Mimo mrozu oba zespoły, których gracze stawili się karnie po nocy sylwestrowej w przyzwoitej dyspozycji, umówiły się grę 2×40 minut i zmiany „hokejowe”. Na trybunach pojawiło się nawet dość sporo widzów, którzy byli świadkami najpierw uroczystego powitania, które rozpoczął od otwarcia butelki szampana pan Roman Korynt, a następnie zaciętej rywalizacji, w której nikt nie odpuszczał.
Od początku meczu Bałtyk dążył do zwycięstwa i częściej prowadził grę. Pomimo to groźniejsze sytuacje stwarzała Arka, która ograniczała się do szybkich kontr. Po jednej z nich Dariusz Hebel z bliska zdobył pierwszą bramkę 2016 roku. Była godzina 12:19 i 15 minuta meczu. Wcześniej ten sam zawodnik dwukrotnie próbował zaskoczyć bramkarza Bałtyku, ale jak widać, do trzech razy sztuka.
Po strzelonej bramce żółto-niebiescy przejęli inicjatywę, z kolei ich rywale ograniczali się do kontr. Znakomicie jednak w bramkach obu zespołów spisywali się ojciec Włodzimierz (Arka) i syn Filip (Bałtyk) Żemojtelowie.
Po przerwie gracze Arki chcieli podwyższyć prowadzenie, by móc spokojnie oczekiwać na końcowy gwizdek. Stworzyli kilka groźnych sytuacji. Szczególnie wyróżniali się Dariusz Ulanowski i Grzegorz Niciński, który rozgrzał się do tego stopnia, że grał już bez czapki. Biało-niebiescy bronili się jednak umiejętnie, a do tego ich kontrataki były coraz groźniejsze. Ostrzeżeniem dla Arki powinien być strzał głową Wiesława Krauze w 56 minucie, który z najwyższym trudem udało się wybronić Andrzejowi Głąbińskiemu. 12 minut później bramkarz Arki nie miał jednak już tyle szczęścia i po uderzeniu Dariusza Grubby musiał wyjmować piłkę z siatki. Remis 1:1 dawał jeszcze for żółto-niebieskim i wystarczał im do obrony pucharu, ale stoczniowcy zwietrzyli swoją szansę i postanowili zawalczyć o całą pulę. Tym bardziej, że wyrównująca bramka wprowadziła w szeregi obrońców trofeum sporą nerwowość. Arkowcy nie radzili sobie z pressingiem, a w 78 minucie wspomniany Koziara(prywatnie, ojciec piłkarza Arki, Macieja) wykorzystał złe ustawienie golkipera Arki i płaskim strzałem po ziemi zdobył złotą, jak się później okazało, bramkę dla zespołu pretendenta. W ostatniej akcji meczu żółto-niebiescy mieli szansę z rzutu rożnego, ale strzał Ulanowskiego w zamieszaniu podbramkowym minął słupek bramki Bałtyku. Po wybiciu piłki przez bramkarza, sędzia zakończył mecz.
Po zmianie szarfy puchar kapitanowi Bałtyku, Piotrowi Rzepce wręczył Czesław Boguszewicz, a zawodnicy obu drużyn po wymianie serdeczności stanęli do wspólnej fotografii.
Arka – Bałtyk 1:2 (1:0)
1:0 Hebel 15’
1:1 Grubba 68’
1:2 Koziara 78’
Arka: W.Żemojtel (40’ Głąbiński) – Kowalski, Szewczyk, Witt, Laskowski, Dampc, Niciński, Ulanowski, Radoń, Hebel, Korynt, Kaszubowski, Pertkiewicz, Wilczyński, Gruchała, Turski, Pawlicki, Meronow.
Trenerzy: I trener – Jacek Kaszubowski, asystenci – Mieczysław Rajski, Czesław Boguszewicz.
Bałtyk: F. Żemojtel (40’Stanik) – Adamus, Sobczak, Czuk, Cirkowski – Wasilewski, Broner, Bartlewski, Koziara, Krauze, Rzepka, Hartman, Jakus, Grubba, Lewandowski, Waszkowicz.
Trenerzy: I trener – Andrzej Bussler, asystenci – Aleksander Cybulski, Filip Żemojtel.
Sędzia: Paweł Dreschel
Z Narodowego Stadionu Rugby: Ziemowit BUJKO,
Foto: autor