Turowianie mieli już w tej kwarcie na koncie 10 oczek, a gdynianie ani jednego. I wówczas Mikołaj Witliński i Przemysław Żołnierewicz w przeciągu 2 minut odpowiedzieli rywalom serią 11:0. W końcówce przyjezdni uciekali się do fauli, ale żółto-niebiescy mieli bardzo dobrze ustawione celowniki i na dwanaście prób z linii pomylili się tylko raz. Do zwycięstwa poprowadził swój zespół w tych ostatnich fragmentach meczu generał (a właściwie admirał, bo jesteśmy nad morzem) Krzysztof Szubarga, który znakomicie dyrygował zespołem, sam bronił, podawał, dawał się faulować i trzykrotnie celnie egzekwował rzuty wolne..

Prawdziwą koszykarską ucztę zafundowali swoim kibicom koszykarze Asseco Gdynia. W meczu z PGE Turów była walka, efektowne zagrania, ogromne emocje, a najważniejsze, że wszystko skończyło się happy endem. 

Początek meczu dość nieoczekiwany. Od fantastycznego alley-oopa Romana Szymańskiego po podaniu Szubargi już w piątej sekundzie rozpoczęli koszykarze Asseco. Mimo prób Denisa Ikovleva od pierwszych minut zaczęła się się uwydatniać delikatna przewaga gospodarzy. Po pięciu minutach wynosiła 5 oczek i systematycznie rosła. W ostatnich dwóch minutach miejscowi zanotowali serię 8:0, która dała im zwycięstwo w kwarcie 26:11.

W drugiej kwarcie gości zagrali znacznie lepiej, a koszykarzom Asseco częściej zdarzały się niecelne rzuty. Tuż przed przerwą skutecznością wykazał się ponownie Ikovlev, który pierwsze 20 minut zakończył z dorobkiem 15 oczek. Kwartę zakończył Borowski rzutami wolnymi, ustalając wynik do przerwy na 42:35 dla gospodarzy.

Pierwsze dziesięć minut po wznowieniu gry było bardzo zacięte. Najpierw kapitan Asseco, Piotr Szczotka zwiększył przewagę swojego zespołu do 10 punktów, ale po serii 8:0 dla gości ta przewaga zmalała do – zaledwie – dwóch. Pierwsze swoje punkty w tym spotkaniu zdobył Kirk Archibeque. Sygnał do odparcia ataku dał Szubarga, trafiając dwukrotnie z linii wolnych, swoje trafienia dołożyli Filip Matczak i ponownie Szczotka i po 30 minutach żółto-niebiescy zwiększyli dystans do 9 punktów (54:45)

Przez pierwsze 6 minut czwartej partii trafiali wyłącznie przyjezdni. W drugiej minucie po wznowieniu gry faulowany przy rzucie zza łuku był Michał Michalak. Z zimną krwią wykorzystał wszystkie trzy rzuty, czym dał asumpt do skuteczniejszej gry swoim kolegom. Tweety Carter, Archibeque oraz wspomniany na wstępie Borowski zaczynali przechylać szalę na korzyść PGE Turów. I wówczas zaryzykowali Witliński i Żołnierewicz.

Kluczowe dla wygranej gdynian było umiejętne wyłączenie największej gwiazdy gości Kirka Archibeque’a. Amerykanin trafił w tym spotkaniu tylko dwukrotnie. Gracze Asseco wykazali się też dużą odpornością, szczególnie, gdy zwycięstwo zaczynało wymykać im się z rąk. Beach boys pokazali swoim kibicom, że Asseco, znaczy: charakter!

 

Polska Liga Koszykówki, 8 kolejka:

Asseco Gdynia – PGE Turów Zgorzelec 76:68 (26:11, 16:24, 12:10, 22:23)

 

Asseco: Szubarga 19, Witliński 16, Żołnierewicz 14, Matczak 11, Szczotka 10, Szymański 6, Ponitka 0, Konopatzki 0, Jankowski 0, Czerlonko , Put 0, Frąckiewicz 0.

Trener: Przemysław Frasunkiewicz

 

PGE Turów: Borowski 16, Ikovlev 15, Michalak 10, Carter 9, Bochno 6, Archibeque 4, Jackson 2, Gospodarek 2, Nikolic 2, Kostrzewski 2.

Trener: Mathias Fischer

 

Sędziowie: D. Zapolski, J. Piróg, M. Dębowski

 

Widzów: 1500

 

 

Z hali Gdynia Arena: Ziemowit BUJKO,

Foto: autor

{gallery}articles/20161127A{/gallery}

By kkorpas

3 thoughts on “Asseco, znaczy: charakter!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *