Porażka mimo że boli, to jednak wstydu nie przynosi, nasi zawodnicy dali z siebie wszystko na co ich było stać, a że było to za mało na świetnego przeciwnika – taki już los sportowca, rywal był dziś lepszy.
Od pierwszych minut mecz utrzymywany był w bardzo wysokim tempie i jego intensywność nie spadła już do końca. Pierwsza kwarta to dobra gra naszych wysokich – w obronie Romana Szymańskiego (punkt, zbiórka, asysta), czego może nie widać w statystykach oraz w ataku i obronie Ovidijusa Galdikasa (14 punktów, 8 zbiórek), który jednak miał duże kłopoty ze świetnie grającym Garrettem Stutzem (11 punktów, 8 zbiórek) i werdyktami sędziów. Bardzo dobrze zagrali: Marcin Dutkiewicz (11 punktów, 7 zbiórek, 2 przechwyty), który ze stoickim spokojem trafiał kolejne kosze i skutecznie bronił oraz Roderick Trice (20 punktów, 5 zbiórek, 2 asysty) autor czterech punktów w przyczajeniu czekający na 3 kwartę. Wyniku ze strony gospodarzy bronili: A.J. Walton (18 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty), jak i Łukasz Seweryn (6 punktów, 4 zbiórki i asysta), a że robili to skutecznie, ta część meczu zakończyła się remisem 18:18. W tym momencie jeszcze nic nie zapowiadało małej katastrofy.
Druga kwarta przebiegała podobnie do poprzedniej. Przy dość dużej agresywności obrony obie drużyny wykorzystywały wypracowywane z trudem sytuacje rzutowe, a minimalną przewagę gości wypracował celnym „buzzer beaterem” za dwa punkty niezawodny Trice.
Nie wiem, co trener Urlep powiedział swoim graczom w czasie przerwy, ale wyszli oni na boisko podnosząc o 100% tempo. Taka sytuacja kompletnie zaskoczyła gdynian, którzy w żaden sposób nie potrafili znaleźć odpowiedzi na zespołowo i skutecznie grające Czarne Pantery. Seryjnie za trzy trafiał Trice, ciężko „w trumnie” pracował Stutz, a dobrze założenia taktyczne wcielali w życie rozgrywający: nowy nabytek Derrick Zimmerman (3 punkty, 5 zbiórek, 8 asyst) oraz Tomasz Śnieg (2 punkty i asysta). W czwartej kwarcie Asseco jeszcze rzuciło się do odrabiania strat, trafiali Filip Matczak (7 punktów, 3 zbiórki, asysta) oraz Fiodor Dmitriev (10 punktów, 3 zbiórki, 6 asyst), ale wystarczyło to tylko do zmniejszenia porażki i ustalenie wyniku na 67:56 dla słupszczan.
Cieszy wola walki, agresywność i nieustępliwość naszej drużyny. Przydałyby się jednak punkty rozgrywającego niezłe spotkanie Sebastiana Kowalczyka (podanie i przechwyt). Martwi bardzo słaba skuteczność rzutowa pod dużą presją i zniżka formy Piotra Szczotki (2 zbiórki, 2 asysty) oraz Przemysława Fraunkiewicza (zbiórka i przechwyt), a wszystkie te czynniki są obecnie bardzo potrzebne w kontekście walki o playoff.
-W pierwszej połowie nasza gra wyglądała całkiem pozytywnie. Nie mogliśmy co prawda trafić rzutów z dystansu, ale toczyliśmy wyrównaną walkę – powiedział po meczu trenerDavid Dedek. – W trzeciej kwarcie rywal pokazał klasę, zwłaszcza Trice. W czwartej części spotkania staraliśmy się wrócić do gry, ale się nie udało. Za łatwo daliśmy odjechać przeciwnikowi po zmianie stron. W dodatku nie trafialiśmy dużej liczby otwartych rzutów z dystansu, co nie ułatwiało nam zadania – podsumował słoweński szkoleniowiec.
Jak zwykle dopisali i popisali się kibice. Wspaniały doping i dobra atmosfera to atuty Gdynia Arena. Kolejny przystanek to Radom i arcyważny pojedynek z Rosą. Czy wygrany? Przekonamy się już w niedzielę 16 lutego o godzinie 20:00 – trzymajmy mocno kciuki, wiara czyni cuda.
Asseco Gdynia – Energa Czarni Słupsk 56:67 (18:18,11:14, 11:25, 16:10)
Asseco Gdynia: Walton 18, Galdikas 14, Dmitriev 10, Matczak 7, Seweryn 6, Szymański 1, Frasunkiewicz 0, Kowalczyk 0, Szczotka 0
Energa Czarni Słupsk: Trice 20, Dutkiewicz 11, Stutz 11, Mokros 9, Taylor 6, Nowakowski 5, Zimmerman 3, Śnieg 2, Borowski 0, Długosz 0, Hulls 0, Jarmakowicz 0
—————————————-
źródło: www.assecogdynia.pl
foto: www.sportowefakty.pl