Mecz zaczął się od mocnego uderzenia gospodarzy. Piotr Szczotka rzucił co prawda niecelnie, ale piłkę zebrał „litewski wieżowiec” Asseco i dobił ją do kosza. Co prawda już w następnej akcji odpowiedział za trzy punkty Lawrence Kinnard, ale Śląsk cieszył się prowadzeniem tylko przez 12 sekund i było to (jak się później okazało) jedyne prowadzenie gości w tym spotkaniu. A.J. Walton, Ovidijus Galdikas i Lazar Radosavljevic dzielili i rządzili na parkiecie. Na koniec kwarty Galdikas miał już 8 punktów, a jego dwaj koledzy o dwa mniej. Litwin miał już także po 10 minutach 6 zbiórek. Kwarta zakończyła się wynikiem 25:12 i to wysokie prowadzenie chyba uśpiło i zdekoncentrowało gdynian. Dość powiedzieć, że pierwsze punkty w kolejnej części meczu zdobyli dopiero po czterech z górą minutach, a na dwie minuty przed przerwą na tablicy pojawił się remis (28:28). Na szczęście zmobilizowało to gospodarzy na tyle, że najpierw Walton dwójką z wyskoku, następnie Piotr Szczotka trójką, ponownie Walton dwoma wolnymi, a na koniec podobnie Jakub Parzeński błyskawicznie odbudowali przewagę i na przerwę zawodnicy Davida Dedeka schodzili prowadząc 37:31.
Kiedy w połowie trzeciej części meczu po ośmiu kolejnych punktach Galdikasa i pięciu Szczotki gospodarze prowadzili siedemnastoma punktami (50:33) wydawało się, że więcej emocji w tym spotkaniu nie będzie. Tym bardziej, że środkowy Asseco dorzucił jeszcze dwa trafienia z rzutów wolnych, co dało mu tylko w tej kwarcie 12 punktów. Niestety, wystarczyło kilka niecelnych rzutów w końcówce oraz parę „głupich” błędów i goście odrobili kilka punktów.
Ostatnia kwarta to istny koncert błędów i strat po obu stronach i „pudeł”. Asseco zanotowało ich 10, a rywale – 11. Kiedy goście niebezpiecznie zbliżyli się na 1 oczko, ciężar zdobywania punktów w gdyńskim teamie wziął na siebie Walton, którego dziełem było wszystkie 10, zdobyte przez gdynian w tej odsłonie. Wrocławianie uzbierali tyle samo punktów, ale podzieliło się nimi czworo koszykarzy. Tym samym zespół trenera Dedeka dowiózł zwycięstwo do końca i wywalczył kolejne dwa punkty.
W zespole gości kompletnie zawiedli „wysocy”: Aleksandar Mladenovic i Robert Tomaszek, wykluczeni przez obronę Asseco. Słaby mecz rozegrał też „kat” gdynian z ubiegłego roku – Robert Skibniewski. Dobrze zagrali: Vuk Radivojevic, Roderick Trice, a zwłaszcza Kinnard (double-double 11 pkt, 14 zb.). Ton grze gdynian nadawali A.J. Walton (22 pkt, 4 zb. 5 as., 3 p.) oraz zdobywca kolejnego double-double Ovidijus Galdikas (20 pkt., 15 zb., 4 bl.).
Z ośmioma zwycięstwami i siedmioma porażkami wobec porażki Anwilu Asseco umocniło się na ósmym miejscu w tabeli i do poprzedników z Sopotu i Słupska traci tylko punkt. Nie dane jednak gdyńskim koszykarzom odpocząć, ponieważ już 17 stycznia do Gdyni zjeżdża AZS Koszalin.
Asseco Gdynia – Śląsk Wrocław 67:60 (25:12, 12:19, 20:19, 10:10)
Asseco: Walton 22, Galdikas 20 (15 zb.), Szczotka 8, Radosavljević 7, Frasunkiewicz 7, Parzeński 2, Kowalczyk 1, Matczak 0, Żołnierewicz 0.
Śląsk: Radivojević 15, Gabiński 12, Kinnard 11 (14 zb.), Trice 10 (9 zb.), Dłoniak 6, Skibniewski 3, Mladenović 2, Tomaszek 1, Ikovlev 0, Cesnauskis 0.
Sędziowie: M. Maliszewski, C. Nowicki, Ł. Andrzejewski
Ziemowit BUJKO
Foto: autor