We wtorek piłkarki Vistalu wygrały mecz, który jeszcze kwadrans przed końcem przegrywały 5 bramkami, a w środę Asseco prowadząc niemal przez całe spotkanie pozwolił przeciwnikowi zremisować w ostatniej sekundzie gry i dopiero w dogrywce zasłużenie go pokonał.

Pierwsze 5 minut spotkania były bardzo wyrównane. Do stanu 11:10 żadna z drużyn nie potrafiła osiągnąć przewagi. Druga część kwarty to jednak popis Filipa Matczaka. Trzy jego akcje przyniosły gospodarzom siedem punktów, a dodatkowo wsparł go celnym wolnym A.J.Walton. Słupszczanie w tym okresie nagminnie pudłowali. Drogę do kosza odnalazł jedynie rzut Mantasa Cesnauskisa zza linii 5,75 m.

W drugiej kwarcie rozkręcał się Walton. Rzucał, rozgrywał. Po jego asystach pięknymi wsadami popisywali się Ovidijus Galdikas i Jakub Parzeński. Amerykanin tylko w drugich dziesięciu minutach zanotował 13 punktów i 4 asysty. Na punkty gdynian po drugiej stronie odpowiadał przede wszystkim Callistus Eziukwu i Kyle Shiloh. Było to za mało na zespołowo grające Asseco. Na, z górą, dwie minuty przed przerwą prowadzenie gdynian po serii siedmiu punktów pod rząd wzrosło do 15 oczek (36:21). Dwie sekundy przed syreną Drago Pasalić trafiając trójkę ustalił wynik do przerwy.

Trzecia kwarta była najbardziej wyrównana. Gdynianie kontrolowali wynik i nie dopuszczali, by przeciwnik choć trochę się do nich zbliżył. Po dziesięciu minutach status quo zastało zachowane, chociaż gościom udało się stratę zmniejszyć o punkt (61:48).

W czwartej odsłonie jakby gospodarzom ktoś odciął prąd. Rzucili tylko 10 punktów. Tymczasem przyjezdni złapali wiatr w żagle i mozolnie odrabiali dystans. Jeszcze sześć minut przed końcem po rzucie Galdikasa Asseco prowadziło 12 oczkami, ale w tym momencie nastąpiła seria „Czarnych panter” 9:0 po trójce Jarosława Mokrosa zrobiło się 66:63 dla miejscowych. Na niecałą minutę przed syreną końcową skontrował gości Galdikas i znów dystans wynosił 5 punktów. Ostatnia minuta przedłużyła się do ponad czterech, wliczając w to przerwy na żądanie obu trenerów, w czasie których rozrysowywali kolejne akcje. Z tego taktycznego pojedynku górą wyszedł Donaldas Kairys, gdyż po lay-upie Shiloha równo z syreną jego zespół doprowadził do dogrywki. Chwilę wcześniej Walton wykonywał rzuty wolne i gdyby jednego nie spudłował, być może byłoby już po meczu.

Dodatkowy czas gry piękną trójką rozpoczął Przemysław Frasunkiewicz, ale niemal natychmiast tym samym odpowiedział mu Karol Gruszecki. Kolejne cztery punkty Galdikasa gości skwitowali tylko jednym trafieniem Eziukwu. Dwie minuty przed końcem dogrywki ponownie trójkę posłał Frasunkiewicz, a w następnej akcji Gruszecki zmarnował jeden rzut wolny. Efektowny lay-up, dający 28 punkt Waltonowi zwiększył prowadzenie zawodników Davida Dedeka do sześciu punktów, a do końca pozostawała jeszcze minuta. Pasalić próbował trójki, bez powodzenia i za chwilę Gruszecki wykorzystał dwa wolne. Tuż po przechwycie przez Michała Nowakowskiego podania Waltona z wyskoku próbował rzucać Shiloh, ale nadział się na fantastyczny blok Frasunkiewicza. To był kluczowy moment dogrywki. Gdynianie starali się jak najdłużej przetrzymywać piłkę, ale w końcu nie udało im się uniknąć faulu na 14 sekund przed końcem dodatkowych 5 minut. Na szczęście Piotr Szczotka trafił jeden z dwóch wolnych, a Michał Nowakowski i Shiloh próbowali jeszcze bezskutecznie trafić za trzy punkty. Sygnał syreny wyzwolił ogromną radość w zespole Asseco. Udało się zrewanżować panterom za porażkę w pierwszej rundzie, co ciekawe, także po dogrywce.

Mecz na pewno kosztował obie drużyny wiele sił i stresu, ale większą odpornością wykazali się gospodarze i zasłużenie wygrali. Najlepszy na boisku był A.J. Walton, który zgromadził 28 punktów i 9 asyst, a także 6 przechwytów. Niestety sam także 10 razy tracił piłkę. Świetny wynik miał Galdikas. Litewski wieżowiec rzucił 19 oczek i 9 razy zebrał piłkę z tablicy. Dziesięciokrotnie zbierał Szczotka. Na specjalne wyróżnienie zasłużył Frasunkiewicz, który trafił 5 na 8 rzutów z gry, ale były to bardzo ważne rzuty, w kluczowych momentach, a dodatkowo w końcówce dogrywki zablokował rywala, czym praktycznie przesądził o wyniku. W drużynie rywali na pochwałę zasłużyli szczególnie Shiloh, który miał 19 punktów oraz Eziukwu i Gruszecki – obaj po 17.

W najbliższej kolejce Asseco czeka trudna wyprawa do Tarnobrzegu, gdzie koniecznie chce się zrewanżować miejscowym za porażkę w Gdyni. Trzymajmy kciuki, by gdyńscy „beach boys” nie dali się utopić w Jeziorze.

Po meczu powiedzieli:

Donaldas Kairys (trener Energa Czarni): – Kolejny bardzo trudny mecz dla nas. To w czy Asseco było lepsze to penetracja pod koszem i zbiórki. Świetnie grało w pierwszej połowie w defensywie i zbudowało dużą przewagę, jak dla mnie zbyt dużą. Bardzo dużo energii kosztował nas powrót do gry i pomimo zmian i rotacji zabrakło nam trochę mocy w dogrywce. Nie jesteśmy zespołem perfekcyjnym, doskonałym i czasem podejmujemy złe decyzje

Kyle Shiloh (Energa Czarni): – Bardzo źle zagraliśmy pierwszą połowę, w której wyglądaliśmy na pozbawionych motywacji i bardzo wiele energii musieliśmy włożyć, by dogonić Asseco w drugiej i w końcówce zabrakło nam już sił.

Dawid Dedek (trener Asseco): {mp3}Asseco/DedekCza{/mp3}

Przemysław Frasunkiewicz (Asseco): {mp3}Asseco/FrancCza{/mp3}

 

Asseco Gdynia – Energa Czarni Słupsk d. 84:79 (19:13, 24:16, 18:19, 10:23, 13:8)

 

Asseco: Walton 28 (9 as., 6 p.), Galdikas 19 (9 zb.), Frasunkiewicz 15, Matczak 10, Parzeński 7, Szczotka 5 (10 zb.), Kowalczyk 0, Żołnierewicz 0, Radosavljević 0.

 

Energa Czarni: Shiloh 19 (4 as., 5 p.), Gruszecki 17, Eziukwu 17, Pasalić 8, Cesnauskis 6, Mokros 6, Blassingame 4, Nowakowski 2, Seweryn 0.

 

Sędziowie: J. Zamojski, D. Zapolski, J. Pietrzak.  

 

 

Ziemowit BUJKO,

Foto: autor

{gallery}articles/20150304{/gallery}

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *