Przed własną publicznością uległy Pszczółce AZS UMCS Lublin 71:75. 

Tak krawiec kraje, jak mu materiału staje. Przed sezonem ze sponsorowania Basketu Gdynia wycofało się CH „Riwiera”. Odeszły czołowe zawodniczki, m.in. Małgorzata Misiuk i dwie Amerykanki, które w dużym stopniu stanowiły o obliczu zespołu. Trener Vadim Czeczuro otrzymał zespół złożony praktycznie z debiutantek i juniorek. Jedynie Dominika Miłoszewska i Anna Jakubiuk miały trochę ligowego doświadczenia, ale to przecież Mistrzynie Polski juniorek z ubiegłego roku. Zakontraktowano jedną Amerykankę, której jednak daleko do poprzedniczek i Ukrainkę Katerynę Dorogobuzovą. Pozostałe zawodniczki jeszcze niedawno biegały po parkietach niższych lig i nawet nie śniły o Tauron Basket Lidze. A dziś walczą jak równy z równym z bardziej doświadczonymi i silniejszymi od siebie. Niestety, jeszcze brakuje i sił i doświadczenia i umiejętności. Cztery mecze, cztery porażki, to bilans Basketu Gdynia. Ale z każdym meczem widać światełko w tunelu.

 

Zawodniczki Pszczółki AZS UMCS Lublin nie kryły przed meczem, że przyjechały do Gdyni wygrać. Początkowe minuty spotkania na to jednak nie wskazywały. Gdynianki rzuciły na szalę ogromną ambicję i pierwsza kwarta skończyła się ich minimalnym zwycięstwem. Świetnie weszla w mecz Dorogobuzova (28 pkt., 6 zb.), która rzuciła dwie trójki i raz za dwa punkty. 

W drugiej kwarcie pierwsze siedem minut było wyrównane. Dobrą passę kontynuowała Dorogobuzova, która miała w pierwszej połowie niesamowitą skuteczność z gry, 7 trafień na 8 prób. Jednak wystarczyła chwilowa dekoncentracja, by podopieczne Vadima Czeczuro pozwoliły odjechać swoim rywalkom na osiem punktów. Rewelacyjnie grała filigranowa Dara Taylor (11 pkt., 5 zb., 9 as., 5 przechwytów, 7-krotnie faulowana), która odbierała piłki po zagraniach gospodyń i wspaniale rozdzielała je pomiędzy swoje koleżanki, a jej akcje kończyły głównie Aldona Morawiec i Chelsea Poppens. Dodatkowo Amerykanka nie pomylila się ani razu w rzutach wolnych, które wykonywała pięciokrotnie.

 

Drugą połowę przyjezdne rozpoczęły kontynuując serię z końcówki pierwszej, czym zwiększyły swoją przewagę do 13 oczek. Gdynianki w tej części gry natomiast fatalnie pudłowały. W piewszych minutach ostatniej kwarty lublinianki uzyskały najwyższe w meczu prowadzenie (50:66) i wydawało się, że mecz skończy się upokorzeniem gospodyń. Te jednak wykonały w końcówce meczu fantastyczny zryw, zdobyły 9 kolejnych punktów i… niewiele dzieliło je od dogrywki. Wystarczyły dwa niecelne rzuty wolne Lejli Bejtic i szybka akcja z rzutem za trzy punkty. Bośniaczka pomyliła się jednak tylko raz…

 

Krzysztof Szewczyk (trener AZS): Było to dla nas bardzo ważne spotkanie. (…) Po dwóch ostatnich porażkach wszystkie moje zawodniczki były niezwykle skoncentrowane i wiedziałem, że dadzą z siebie wszystko. (…) Personalnie mieliśmy silniejszy skład i naszą przewagę udało nam się wykorzystać. Wiele dobrego trzeba powiedzieć również o drużynie z Gdyni. Są to młode zawodniczki, które dopiero zbierają doświadczenie w ekstraklasie i z pewnością w przyszłości będą ważnymi postaciami polskiej koszykówki. 

Hanna Luburgh: To był dla nas bardzo ważny mecz i cieszę się, że udało nam się wygrać. Po dwóch porażkach i tygodniu przerwy miałyśmy dużo czasu żeby przygotować się do tego spotkania. Miałyśmy swoje założenia i w pełni je zrealizowałyśmy. Teraz czeka nas dużo pracy przed kolejnymi meczami, ale jestem dobrej myśli.

 

Vadim Czeczuro (trener Basketu):Gratuluję drużynie z Lublina. Wiedziałem, że czeka nas ciężki mecz. Przygotowywałem dziewczyny na to, że AZS to świetnie rzutowo dysponowany zespół, jednak zabrakło nam znów doświadczenia i wystarczająco dużo zimnej krwi. Lublinianki grały solidnie, a nasze może trochę zjadła trema… 50% skuteczności rzutów osobistych jest elementem zdecydowanie do poprawy. Czeka nas wiele pracy, ale mimo porażek z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Wierzę, ze w końcu uda nam się wygrywać. 

Kateryna Dorogobuzova: Bardzo żałuje, że przegrałyśmy. Jesteśmy młodym zespołem i w końcu musimy uwierzyć, że stać na wygraną. Gramy dobrze , jednak gdy przechodzimy trudne momenty brakuje nam doświadczenia. Po każdym meczu uczymy się na własnych błędach i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy wygrywać.

 

Basket Gdynia – Pszczółka AZS UMCS Lublin 71:75 (17:16, 16:25, 16:21, 22:13)

 

Basket: Dorogobuzova 28, Stankiewicz 12, Naczk 11, Miłoszewska 9, Różyńska 7, Jakubiuk 4, Adamowicz 0, Simon 0, Ostrowska 0

Pszczółka AZS UMCS: Luburgh 18, Morawiec 16, Poppens 12, Taylor 11, Kotnis 9, Żandarska 6, Bejtic 3, Skrzecz 0

 

Sędziowie: M. Koralewski, C. Nowicki, E. Matuszewska

By kkorpas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *