że mogą one walczyć z Mistrzem Polski przez 40 minut jak równy z równym. Tymczasem niewiele zabrakło nawet do tego, by schodziły z parkietu zwycięskie. Zadecydowały dosłownie niuanse i… Jantel Lavender.

Gdynianki rozpoczęły od akcji za 3 punkty, już w pierwszej minucie gry faulowana przy skutecznej akcji była Tiffany Brown, która trafiła również z przyznanego dodatkowo wolnego. Chwilę później tym samym odpowiedziała jednak Agnieszka Skobel, jedyna zawodniczka, która ani na chwilę nie opuściła parkietu i mecz zaczynał się jakby od początku.

Zawodniczki Basketu wydawały się lekko zdeprymowane, pudłowały, traciły piłkę, a wiślaczki metodycznie zaliczały punkt po punkcie (3:10). Wreszcie Angelika Stankiewicz (na zdjęciu obok) zdecydowała się na rzut z dystansu, co poderwało jej koleżanki do lepszej gry. Od tej chwili gospodynie zaczęły grać śmielej i nie odpuszczały przyjezdnym żadnej akcji. Krakowianki próbowały odskoczyć na kilka punktów, ale ich rywalki nie zamierzały na to pozwolić.

W drugiej kwarcie gdyńskie koszykarki nieustannie goniły wynik, aż po czterech minutach udało im się zbliżyć na 3 oczka (29:32). Szczególne aktywne były w tym okresie Ewelina Gala i wspomniana Stankiewicz, która zaliczyła kolejną trójkę i lay-upa z faulem. Skutecznie też egzekwowała rzuty wolne.

Ambitna postawa koszykarek trenera Czeczuro sprawiła, że w połowie 19 minuty gry na tablicy znów pojawił się remis (37:37). Gdynianki w tym momencie miały dokładnie tyle samo punktów ile w całym meczu w Krakowie, na rozpoczęcie rozgrywek. Po dwóch wolnych Stankiewicz Basket objął, po raz drugi w tym spotkaniu, prowadzenie. Ostatecznie kwarta zakończyła się dziewięciopunktowym zwycięstwem miejscowych, co pozwoliło nie tylko odrobić straty, ale i wygrać pierwszą połowę 43:41.

Po zmianie stron wynik cały czas oscylował wokół remisu. Żadna ze stron nie była w stanie uzyskać większej przewagi. Zaczęła się jednak uwydatniać lekka przewaga przyjezdnych na desce, głównie za sprawą niesamowitej Lavender, która w 4 minucie tej części meczu dziesiąta zbiórką (przy 14 punktach) domknęła double-double. Amerykanka bezsprzecznie królowała pod jednym i pod drugim koszem, przy czym zbiórki w obronie często zamieniała na punkty, albo była faulowana, co na jedno wychodziło (aż 9 z 25 punktów zdobyła z rzutów wolnych).

Czwarta odsłona tego pasjonującego spotkania to ciągła pogoń gdynianek za wynikiem. Aż czterokrotnie zbliżały się na jedno oczko, ale przyjezdne, to doświadczone zawodniczki i nie dały wydrzeć sobie zwycięstwa. Sama Lavender rzuca w tej części meczu 8 punktów, czym pieczętuje 12. wygraną zespołu „białej gwiazdy”.

82 punkty, które zawodniczki Basketu rzuciły w tym meczu mistrzyniom Polski, jak zauważył po meczu trener Wisły Can-Pack Stefan Svitek, często wystarczą by wygrać (i to wysoko) mecz. Niestety, do sensacji nie doszło. Czego zabrakło? Na pewno doświadczenia i… zwykłego boiskowego „cwaniactwa”. Lavender po trzech kwartach miała 4 faule, wystarczyło ją umiejętnie sprowokować i wymusić piąte przewinienie. Gdyby grała Kelsey Simon, która jest podobnej postury, może by się to udało. Tymczasem to Dominika Miłoszewska musiała przedwcześnie zejść z parkietu. Zabrakło także, przynajmniej w połowie tak skutecznej, jak w meczu z Widzewem Moniki Naczk, która na 4 próby rzutowe nie trafiła żadnej. Mniejszą niż zazwyczaj skuteczność wykazała też Kateryna Dorogobuzova (chociaż tylko jeden punkt brakował jej do double-double).

Oczywiście Wisła nie zagrała najlepszego meczu, nie czarujmy się. Zapewne krakowskie zawodniczki odczuwały jeszcze zmęczenie po czwartkowym starciu w Eurolidze przeciwko Galatasaray Stambuł. 82 stracone punkty i 18 strat nie przystoi mistrzyniom Polski. Dlatego trochę szkoda, że Basket nie wykorzystał szansy i nie sprawił sensacji.

Dziewczyny jednak zostawiły na parkiecie serce i za to, mimo porażki zostały nagrodzone przez publiczność. Miejmy nadzieję, że ten mecz pozwoli im uwierzyć we własne możliwości i doświadczenie w nim zdobyte zaprocentuje w następnych spotkaniach.

 

Basket Gdynia – Wisła Can-Pack Kraków 82:90 (20:27, 23:14, 19:24, 20:25)

 

Basket: Stankiewicz 23, Brown 19 (4 zb., 6 as.), Gala 17 (6 zb.), Dorogobuzova 9 (10 zb.), Miłoszewska 8 (6 zb.), Jakubiuk 2, Koperwas 2, Adamowicz 2, Naczk 0, Różyńska 0.

Wisła Can-Pack: Lavender 25 (15 zb.), Quigley 21 (5 zb., 4 as.), Żurowska-Cegielska 15 (8 zb.), Skobel 11, Vandersloot 8 (4 as.), Petronyte 8 (5 zb.), Kaczmarczyk 2, Abdi 0 (4 zb.).

 

Sędziowie: D. Ottenburger, K. Tuński, B. Puzoń

 

 

Ziemowit BUJKO

Foto: autor

 

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *