18 lipca 2016 roku w Niecieczy Arka Gdynia rozegrała pierwszy po pięciu latach przerwy mecz na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce, a jej rywalem była Bruk-Bet Termalica, czyli rywal, z którym zespół z Gdyni mierzył się już wielokrotnie. Nie tak wyobrażali sobie powrót Arki do ekstraklasy jej kibice. Żółto-niebiescy przegrali 0:2 w Niecieczy z Bruk-Bet Termaliką. Choć momentami byli drużyną lepszą, to bez pomysłu w ofensywie i z błędami w obronie. Początek nie zwiastował szaleńczego tempa. Spokojne klepanko, bez nerwów, typowe badanie przeciwnika. Rozeznanie dobiegło jednak końca dość szybko. Kilometrowy wyrzut z autu, za krótkie wybicie, David Guba uderza, wywijając przy tym malowniczego orła, a piłka ostatecznie… ląduje na głowie Vladislavsa Gutkovskisa, który otwiera wynik. 1:0. Przypadkowość asysty – bardzo duża. Żeby jednak nie było, sama przytomność umysłu i wykończenie Gutkovskisa – duża klasa.
Jak zareagowała Arka? Na pewno nie załamała się i nie położyła przed rywalem, starała się ruszyć do przodu, szybko odpowiedzieć, ogólnie ich gra naprawdę nie wyglądała najgorzej. Przeciwnie – podopieczni Grzegorza Nicińskiego z każdą minutą rozkręcali się coraz bardziej i zdołali zepchnąć gospodarzy do defensywy, ale w większości przypadków ich ataki niosły mniej więcej tyle zagrożenia, co sztorm na szwajcarskim wybrzeżu. Apatyczne kopnięcia w kierunku bramki czy petardy w rozciągający się za bramką baner najzwyczajniej w świecie nie miały bowiem prawa przynieść wyrównania. Wyjątek– uderzenie Marcusa Da Silvy z pierwszej połowy, które obronił jednak Dariusz Trela.
Termalica dalej się broniła i czaiła na kontry, Arka zaś cisnęła, potem dalej atakowała i wciąż nie mogła wyrównać. Raz brakowało mniej, raz więcej , czas sobie leciał, ale wpaść nie chciało i już. Typowe chcieć i nie móc. Trzeba jednak przyznać, że duża w tym wszystkim również zasługa obrońców niecieczan. Dalecy bylibyśmy bowiem od stwierdzenia, że gospodarze w defensywie bazowali jedynie na wybiciach, na drżących kolanach i na modlitwie do siły wyższej. Nie można powiedzieć, że za tym, iż Arka nie stwarzała sobie naprawdę dogodnych sytuacji stała wyłącznie jakaś dziwna złowroga moc. Efekt? Jakżeby inaczej – 2:0 dla Termaliki. Długa piłka za plecy obrońców, Gutkovskis zagrywa do Samuela Stefanika, pusta bramka, no i to by było na tyle. Gutkovskis zagrał dziś świetne zawody, potwierdzając swoją świetną formę z letnich sparingów. „Biały Lukaku”, jak ochrzcił go trener Czesław Michniewicz, zagrał świetne zawody, dając gola i asystę, więc zrobił bardzo dużo przy obu golach dla Termaliki, a oprócz tego ogólnie stwarzał zagrożenie.
„Żółto-niebiescy” na tle Niecieczy na pewno nie wyglądali dziś gorzej, za niektóre sytuacje można ich nawet pochwalić. Cóż jednak z tego, że ekipa trenera Nicińskiego przeważała przez większość spotkania, skoro nieraz już tak po prostu jest, że możesz próbować na wszelkie możliwe sposoby, prezentować się lepiej od rywala, a koniec końców i tak przegrywasz po bramce, przy której kluczową rolę odegrał przypadek, a potem jeszcze dajesz się dobić jedyną w gruncie rzeczy składną akcją przeciwnika. Podsumowując – triumf rocznego doświadczenia w Ekstraklasie nad wracającym z banicji uczniakiem.
Miejmy nadzieję, że na własnym boisku z Wisłą będzie lepiej.
1 kolejka LOTTO Ekstraklasy:
Bruk-Bet Termalika Nieciecza – Arka Gdynia 2:0 (1:0)
1:0 Gutkovskis 9′
2:0 Stefanik 79′
Bruk-Bet Termalika: Trela – Fryc, Osyra, Putiwcew, Pleva, Babiarz, Jovanović, Guba (74′ Kędziora), Juhar (46′ Ziajka), Misak (46′ Stefanik), Gutkovskis
Arka: Jałocha – Socha, Sołdecki, Marcjanik, Warcholak, da Silva, Łukasiewicz, Sambea (76′ Yussuff), Bożok (69′ Błąd), Szwoch, Zjawiński (62′ Siemaszko)
Żółte kartki: Juhar, Osyra, Jovanović (Termalica) – Bożok, Szwoch (Arka)
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Aleksander PISAREK,
Foto: www.arka.gdynia.pl, Stanisław Wrzosek