Pierwszego seta sobotniego meczu od pewnego prowadzenia rozpoczęli gdańszczanie (3:0), a po kolejnym skutecznym ataku Murphy’ego Troya, schodzili na czas techniczny prowadząc 8:5.  Po wznowieniu gry przy zagrywce Daniela Plińskiego radomianom udało się zmniejszyć dystans do jednego punktu, a po zablokowaniu ataku Mateusza Miki wyrównać na 9:9. Chwilę później jednak gospodarze zdobyli cztery oczka z rzędu, a potem jeszcze dwa, a gra przyjezdnych zatrzymała się. Po czasie wziętym przez argentyńskiego trenera goście co prawda odrobili dwa punkty, ale LOTOS Trefl nie dał sobie już odebrać wypracowanej przewagi. Seta zakończył celnym atakiem z prawego skrzydła Troy.

W drugiej odsłonie tego pojedynku gospodarze poszli za ciosem i szybko odskoczyli na kilka oczek (4:1). Opiekun gości dokonał pierwszych zmian w składzie i za Bartłomieja Bołądzia wszedł Zack La Cavera. To posunięcie okazało się trafne, gdyż udało się osiągnąć remis 6:6, a przy serwisie Igora Grobelnego Czarni wyszli nawet na trzypunktowe prowadzenie. Po dwóch punktowych atakach Troya jednak miejscowi doszli rywali, a następnie wypracowali dwa punkty przewagi (16:14). Kilka chwil po wznowieniu gry zawodnicy Anastasiego zdobyli sześć piłek z rzędu i odskoczyli gościom na 23:15. W bloku brylował Bartosz Gawryszewski. W samej końcówce dwie piłki skończył Sebastian Schwarz (25:17).

Kolejny akt tego widowiska gospodarze zaczęłi od prowadzenia 1:0 po ataku Troya i… było to ich ostatnie prowadzenie w tym fragmencie gry. Cerrad Czarni Radom podrażniony dwoma przegranymi setami nie chcieli skończyć tego spotkania zbyt szybko. Gdańszczanie ułatwili im zadanie, popełniając całą serię błędów, dzięki czemu na pierwszej przerwie tecnicznej dorobek gości był dwukrotnie większy, niż LOTOSu Trefla. W dalszej cześci tej partii nadal warunki stawiali radomianie. Kiedy po ataku Artura Szalpuka i bloku La Carvery zdobyli 3 kolejne punkty (6:12) o czas poprosił Anastasi, a po nim przez kilka minut na boisku istniał tylko Murphy Troy. Amerykanin wykonał trzy skuteczne ataki i zaserwowal asa, dzięki czemu gdańszczanie tracili już tylko dwa oczka. Jego dobra gra poderwała cały zespół i mimo iż siatkarze Raula Lozano po uwagach trenera odbudowali kilkupunktową przewagę, gospodarzom udało się całkowicie odrobić straty i na tablicy znów pokazał się remis (19:19). Jednak goście dzięki skutecznym atakom Szalpuka i Wojciecha Żalińskiego znów uzyskali kilka punktów przewagi i tym razem, pomimo świetnej gry w końcówce tej odsłony Schwarza i Troya nie dali sobie wydrzeć z rąk zwycięstwa. Zwycięski punkt dla radomian zdobył Pliński, który zablokował uderzenie Amerykanina (23:25).

W secie czwartym do pierwszej przerwy regulaminowej wynik oscylował wokół remisu. Potem gospodarze wypracowali sobie dwa punkty przewagi, którą starali się utrzymywać. Przez środkową część tej partii trwała ostra walka punkt za punkt. Na skuteczne ataki Żalińskiego, Bołądzia czy Plińskiego natychmiast odpowiadali Troy, Schwarz lub Mika. Po drugiej przerwie przewaga LOTOSu Trefla wzrosła nawet do pięciu punktów. Podopieczni Anastasiego w pełni kontrolowali wydarzenia na parkiecie. W końcówce tego seta odpowiedzialność za wynik przejęli Mika z Troyem. Po drugiej stronie siatki akcje kończył Bołądź, który jednak mając w swoim ręku piłkę meczową dla gospodarzy nie wytrzymał presji i wyrzucił zagrywkę poza boisko (25:22).

 

LOTOS Trefl Gdańsk – Cerrad Czarni Radom 3:1 (25:21, 25:17, 23:25, 25:22)

 

LOTOS Trefl: Ratajczak 1, Troy 32, Schwarz 10, Grzyb 6, Falaschi 6, Mika 17, Gacek (L), Czunkiewicz, Schulz, Gawryszewski 6, Stępień.

 

Cerrad Czarni: Żaliński 6, Grzechnik 6, Bołądź 11, Szalpuk 16, Pliński 7, Kampa 6, Kowalski (L), Majstrovć (L), Grobelny 4, Szczurek, La Cavera 5, Ostrowski 2.

 

MVP: Murphy Troy (LOTOS Trefl)

 

Sędziowie: P. Król, M. Budzik

 

Widzów: 4200

 

 

z hali ERGO Arena: Ziemowit BUJKO

Foto: autor

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *