów, które widzieliśmy choćby przed tygodniem, pojawiło się skupienie i pełna koncentracja. Chociaż za nami dopiero półmetek rundy zasadniczej, każdy zdawał sobie sprawę, że to właśnie takie mecze jak ten mogą decydować nawet o mistrzostwie.

Plan MKS Selgros był złożony. Mistrzynie Polski chciały nie tylko wygrać, ale także pokonać rywalki różnicą większą niż trzy trafienia (taką różnicą przegrały w Gdyni), aby wskoczyć na fotel lidera. Żądzę realizacji tego zadania widać było od pierwszej minuty. Wyniki najpierw 4:0, potem 5:1 i 7:3 mówiły same za siebie: gospodynie chciały dominować i to robiły. Oddać trzeba jednak Vistalowi, że nie padł na deski po otrzymanym gradzie ciosów. Kontynuując nomenklaturę bokserską; lekko ugiął się po serii MKS, chowając za gardą i czekając aż przeciwnik złapie zadyszkę, aby wyprowadzić kontrę. Taka taktyka się opłaciła. Około piętnastej minuty przyjezdne weszły w swój rytm i zmniejszyły straty do dwóch trafień. Taka różnica utrzymała się do przerwy, a warto przy tym odnotować, że przez ostatnie 10 minut połowy obie ekipy zdołały zdobyć w sumie tylko trzy bramki.

Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił i wiele zapowiadało, że czeka nas zażarta walka do ostatniej minuty. Na nieco ponad kwadrans przed końcem mistrzynie włączyły wyższy bieg i odskoczyły na kilka trafień, ostatecznie realizując wspomniany wcześniej cel. Ze znakomitej strony pokazały się Weronika Gawlik, Iwona Niedźwiedź i Małgorzata Rola. Ta pierwsza wpadła w niesamowity trans w drugiej połowie, broniąc m.in. dwa rzuty karne. Druga pokazała, że powrót do pełni formy to tylko kwestia czasu, a kto wie, czy „Iwo” już jej właśnie nie osiągnęła? „Rolka” z kolei była najskuteczniejszą zawodniczką meczu, rozgrywając chyba najlepsze spotkanie w sezonie. Przykrym incydentem było zajście z Martą Gęgą. Lubelska rozgrywająca ucierpiała blokując rzut jednej z gdynianek. Padła na parkiet i długo nie wstawała. Potrzebne były nosze, na których opuściła boisko, a po chwili została przewieziona do szpitala. Wszystko wskazuje jednak na to, że skończy się jedynie na strachu, bowiem wstępne badania nie wykazały na szczęście nic poważnego i jeszcze tego samego dnia Marta została wypisana.

 Zdawałyśmy sobie sprawę z tego, jak ten mecz jest ważny. Dlatego od początku grałyśmy mocno skoncentrowane, narzuciłyśmy swoje warunki. Potem zaczęły się dziać dziwne rzeczy, Vistal doszedł do głosu, ale na szczęście opanowałyśmy sytuację – mówi wybrana MVP spotkania Weronika Gawlik.

 

MKS Selgros Lublin – Vistal Gdynia 26:21 (11:9)

MKS Selgros Lublin: Gawlik, Januchta – Rola 7, Niedźwiedź 6, Mihdaliova 5, Nocuń 4, Kozimur 1, Drabik 1, Rosiak 1, Gęga 1, Matuszczyk, Repelewska, Skrzyniarz, Charzyńska, Uzar.
Kary: 8 min.
Karne: 6/5

 

Vistal Gdynia: Gapska, Kordowiecka – Kobylińska 6, Borysławska 4, Matieli 3, Macedo 2, Stanulewicz 2, Janiszewska 2, Dorsz 1, Kozłowska 1, Lalewicz, Szarawaga, Urbaniak.
Kary: 6 min.
Karne: 5/2

 

 

—————————————

Źródło: www.mks.lublin.pl

Foto: www.zprp.pl

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *