Mecz zaczął się nerwowo. Obie drużyny spętane jakby stawką meczu popełniały proste błędy. Na szczęście dla gospodarzy brzemienniejsze w skutki były błędy łodzian. W 3 minucie rzut karny dla Arki wykorzystuje Dawid Banaszek i Buldogi obejmują prowadzenie 3:0. Tejmuraz Sokhadze jednak w 10 minucie doprowadza do wyrównania w podobny sposób. W dwie minuty później Budowlani w niegroźnej sytuacji w okolicach środka gubią piłkę, którą mocnym kopnięciem w przód posyła Rafał Kwiatkowski. Piłka dociera w pole punktowe łodzian, goniona przez obrońcę tego zespołu i Szymona Sirockiego. „Baggio” pomimo około dwumetrowej straty na starcie, dopada jej pierwszy i zdobywa przyłożenie. Niestety Banaszek przy próbie podwyższenia tym razem pudłuje. Arka prowadzi jednak 8:3, ale w 15 minucie ponownie Sokhadze wykorzystuje rzut karny i robi się 8:6. Żółto-niebiescy nie potrafią zbudować bezpiecznej przewagi. Pocieszeniem dla kibiców jest jednak fakt, że większość poprzednich spotkań rozstrzygali oni w drugich połowach.

W 17 minucie znakomite podanie otrzymał w okolicach środka boiska Kwiatkowski, ale po kilku krokach z piłką zaczął kuleć i po chwili padł na murawę. Pomoc medyczna okazała się bezskuteczna i zawodnik zmuszony był opuścić plac gry. Po chwili jednak szczęście znów jest po stronie gdynian, Banaszek wykorzystuje karnego i prowadzenie wzrasta do 11:6.

W 27 minucie łapiąc piłkę przewraca się Cyprian Majcher, przejmuje ją Sirocki i po indywidualnej akcji zdobywa drugie przyłożenie. Banaszek tym razem kopie między słupy i robi się 18:6. W trzy minuty później jednak kopacz gdynian ponownie się myli z karnego. Nie czyni tego w podobnej sytuacji Sokhadze i odrabia ponownie trzy punkty. Tuż przed przerwą chybia jednak najpierw z drop-gola na wprost słupów, a następnie z karnego i sędzia Tomasz Jarowicz zaprasza oba zespoły do szatni.

W przerwie miła ceremonia., wyróżnienia otrzymują młodzi adepci rugby z gdyńskiego klubu, którzy w swoich kategoriach wiekowych okazali się najlepsi w Polsce. Oby to był dobry prognostyk. 

Na początku drugiej partii goście tracą podporę młyna. Kontuzji ulega Toma Mchedlidze. Na dodatek drop-gola zdobywa Banaszek, ale w cztery minuty później Sokhadze z karnego znów zmniejsza dystans. W 65 minucie ma miejsce scysja w okolicach linii, na wysokości środka boiska pomiędzy Craigiem Bachurzewskim, a Majcherem. Momentalnie zakotłowało się przy linii bocznej, ale sędziowie w porę zareagowali. Zajście skończyło się obopólną żółtą kartką, co spowodowało wykluczenie wymienionych wyżej na 10 minut.

Wyjątkowo nie miał swojego dnia Banaszek, który znów dwukrotnie (w 66 i w 72 minucie) mógł rozstrzygnąć mecz, ale tego nie zrobił. Łodzianie zaś w 77 minucie zdobywają niespodziewanie przyłożenie, za sprawą Markiana Grabowskiego, które podwyższa Sokhadze i robi się dramat. Gdynianie prowadzą już tyko 21:19. W ostatniej minucie Sirocki miał szansę skompletować hat-tricka, ale został powalony przez defensorów przyjezdnych. Zaczął się już doliczony czas gry, Arka utrzymywała piłkę daleko od własnego pola punktowego, a w dodatku sędziowie przyznali jej rzut karny. Tym razem Banaszek bezbłędnie trafił między słupy, po czym sędzia Jarowicz zakończył mecz.

Równo z końcowym gwizdkiem na murawę wbiegli rezerwowi i trener Maciej Stachura. Radość Buldogów była nieopisana. Po czterech latach Arka Gdynia wraca na tron Mistrza Polski. Pomimo tego, że w całym sezonie żółto-niebiescy przegrali tylko jeden mecz (23:25 z Ogniwem w Sopocie) i jeden zremisowali (20:20 Z Lechią w Gdyni), a swojego finałowego przeciwnika pokonali w sezonie zasadniczym pięciokrotnie, byli w tym meczu bardzo bliscy porażki. Wygrali, bo zachowali więcej zimnej krwi i popełnili mniej błędów.

Na murawę wbiegli przedstawiciele zarządu klubu, którzy wręczali zawodnikom specjalnie na tę okoliczność przygotowane koszulki. Medale i puchary obu drużynom wręczali prezes Polskiego Związku Rugby Krzysztof Liedel, prezydent Gdyni Wojciech Szczurek i Dyrektor Gdyńskiego Centrum Sportu Marek Łucyk. Gdy Łukasz Szostek, kapitan nowo kreowanego Mistrza Polski wzniósł puchar w górę, na głowy czempionów posypał się deszcz złoto-niebieskiego konfetti.

Stadion szalał: {mp3}Rugby/aplauz{/mp3}

Po meczu powiedzieli:

Łukasz Szostek: {mp3}Rugby/SzostekL{/mp3}

Maciej Stachura (trener RC Arka): {mp3}Rugby/StachuraM{/mp3}

Cyprian Majcher: {mp3}Rugby/Majcher{/mp3}

Mindia Abashidze (poniżej z pucharem): {mp3}Rugby/Abashidze{/mp3} 

 

Arka Gdynia – Master Pharm Budowlani Łódź 24:19 (18:9)

Punkty Arka: Dawid Banaszek 14, Szymon Sirocki 10;

Punkty Master Pharm Budowlani: Tejmuraz Sokhadze 14, Markian Grabowskij 5. 

Arka Gdynia: Craig Bachurzewski, Jacek Wojaczek, Radosław Bysewski, Oleksandr Lomakhin (60′ Daniel Podolski), Mateusz Bartoszek, Rafał Kwiatkowski (19′ Kazimierz Raszpunda, 74′ Arkadiusz Zdunek, 78′ Piotr Bojke), Władysław Grabowski, Paweł Dąbrowski, Łukasz Szostek, Dawid Banaszek, Radosław Rakowski, Rafał Szrejber, Mateusz Plichta, Szymon Sirocki, Tomasz Stępień. 

Master Pharm Budowlani Łódź: Paweł Grabski, Kamil Bobryk, Toma Mchedlidze (50′ Krzysztof Szulc), Piotr Karpiński II, Piotr Karpiński I, Cyprian Majcher, Michał Mirosz, Nika Chkhikvadze (67′ Paweł Stępień), Mindia Abashidze, Tejmuraz Sokhadze, Dariusz Kaniowski (67′ Marcin Krześniak), Markian Grabowskij, Łukasz Żórawski, Maciej Orłowski (70′  Mateusz Matyjak), Tomasz Kozakiewicz.

 

Żółte kartki: Bachurzewski (Arka) – Majcher (Budowlani)

 

Sędziowie: Tomasz Jarowicz, Łukasz Jasiński, Dariusz Marciniak

 

Widzów: 2500 

 

 

Ziemowit BUJKO,

Foto: autor

{gallery}articles/20150705{/gallery}

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *