Krzysztof Sobieraj, kapitan Arki Gdynia. I koledzy tym razem posłuchali. Arkowcy zakończyli zwycięstwem  drugie z rzędu spotkanie u siebie, w dodatku oba mecze zakończyły się wynikami 1:0 i w obu przypadkach ten sam zawodnik rozstrzygał o wyniku. Bartosz Ława, bo o nim mowa, przeszedł do Arki na zasadzie wolnego transferu po swojej przygodzie w Pogoni Szczecin, po czym od razu, niemal z marszu stał się bardzo ważną postacią w drużynie. Strzelił już dla Arki trzy bramki, zapewniając żółto-niebieskim sześć punktów na własnym stadionie, przy czym dwie z tych bramek były wyjątkowej urody. W omawianym spotkaniu, pomimo niskiego wyniku, gra Arkowców w końcu mogła się podobać.

Do tej pory jednak Arka znajdowała się w bardzo złej sytuacji na finiszu rundy jesiennej. Zespół najpierw Dariusza Dźwigały, a potem Grzegorza Nicińskiego trapiło wiele problemów, ale najbardziej, oprócz sporej liczby błędów indywidualnych. we znaki dawał się mizerny bilans gier przed własną publicznością. Do meczu z Chrobrym Arka wygrała tylko jeden mecz u siebie – przed dwoma tygodniami z Pogonią Siedlce. Pozostałe spotkania remisowała (dwukrotnie) bądź przegrywała (trzy razy). Zawodnicy Arki jednak nie załamali się, nawet po porażce 0:4 w Lubinie. Wzrasta nadzieja, że jednak Arce uda się odblokować i zacząć punktować, niezależnie od klasy rywala.

Jeśli chodzi o sam mecz, to drużyna gospodarzy bardzo dobrze weszła w spotkanie. Pomimo braku bramek, gra w 1. połowie mogła się podobać. Dość nieźle w pierwszych dwudziestu minutach grał… Grzegorz Lech, który w poprzednich swoich występach przyzwyczaił gdyńską publiczność raczej do nieodpowiedzialnych dryblingów, głupich strat i zagrań do niewidzialnego partnera. Pomimo tego, że i w tym meczu jego gra pozostawiała wiele do życzenia, to jednak w pierwszej połowie spotkania z Chrobrym – mogła się podobać publiczności na stadionie przy ul. Olimpijskiej. Grzegorz był przez pewien okres cały czas pod grą, wymieniał podania, strzelał. Co prawda co jakiś czas wkradały się w jego poczynania głupie błędy (jedno podanie celne, zaraz potem niecelne itd.), ale nie można odmówić mu zaangażowania i powinienem przyznać, że był to jak na razie jego najlepszy mecz w żółto-niebieskich barwach. Ofensywny pomocnik Arki w pierwszej połowie był bodaj najczęściej strzelającym piłkarzem gospodarzy. Uderzał czterokrotnie, w tym dwa razy celnie. Z dystansu próbowali także strzelać Alan Fialho, aktywny Marcus da Silva i… Krzysztof Sobieraj, którego uderzenie zablokował jeden z defensorów. Grzegorz Lech stworzył też świetną sytuację Michałowi Szubertowi w 9 minucie, kiedy napastnik gdynian znalazł się sam na sam z bramkarzem, jednak uderzył źle, prosto w Sławomira Janickiego.

Chrobry największe zagrożenie pod bramką Jakuba Miszczuka stwarzał w pierwszych 20 minutach pierwszej połowy. Sprawdziło się tym samym to, o czym mówił trener Niciński, że goście nie przyjadą się do Gdyni wyłącznie bronić. Przyjezdni sprawili dużo lepsze wrażenie niż co najmniej kilka ekip, które gościły już przy Olimpijskiej, a już na pewno lepsze od Pogoni czy Sandecji. 

 

Drugą połowę dobrym strzałem z rzutu wolnego rozpoczął Bartosz Ława. To był sygnał, że po przerwie gdynianie będą chcieli jak najszybciej zdobyć gola otwierającego mecz. Dobrze grający w defensywie goście nie popełniali jednak błędów, przez co Arka zmuszona była do uderzeń z dystansu. W końcu gdynianie dopięli jednak swego. W 65. minucie piłka „siadła” na lewej nodze Ławy, a ten atomowym strzałem nie dał szans Janickiemu.

Arka po bramce kontrolowała mecz, choć chwilę po tym jak objęła prowadzenie, Karol Daniel obił piłką poprzeczkę. Z kolei groźny strzał Damiana Piotrowskiego tuż przy słupku wyłapał Miszczuk. A w samej końcówce spotkania piłkę z linii bramkowej wybił Alan.

No właśnie. Temu zawodnikowi powinienem poświęcić osobny akapit. Był to bardzo dobry mecz w wykonaniu młodego obrońcy z Brazylii, dobrze czytał grę, przecinał akcje przeciwników, ale… w jego grze jeszcze widać było trochę niepewności, zbytniej nonszalancji, popełnił też kilka głupich strat. Po jednej z nieudanych prób zagrania przezeń piętką, Chrobry ruszył z bardzo groźną kontrą, którą perfekcyjnym wślizgiem w polu karnym przerwał Glauber de Souza Couto

 

Ogólnie mówiąc – Arka zagrała dobre spotkanie, które może napawać wszystkich kibiców i sympatyków optymizmem przed ważnym spotkaniem wyjazdowym z najstarszą drużyną ligi – Olimpią Grudziądz. Podobno doświadczenie nie gra, trzeba jednak przyznać, że zawodnicy tej drużyny w lidze radzą sobie dużo lepiej niż Arka, tracąc tylko dwa punkty do zajmującego premiowane awansem 2 miejsce Zagłębia.

 

Arka Gdynia – Chrobry Głogów 1:0 (0:0)

1:0 Ława 65′ 

 

Arka: Miszczuk – Glauber, Sobieraj, Fialho, Warcholak – da Silva (64′ Calderon),  Ława, Nalepa (85′ Łukasiewicz), Wojowski – Lech – Szubert (74′ Wardziński)

Chrobry: Janicki – Ilków-Gołąb, Michalec, Bogusławski, Samiec, Danielak, Hałambiec (85′ Ałdaś), Mat. Szałek (46′ Ulatowski), Kościelniak, Szczepaniak, Piotrowski

 

Sędzia: Tomasz Radkiewicz (Łódź)

 

Żółte kartki: Glauber – Michalec

 

Widzów: 2325

 

Aleksander PISAREK

foto: www.arka.gdynia.pl

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *